Spis treści
Spełnienie marzeń!
Rok 2022 to dla mnie najlepszy rok pod kątem podróżniczym! Jeszcze nigdy nie udało mi się odwiedzić tylu krajów i miast w ciągu jednego roku, a przy tym spełnić co najmniej kilka podróżniczych marzeń! Jednym z tych marzeń był właśnie Meksyk – kraj, który od dawna był wysoko na liście moich podróżniczych marzeń! Polowanie na bilety rozpoczęliśmy już w lutym 2022 roku, ale dopiero w czerwcu trafiliśmy na promocje British Airways. Początkowo planowaliśmy polecieć w Listopadzie/Grudniu, ale niestety koleżanka z pracy zaklepała sobie urlop w Listopadzie i trzeba było szukać innej daty. Na szczęście promocja brytyjskich linii lotniczych dotyczyła września i października, więc postanowiliśmy z niej korzystać.
Meksyk w porze deszczowej – Loty
Tak naprawdę to w dużej mierze o dacie naszej podróży zadecydowała linia lotnicza. Było kilka dostępnych terminów od września do października, ale my postanowiliśmy wybrać dwa pierwsze tygodnie września. Ceny biletów wyglądały następująco:
- ok. 350€ – bilet z małym plecakiem
- ok. 400€ – bilet z plecakiem i bagażem podręcznym do 10 kg
- 500€ – bilet z plecakiem, podręcznym bagażem 10 kg i walizką 20 kg.
Loty były z przesiadką i zmianą lotniska:
- Frankfurt – Londyn City AirPort
- Londyn Gatwick – Cancun
- Cancun – Londyn Gatwick
- Londyn Heathrow – Frankfurt nad Menem
Pomiędzy przesiadkami było 5 godzin przerwy. Bez problemu zdążyliśmy dotrzeć na Gatwick. Zamówiliśmy Ubera, którym dojechaliśmy do Victoria Station, a następnie pojechaliśmy Gatwick Ekspress na lotnisko. Mieliśmy jeszcze 3 godziny zapasu.
Niestety nie wiem jak szybko można się dostać z Gatwick na Heathrow gdyż nasz lot został odwołany. Pechowo się złożyło, że powrót mieliśmy zaplanowany na dzień Pogrzebu Królowej, więc przerzucili nas na American Airlines z przesiadką w Dallas. Na ten transfer musieliśmy wyrobić wizę tranzytową ESTA, która kosztuje 20$ USD. W Dallas mieliśmy tylko 2h na przesiadkę, ale i tym razem wszystko poszło gładko. Nie musieliśmy też odbierać bagażu – pojechały od razu do Frankfurtu.
Nie jestem pewna czy leciałam już tymi liniami czy nie, ale British Airways możemy pochwalić. Dobre jedzenie (mieliśmy Chicken Tikka), komfortowe siedzenia i sporo nowych filmów. Natomiast American Airlines okazał się bardzo przeciętny – jedzenie bez smaku i zdecydowanie mniej komfortowe siedzenia. System rozrywki pokładowej na takim samym poziomie jak u Anglików.
Meksyk w porze deszczowej – pogoda
Na terenie Meksyku występują dwie strefy klimatyczne – północna i środkowa część kraju znajduje się w klimacie zwrotnikowym, a południowy obszar to klimat podrównikowy.
Kiedy więc byliśmy stolicy kraju Mexico City towarzyszyło nam rześkie powietrze w granicach 19-20 stopni i pochmurne niebo z przelotnymi opadami. Deszcz nie przeszkadzał nam, gdyż zazwyczaj dawał o sobie znać w nocy, a temperatura raczej sprzyjała spacerom.
