Najdroższy i najpopularniejszy…
Jeszcze nie tak dawno Tulum było małą wioską rybacką położoną na wybrzeżu Morza Karaibskiego. Dziś co prawda nie jest jeszcze metropolią, ale za sprawą ogromnej popularności stało się jednym z najdroższych miejsc w Meksyku. Doba hotelowa czy cena taksówki sięga amerykańskich standardów, a jakość nie zawsze idzie w parze. Wysokie ceny, tłumy ludzi i duże ryzyko wystąpienia glonów wciąż nie zniechęca turystów przyjeżdżających tu z najrozmaitszych stron świata. W tym i nas. Choć wiedziałam, że niekoniecznie polubię się z tym miejscem, to i tak chciałam je zobaczyć i przekonać się o tym na własnej skórze. Dobrze, że byłam tam tak krótko, choć gdybym miała jeszcze jeden dzień do dyspozycji, na pewno zrobiłabym z niego użytek. Co warto zobaczyć w Tulum? Chodźcie pokaże Wam czy Natalia Siwiec słusznie się zachwyca tym miejscem! 🙂
Jak dojechać do Tulum?
Jesli nie chcecie wynajmować samochodu, z Cancun regularnie kursują autobusy firmy ADO. Przejazd trwa ponad 2 godziny i kosztuje ok. 15€. Niestety ceny biletów autobusowych w Meksyku wcale nie należą do najtańszych.
My do Tulum przyjechaliśmy wynajętym samochodem. Jeśli chcecie się dowiedzieć gdzie i za ile wynajmowaliśmy autko, zajrzyjcie do wpisy Meksyk Praktycznie.
Gdzie nocować w Tulum?
Tak jak już wspomniałam, Tulum należy do najdroższych miejsc w Meksyku, więc to, że dużo zapłacicie za nocleg nie oznacza, że będzie to fajna miejscówka. U nas w tym wypadku było tak pół na pół.
Pierwszy raz nocowaliśmy na Glampingu, czyli w tak zwanym ”luksusowym” namiocie, w którym był prąd i klimka, a także sporo miejsca. Glamping zlokalizowany był na plaży pod palmami, więc można było cały czas chodzić na bosaka po piasku. Mieliśmy wspólne toalety i prysznice, ale nie było kolejek i jak na takie miejsce muszę przyznać, że było naprawdę czysto. Jest tutaj kilka namiotów do dyspozycji, więc nie ma też zbyt dużo ludzi. Nocleg na Glampingu Cinco Tulum wraz ze śniadaniem kosztował nas 138€. To nasz najdroższy nocleg w Meksyku i choć uważam, że samo doświadczenie fajne, to jednak cena nieadekwatna do tej usługi.
Warto też wspomnieć, że Glamping usytuowany jest w Strefie Hotelowej, w której oprócz hoteli nic nie ma. Dlatego warto mieć ze sobą jakieś picie czy jedzenie, bo w hotelu zapłacicie dwa razy drożej! Miałam nieprzyjemność jeść kolacje w tym hotelu i zamówiłam sobie kurczaka, który nie dość że był suchy, to jeszcze podali mi go tak po prostu bez niczego 🙈 Liczyłam chociaż na kawałek jakiegoś chlebka czy ziemniaczka, czy warzywka, no cokolwiek za takie pieniądze!
Gdzie na plaże w Tulum?
Meksykanie wiedzą jak robić interesy na turystach, więc niemal cała plaża w Tulum jest zabudowana hotelami i Beach Barami. Oznacza to tyle, że tak czy siak trzeba zapłacić za tą plaże hotelowi lub barowi.
My mieliśmy plaże przy naszym hotelu i choć można było na nią wejść, to nieoficjalnie była zamknięta. Niestety w połowie września trafiliśmy na glony. Było ich mnóstwo i naprawdę wyglądało to okropnie. W niektórych miejscach pracownicy sprzątali glony, ale to i tak nie miało sensu bo morze co chwile wyrzucało kolejną porcje. Niestety nie mamy wpływu na to zjawisko i nigdy nie da się przewidzieć czy glony będą czy nie. My akurat mieliśmy pecha. Dlatego jeśli zależy Wam na plażowaniu, to warto być mobilnym – może wystarczy przenieść się do innego miejsca (Akumal, Playa del Carmen) i będzie trochę lepiej, a jak nie to jechać na drugi koniec wyspy.