W południowej części kraju trwała natomiast pora deszczowa. Spodziewałam się przelotnych opadów, ale raz trafiło nam się takie załamanie pogody, że spędziliśmy cały dzień w hotelu w Cancun. Miałam iść tego dnia na nurkowanie, ale był tak duży wiatr i co chwilę przechodziły burze, że było zbyt niebezpiecznie na takie przyjemności. Nie ukrywam, że byłam zaskoczona taką pogoda, bo to naprawdę rzadko się zdarza, żeby przez cały dzień nic nie dało się zrobić! Poza tym, temperatura w tym okresie oscylowała cały czas w granicach 30 stopni, a wysoka wilgotność dodatkowo dawała nam w kość. Bywało ciężko, a my nierzadko wracaliśmy zlani potem.
Waluta
W Meksyku oficjalną walutą jest peso meksykańskie, ale w wielu miejscach można też płacić dolarami amerykańskimi. Nie zmienia to faktu, że lepiej mieć peso meksykańskie i nie afiszować się z obcą walutą, gdyż tutaj na cenę wpływa nie tylko rzeczywista wartość produktu, ale też kolor skóry i znajomość hiszpańskiego. Oczywiście mam tu na myśli przede wszystkim zakup pamiątek i wycieczek, bo w sklepach i restauracjach ceny są zazwyczaj stabilne i jednakowe dla wszystkich.
Podczas mojego pobytu we wrześniu 2022 za 1EUR/1USD można było dostać 19MXN
Przed wyjazdem polecam sprawdzić na forach jak kształtuje się kurs waluty, żeby ktoś Was nie oszukał w kantorze. Jeśli przylecicie do Cancun, to najlepiej wstrzymać się z wymianą pieniędzy i zrobić to gdzieś w centrum miasta, a w razie potrzeby wymienić tylko niewielką część gotówki.
W wielu miejscach można płacić kartą, ale posiadanie gotówki jest jak najbardziej wskazane! W niektórych miejscach do transakcji kartą był doliczany podatek. Poza tym mogą też występować problemy z Internetem, co skutecznie uniemożliwia płatność kartą.
Polecam też rozsądne wypłacanie pieniędzy z bankomatów gdyż za każdym razem pobierana jest prowizja. Jej wysokość zależy od Waszego banku oraz bankomatu, w którym wypłacacie pieniądze. W naszym przypadku najmniejszą prowizję miał Banco Azteca.
Karta Sim
Zaraz po przyjeździe zaopatrzyliśmy się w kartę sim, którą można kupić w popularnych kioskach wielobranżowych 7eleven.
Na facebookowych grupach wyczytaliśmy, że najlepszą opcją jest zakup karty Telcel. Cena zależna jest od kwoty doładowania. My wzięliśmy jedną kartę na dwie osoby z 4 GB Internetu za 20€. Te 4 GB wystarczyły nam do końca wyjazdu, choć dużo korzystaliśmy z Google Maps. Warto jednak dodać, że Internet w Meksyku nie zawsze działa i czasami mieliśmy (nawet w stolicy) Internetowy Black Out…
Jedzenie
Jedzenie w Meksyku jest takie jak Meksykańska Muzyka… niby zmienia się utwór, jest inna nazwa, a dźwięk i smak pozostaje jakby ten sam… 😃
Generalnie miałam wrażenie, że non stop jadłam Tacos, więc jak była jakaś knajpa z niekoniecznie meksykańskim menu, to z chęcią się w niej usadawialiśmy.
Okazało się, że to co my znamy pod pojęciem meksykańskiej kuchni, to bardziej Tex-Mex (czyli taka jakby amerykańska wersja). Owszem, w każdej restauracji były Tacos (to jest meksykańskie), ale już quesadilla serwowana była w menu śniadaniowym! Natomiast nie zawsze było Burito. Dla mnie był to szok, przyznaje że nie miałam świadomości, że tak to wygląda.
Ceny także potrafią być różnorodne i zależne od miejsca i regionu. Generalnie można było zjeść dobre Tacos (i się najeść) już od 150 MXN oraz wypić dobra i dużą Margaritę za 60 MXN (np. w regionie Chiapas). W Cancun, Tulum i wielu innych popularnych miejscówkach, ceny tych dań mogą być nawet 3 razy droższe!
Znajomość języka Hiszpańskiego
Niestety żadne z nas nie mówi po hiszpańsku, choćby w stopniu „Kali jeść, Kali pić”. W przypadku Meksyku to ogromna strata, bo naprawdę niewiele osób mówi po angielsku i bywały momenty gdzie ciężko było się porozumieć. Wiadomo, przetrwaliśmy, daliśmy radę z angielskim, translatorem i językiem migowym, ale dużo też straciliśmy nie znając hiszpańskiego. W hotelach czy w popularnych miejscach są dostępni anglojęzyczni przewodnicy, ale jeśli znacie hiszpański, to naprawdę będzie to dla Was duży plus i ogromne ułatwienie w trakcie podróży po Meksyku!
Kontrola paszportowa na lotnisku w Cancun
Nasza przygoda w Meksyku rozpoczyna się w Cancun, do którego upolowaliśmy promocyjne bilety British Airways.
Po wylądowaniu udajemy się do kontroli paszportowej, która w naszym przypadku trwała (z niewiadomych przyczyn) dość długo. Po pierwsze: my nie mówiliśmy po hiszpańsku, a pani po angielsku, ale i tak miała do nas dużo pytań. Przeglądała nasz paszport kartka po kartce jakby szukała tam niewiadomo czego. Pytała o nasz nocleg, plan podróży oraz poprosiła nas o pokazanie biletu powrotnego. Dopiero wtedy dostaliśmy pieczątkę na pół roku!
Dojazd do Hotelu z lotniska w Cancun
Jak wiecie nasz wyjazd był zorganizowany na własną rękę, więc po przylocie nie czekał na nas żaden przewodnik z transportem do hotelu.
Ku naszemu zaskoczeniu okazało się też, że na lotnisku nie kursuje UBER, ponieważ został zbanowany i zastraszony przez lokalnych taksówkarzy.
Pozostaje zatem pojechać taksówką, zamówionym transportem lub ADO (które też tanie nie jest).
Przed taksówkami mieliśmy mnóstwo obaw, szczególnie jeśli chodzi o przejazdy z lotniska. Co prawda kradzieże stają się coraz rzadsze, ale nieuczciwe ceny są nadal na porządku dziennym.
Dla tego zdecydowaliśmy się na transport zamówiony przez booking.com. Niby bardziej pewny, ale cena ta sama. Za 16 km odcinek, który można pokonać w 20 minut zapłaciliśmy 20€.
Jeśli interesuje Was temat UBERA i Taxowek w Cancun, to tutaj możecie przeczytać bardzo ciekawy artykuł po angielsku na ten temat.
Meksyk w porze deszczowej – Dzień 1.
Ze względu na 7 godzinną różnice czasową, do Cancun przylecieliśmy w sobotę wieczorem tego samego dnia. Nazajutrz ruszaliśmy do stolicy, więc zależało nam na hotelu względnie blisko lotniska. Postawiliśmy na Hotel Yellow Capsule, który ze śniadaniem kosztował 40€ za dwie osoby. To nasze pierwsze doświadczenie z hotelem kapsułowym i muszę przyznać, że było naprawdę ciekawie. Nie polecam jednak zostawać zbyt długo, ponieważ jest to też męczące na dłuższą metę. Bagaże trzeba zostawiać w skrytkach, bo w kapsule nie ma na nic miejsca. Część wspólna ze skrytkami jest bardzo mała, i jak się zbierze kilka osób o tej samej porze jest naprawdę ciasno. Mimo to polecam na krótkie pobyty! Uważam, że jest to fajne doświadczenie!
P.S. Na śniadanie dostaliśmy smażone jajka i gofry z bananem!
Meksyk w porze deszczowej – Dzień 2
Następnego dnia czekało nas przepakowanie do bagażu podręcznego. Nasz główny bagaż zostawiliśmy w naszym hotelu kapsułowym za opłatą w wysokości 600 MXN za dwie sztuki. Co ciekawe, w Cancun nie ma przechowalni bagaży, dla tego też jeśli planujecie przez część wyjazdu podróżować tylko z podręcznym bagażem, warto się zorientować wcześniej gdzie możecie zostawić swój główny bagaż.