Co warto zobaczyć w Tulum? Ruiny miasta Majów.
Jednym z nielicznych plusów naszego Glampingu była względna bliskość strefy archeologicznej, do której dotarliśmy na piechotę w ok. 25 minut z pod naszego hotelu. Dzięki temu udało nam się zaoszczędzić trochę drobnych (ok. 160 MXN), bo parking przed strefą jest oczywiście płatny. W dodatku obsługa naszego hotelu twierdziła, że bardzo często dochodzi tam do kradzieży. Wiem, że Meksyk z tego słynie, ale jakoś ciężko mi było w to uwierzyć, bo kręciło się tam mnóstwo ludzi. No, ale to nie nasz problem.
Jeśli zamierzacie zwiedzić ruiny Majów w Tulum, koniecznie przygotujcie sobie meksykańskie banknoty i monety. Wejście na teren kompleksu kosztuje 85 MXN i nie można płacić inną walutą i kartą. W dodatku, obsługa w kasie nie zawsze ma drobne żeby wydać, więc nad kasą wisi ogromny napis, że przyjmują tylko odliczoną gotówkę. My oczywiście nie mieliśmy odliczonej, ale o dziwo na, wydali.
Kompleks jest bardzo popularny, więc warto przyjść tuż po otwarciu lub późnym popołudniem (uwaga: otwarte tylko do 17:00). Przygotujcie się także na kolejki do kas – my czekaliśmy 15 minut.
O Tulum mówi się, że to najpiękniej położone ruiny majów, gdyż ich miasto znajduje się na 12 metrowym klifie nad Morzem Karaibskim. Prawdopodobnie jego mieszkańcy widzieli Konkwistadorów, którzy tu dotarli w XVI wieku. Dziś największą grupę mieszkańców kompleksu stanowią Iguany. Niektóre osobniki potrafią być naprawdę ogromne.
Do największych atrakcji należą:
- El castillo – najwyższy budynek pełniący funkcję centrum religijnego i obrzędowego. Zamek położony na szczycie klifu
- Świątynia Fresków – dwupiętrowa budowla z kolumnami, ozdobiona freskami w stylu Tolteków
Ponadto, z ruin można zejść na plaże, ale niestety podczas naszego pobytu była ona zamknięta ze względu na glony.
Gdzie zjeść w Tulum?
Zwiedzanie kompleksu zajęło nam dwie godziny. Byliśmy wycieńczeni przez ten upał, więc pojechaliśmy napełnić żołądki. Jeśli nie macie portfeli wypchanych pieniędzmi, polecam odjechać od strefy hotelowej w głąb Tulum w celu natrafienia na bardziej normalne ceny.
My możemy Wam polecić El Mariachi Locco, w którym jest spory wybór tacosów, ale są też inne dania.
Co warto zobaczyć w Tulum? Holistyka Art Walk!
Naszym następnym celem jest Holistyka Art Walk, czyli hotel spa na terenie którego powstało miejsce z artystycznymi instalacjami. Znajdują się one w dżungli, a wzdłuż nich biegnie ścieżka. Pomimo, że miejsce należy do hotelu, każdy może tutaj wejść i podziwiać przedziwne instalacje zaprojektowane przez lokalnych artystów za darmo.
Koniecznie zabierzcie ze sobą sprey na komary, bo to co się tutaj dzieje, to jakiś obłęd! Przed hotelem jest duży, darmowy parking, ale dojazd do niego to spore wyzwanie, szczególnie w porze deszczowej. Sporo dziur (nie ma asfaltu) i ogromne kałuże, więc uważajcie.
Co warto zobaczyć w Tulum? Ven a La Luz
Ven a La Luz to chyba najsłynniejsze miejsce w Tulum! Podobno kiedyś można było sobie tu zrobić zdjęcie za darmo, ale teraz trzeba za to zapłacić 60 MXN czyli ok. 3€.
Żeby zrobić sobie zdjęcie ze słynną rzeźbą, trzeba swoje odstać w kolejce, ale my jak przyjechaliśmy tutaj koło 15, to trafiliśmy na względne pustki.