Na lotnisko do Cancun ponownie zamówiliśmy transfer przez booking.
Loty Viva Aerobus na trasie Cancun-Santa Lucia (nowe lotnisko w północnej części Mxn City) kupiliśmy z półtora miesięcznym wyprzedzeniem za 36€ od osoby z bagażem podręcznym.
Wybraliśmy to lotnisko gdyż jest ono najbliżej Teotihuacan, które było naszym pierwszym celem. Co się okazało po przylocie? Pomimo informacji w Internecie o możliwości podjechania autobusem do Teotihuacan, żadnego zbiorowego transportu nie udało nam się znaleźć. UBER także miał blokadę, więc po 30 minutowych poszukiwaniach różnych możliwości dostania się do Teotihuacan, wsiedliśmy do zwykłej taxówki, która zawiozła nas do Teotihuacan za 650 MXN.
W Teotihuacan nocowaliśmy w Villa las Campanias za 30€ od pary. Dodatkowo za 7€ od osoby można zjeść super śniadanie (polecamy). Z dachu hotelu można podziwiać Piramidę Słońca oraz latające codziennie o wschodzie słońca nad nią balony.
Meksyk w porze deszczowej – Dzień 3 (Teotihuacan)
Jetlag daje o sobie znać i już 6:00 nie możemy zmrużyć oka. Nic straconego – z dachu naszego hotelu oglądamy balony nad Teotihuacan. Dlaczego sami się nie zdecydowaliśmy? Głównie ze względów finansowych. Lot balonem to wydatek minimum 130$. Nasza wycieczka do Meksyku wyszła i tak drogo, a poza tym… w maju lecieliśmy balonem nad Kapadocją. Zostawiam Wam linka gdzie możecie poczytać i zamówić taki lot jeśli jesteście zainteresowani.
Do Teotihuacan idziemy z naszego hotelu na piechotę. Dojście zajęło nam 20 minut. Wejście na teren kompleksu kosztuje 80 MXN w 2022 roku.
Dodatkowo wynajęliśmy prywatnie przewodnika za 2000 MXN. W Internecie wyczytaliśmy, że przy dwóch osobach można się wytargować do 1500, ale z nami o takiej kwocie nikt nie chciał rozmawiać. Przynajmniej warto było, bo trafiliśmy na super człowieka, który z umówionych 2 godzin, ostatecznie poświecił nam 3!
Po obiedzie postanowiliśmy wrócić do stolicy. Z Teotihuacan odjeżdżają lokalne busy w stronę centrum, ale u nas wygrał leń i zamówiliśmy do stolicy UBERA za 25€.
W Meksyku zatrzymaliśmy się na jeden dzień w Hotelu Bonn, który ze śniadaniem kosztował naszą dwójkę 35€.
Meksyk w porze deszczowej – Dzień 4 (Mexico City)
Ten dzień upłynął nam na zwiedzaniu stolicy kraju. Najważniejszymi punktami dla nas były:
- Wizyta w Muzeum Fridy Kahlo – bilety można kupić tylko online. W tygodniu 250 MXN, w weekendy 270 MXN. Na miejscu dodatkowo płatne robienie zdjęć (30 MXN).
- Wizyta w Muzeum Antropologicznym – wstęp 75 MXN. Niestety większość eksponatów w języku hiszpańskim. Przed muzeum można znaleźć wielu angielskich przewodników, gdyby ktoś chciał posłuchać o tym co ogląda.
Po mieście poruszaliśmy się przede wszystkim Uberem, ale jest też dobrze rozbudowane metro, które kosztuje grosze. Warto skorzystać, bo Meksyk to jeden wielki korek.
Późnym wieczorem mieliśmy lot do Villahermosa. To stolica kraju Tabasco, a dla nas miejsce, z którego najszybciej można było się dostać do Palenque.
Za bilety Viva Aerobus z głównego lotniska w Meksyku do Villahermosa zapłaciliśmy 43,5€ od osoby. Niestety z powodu złych warunków pogodowych nasz lot był opóźniony o 3 godziny.
Nocowaliśmy w Zyan Rooms za 27€ za naszą dwójkę. Nie wiem jak to możliwe, że ten obiekt ma powyżej 8.0. Dostaliśmy obskurny pokój, w łazience pleśń, w kranie tylko zimna woda, na łóżku tynk, który sypał się ze ściany. No dramat. Zostaliśmy, bo przyjechaliśmy o 1:30. Właściciel nawet odwołał rezerwacje, ale nas przyjął. My natomiast odwołaliśmy drugi nocleg, który mieliśmy tu zaplanowany.
Meksyk w porze deszczowej – Dzień 5 (Palenque)
Nie odsypiamy, rano jak najszybciej uciekamy na nogach na dworzec autobusowy, z którego o 8:30 wyruszamy w 2 godzinną podróż do Palenque. Ceny za przejazd od 6 do 18€, rozkład autobusów ADO można sprawdzić tutaj.
W Palenque nie ma Ubera, do hotelu z dworca jedziemy taxą za 200 MXN. Alternatywą może być collectivo.
Za 120€ ze śniadaniem spędzamy dwie noce w Hotelu La Aldea del Hallach Huinic w dżungli z basenem. W naszym hotelu działa też bardzo dobra restauracja. Ceny niewygórowane – można śmiało korzystać.
Tego samego dnia z pod naszego hotelu łapiemy collectivo, które za 20 MXN dowozi nas do kas Palenque. Tutaj trzeba zapłacić 35 MXN za wejście do Parku Narodowego + 70 MXN za wejście do kompleksu świątyń.
Po chwili okazuje się, że do kompleksu świątyń mamy jeszcze 2 km. Możemy iść na nogach lub ponownie podjechać collectivo za 10 MXN…
Meksyk w porze deszczowej – Dzień 6 (Palenque)
Kolejny dzień także rozpoczynamy wcześnie rano. Zamawiamy taxówkę do hotelu, która za 200 MXN wiezie nas na Mercado w Palenque.
Tam łapiemy collectivo na wodospady Roberto Barrios. Miejsce, z którego odjeżdżają jest nawet oznaczone na mapie. (Tutaj link). Przejazd trwa ok. godziny i kosztuje 50 MXN w jedną stronę. Collectivo zatrzymuje się przy budce, w której należy uiścić opłatę za wstęp na wodospady w wysokości 30 MXN.
Niestety nie mamy zbyt dużo czasu na wodospadach, gdyż od 12 mamy wycieczkę na kolejne dwa wodospady – Misol Ha i Augua Azul. Teoretycznie do obydwu tych miejsc można dojechać collectivo z Palenque, ale szkoda na to tracić czas i lepiej wykupić wycieczkę za 400 MXN, która dowiezie Was na te dwa wodospady. Nic poza tym. Wycieczki można kupić na dworcu w Palenque.
Meksyk w porze deszczowej – Dzień 7 (Cancun)
O 5:30 rano jedziemy z dworca w Pallenque pierwszym autobusem ADO na lotnisko w Villahermosa.
Kilka godzin później mamy swój ostatni wewnętrzny lot do Cancun linią Viva Aerobus. To był nasz najdroższy lot, który kosztował nas 80€ od osoby.
Na lotnisku w Cancun bierzemy „mafijną taxówkę”. Płacimy tyle co za bookingowy przejazd, ale trzeba było się namęczyć. Najchętniej zabraliby Ci wszystkie pieniądze…
Odbieramy bagaże z kapsułowego hotelu i przenosimy się na dwie noce do hotelu Oh! Cancun The Urban Oasis ze śniadaniem za 124€ za parę.
Meksyk w porze deszczowej – Dzień 8 (Cancun)
To jest ten dzień, w którym miało być nurkowanie, a nic się nie wydarzyło, bo przez cały czas padało i przechodziły burze… W Cancun poza podwodnym muzeum i tak nic nie ma, ale mogliśmy pojechać dzień wcześniej do Tulum…
Meksyk w porze deszczowej – Dzień 9 (Cancun)
Pierwszy raz schodzę pod wodę z butlą i ekwipunkiem, żeby zobaczyć podwodne Muzeum Musa!