Tak naprawdę zdjęcie w tym miejscu kosztowało nas znacznie więcej, bo musieliśmy zapłacić jeszcze 300 MXN za parking! I to nie jest 300 MXN za cały dzień, tylko 4 godziny… obrzydliwe!
Co warto zobaczyć w Tulum? Follow that Dream!
Kolejnym insta spotem w Tulum jest znak „Follow that Dream”. Rzeczywiście, na wielu zdjęciach wygląda super, ale jak ja przyjechałam, to nie dość, że w tle miałam jakieś szyldy sklepowe, to jeszcze stał tam zaparkowany skuter. Na domiar złego nie było gdzie zostawić auta, więc jedyne co, to stanęliśmy na awaryjnych, szybko cyknęłam fotę i pojechaliśmy dalej… czuje jakiś taki niedosyt.
Co warto zobaczyć w Tulum? Laguna Kaan Luun
Laguna Kaan Luun to mój największy ból czterech liter, bo nie zdążyliśmy tutaj dojechać! Wpadliśmy tu kilka minut po 16, ale niestety mogliśmy już pocałować zamkniętą klamkę. Do tej pory nie mogę przeboleć, że sporo atrakcji zamyka się już w godzinach 16-17. Szkoda, że nie przyjechaliśmy tutaj zaraz po obiedzie, to może zdążylibyśmy wszystko zobaczyć.
Z minusów tego miejsca warto jeszcze dodać, że wstęp kosztuje aż 300 MXN czyli ok. 15€! Możliwość korzystania z drona to dodatkowe 150 MXN. Mimo to, zapłaciłabym tyle za wejście tutaj i skorzystanie z Laguny. Na zdjęciach wygląda nieziemsko i ma bardzo dobre opinie!
Co jeszcze warto zobaczyć w Tulum? Cenoty!
W Tulum planowałam zostać dwa dni, ale ze względu na załamanie pogody moje nurkowanie przesunęło się o jeden dzień i z wielu atrakcji musiałam zrezygnować. Wśród nich były też cenoty w pobliżu Tulum. Jakie planowałam odwiedzić?:
- Cenote Calavera
- Cenote Corazon
- Cenote Sac Actun
No dobra – wiadomo, że nie zdążyłabym wszystkich trzech zobaczyć w ciągu tych dwóch dni wraz z innymi atrakcjami, ale myślę, że dwie z nich by się udało zobaczyć!
I to już wszystko co dla Was przygotowałam, ale nie wszystko co Tulum oferuje. Generalnie jest to miejsce dla osób z zasobnym portfelem, bo jest tu cała masa fikuśnych restauracji z pięknymi wnętrzami, tak samo jak i hoteli, ale na to trzeba mieć pieniądze.
Pozostałe wpisy z Meksyku:
- Meksyk praktycznie
- Teotihuacan
- Mexico City
- Palenque
- 3 wodospady w Chiapas
- Podwodne Muzeum Musa w Cancun
- Bacalar
- Cenoty
- Chichen Itza
- Valladolid
- Izamal
- Holbox
- Co warto zobaczyć na Jukatanie
Podobał Ci się wpis? Chcesz nas docenić? Zostaw serduszko/komentarz pod postem lub polub nas na Facebooku albo zaobserwuj na Instagramie. Ciebie nic nie kosztuje, a nas do dalszej pracy motywuje! <3
Dziękuję, że jesteś! Twoja kawa pobudza mnie do działania i pomaga w prowadzeniu bloga! Moje teksty o podróżach po Niemczech to nierzadko jedyne wpisy po Polsku w Internecie. Jeśli chcesz poznać prawdziwe perełki i wspierać język polski w niemieckiej turystyce, to dobrze trafiłeś! Pomóż mi opisać Niemcy i świat po Polsku!
2 komentarze
Chciałam pominąć Tulum w naszej przyszłorocznej podróży do Meksyku, ale tak mi się spodobało w twoim wpisie, że chyba jednak o nie zahaczymy 🙂
Moim zdaniem po prostu nie warto tam za długo siedzieć i tyle! 1-2 dni i uciekać dalej 😉