Rezerwacje załatwia mi Izabela Pochroń Frankowska, która prowadzi firmę w Meksyku I’M Diver Mexico Travel Experience. Jej mąż pracuje w Scuba Cancun, ale ze względu na przełożenie nurkowania o jeden dzień miałam zejść z jakimś innym nurkiem. Niespodziewanie w centrum nurkowym pojawia się Polak (Witek), który bierze mnie pod swoje skrzydła i to z nim zaliczam pierwsze nurkowanie w życiu. Jestem poza sezonem, więc oprócz mnie na Łodzi płynie jeszcze jedna para, która ma swojego instruktora.
Ta przyjemność kosztowała mnie 125$ + 5$ za wejście do Parku.
Po nurkowaniu wsiadamy do auta i jedziemy do Tulum gdzie mamy nocleg na Glampingu Cinco Tulum. Glamping to taka luksusowa wersja namiotu, która kosztowała nas ze śniadaniem 138 EUR. Był to nasz najdroższy nocleg.
Wynajem Samochodu
Gdy ja nurkowałam, Daro wynajmował samochód.
Skorzystaliśmy z usług Avant Car rental. Wynajem na 7 dni Chevroleta Aveo Sedan kosztował nas 284 EUR.
Przejechaliśmy około 1374 km i wydaliśmy ok. 1900 MXN na benzynę.
Uwaga na stacje benzynowe Pemex. Przy lotnisku w Cancun oszukali nas – rachunek wydali na 300 MXN, a z konta pobrali 1200 MXN…
Meksyk w porze deszczowej – Dzień 10 (Tulum)
Zwiedzamy ruiny majów w Tulum. Wejście kosztuje 85 MXN. Z naszego hotelu idziemy na nogach i oszczędzamy dzięki temu ok. 160 MXN za parking w tym miejscu.
Odwiedzamy też najsłynniejszą rzeźbę w Meksyku – Ven a la Luz. Podobno kiedyś była za darmo, ale teraz płaci się 60 MXN od osoby za zrobienie zdjęcia.
Tak naprawdę to my zapłaciliśmy jeszcze 300 MXN za zostawienie auta na parkingu…
Ta drożyzna w Tulum tak nas obrzydziła, a do tego glony na plaży, które uniemożliwiały kąpiel, że wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do Bacalar.
W Bacalar zatrzymaliśmy się na dwie noce w Hotelu Sun Ha ze śniadaniem za 100 EUR za dwie osoby.
Meksyk w porze deszczowej – Dzień 11 (Bacalar)
O wschodzie słońca wynajęliśmy kajak za 250 MXN i przez godzinę pływaliśmy po jeziorze.
Po południu za 300 MXN popłynęliśmy w rejs łódką po jeziorze przez ponad 2 godziny.
Wycieczki można zarezerwować hotelach lub w klubach znajdujących się przy brzegu jeziora.
Meksyk w porze deszczowej – Dzień 12 (Valladolid)
Z Bacalar ruszyliśmy do Valladolid – dojazd zajął nam ponad 3 godziny.
Jesteśmy w 4 więc wynajęliśmy mieszkanie na airbnb na 2 poza centrum miasta za 108€! Jeden z naszych fajniejszych noclegów.
Tego dnia zdążyliśmy odwiedzić cenote X’ux Hah – 150 MXN, a później spacerowaliśmy po Valladolid.
Meksyk w porze deszczowej – Dzień 13 (Valladolid)
Dzisiejszy dzień rozpoczynamy od wizyty w Chitzen Itza. Przyjeżdżamy na otwarcie żeby uniknąć tłumów i upału. To nasze najdroższe wejście, które kosztowało 571 MXN. Wynajęliśmy też przewodnika za 1200 MXN.
Po zwiedzaniu pojechaliśmy się schłodzić w cenocie Ik Kil za 150 MXN.
Zwieńczeniem dnia była wizyta w żółtym miasteczku Izamal.
Meksyk w porze deszczowej – Dzień 14 (Holbox)
Dzień rozpoczynamy od wizyty w cenocie Suytun. Bilety online kosztują 150 MXN (tutaj link, my kupowaliśmy i potwierdzamy, że działa) a na miejscu 200 MXN. Przyjeżdżamy tuż po otwarciu, żeby uniknąć kolejek do zdjęcia, co się nam udaje,
Następnie ruszamy na Holbox. Holbox to wyspa niezmotoryzowana, więc auto zostawiamy na parkingu w porcie Chuiquila. Za 3 dni zapłaciliśmy 200 MEX.
Na Holbox pływają lokalsi ze swoimi małymi łódkami lub kursują promy co 30-60 min. Na promy cena i godziny wypłynięcia są stałe – 220 MXN w jedną stronę. Lokalsi płyną jak się im zapełni łódka (6-8 osób) i można popłynąć za 200 MXN. Warto dodać, że lokalsi płyną o 15 min szybciej.
Na Holbox zatrzymaliśmy się na dwie noce w Golden Paradise Hotel. Pokój dla 3 osób kosztował nas w sumie 100€.
Meksyk w porze deszczowej – Dzień 15 (Holbox)
Nasz ostatni dzień w Meksyku to pełen „czill”. Jedyne wydatki jakie ponieśliśmy tego dnia to te związane z jedzeniem.
Meksyk w porze deszczowej – Dzień 16 (Powrót)
Nasz ostatni dzień to powrót pierwszym promem (5:00) na ląd i jazda na lotnisko.
Na lotnisku w Cancun bez problemu odprawiliśmy się w American Airlines, a nasz bagaż został wysłany bezpośrednio do Frankfurtu.
Loty przebiegły zgodnie z rozkładem. Dwie godziny na przesiadkę w Dallas okazały się wystarczające. Do Frankfurtu nad Menem przylatujemy na drugi dzień z samego rana.
Podsumowując
Dwa tygodnie w Meksyku to naprawdę niewiele czasu i nie miałabym nic przeciwko znów wrócić do tego kraju. Z chęcią pokręciłabym się jeszcze po Jukatanie i zobaczyła miejsca, do których nie udało mi się dotrzeć. Może kiedyś będzie mi dane.
Na pewno niczego nie zmieniłabym w tej wycieczce. Jestem zadowolona i polecam taką trasę. Zamiast Holboxa można jeszcze rozważyć Isle Mujeres.
Meksyk na pewno nie jest tak tani jak Azja, dlatego warto przygotować sobie większy budżet.
I to już wszystko co dla Was przygotowałam!
Pozostałe wpisy z Meksyku:
- Teotihuacan
- Mexico City
- Palenque
- 3 wodospady w Chiapas
- Podwodne Muzeum Musa w Cancun
- Tulum
- Bacalar
- Cenoty
- Chichen Itza
- Valladolid
- Izamal
- Holbox
- Co warto zobaczyć na Jukatanie
Podobał Ci się wpis? Chcesz nas docenić? Zostaw serduszko/komentarz pod postem lub polub nas na Facebooku albo zaobserwuj na Instagramie. Ciebie nic nie kosztuje, a nas do dalszej pracy motywuje! <3
Dziękuję, że jesteś! Twoja kawa pobudza mnie do działania i pomaga w prowadzeniu bloga! Moje teksty o podróżach po Niemczech to nierzadko jedyne wpisy po Polsku w Internecie. Jeśli chcesz poznać prawdziwe perełki i wspierać język polski w niemieckiej turystyce, to dobrze trafiłeś! Pomóż mi opisać Niemcy i świat po Polsku!
2 komentarze
Eeejj ale dobra cena za loty! Poluje od dawna na Meksyk i ostatnio widzę, ze z Londynu wychodzi najlepiej
To prawda! Jak tylko zobaczyłam te loty, to już wiedziałam, że będą moje 😍