Madera w Listopadzie? Dlaczego tak późno?
Nie pamiętam kiedy po raz pierwszy usłyszałam o Maderze, ale było to zanim stała się jedną z najpopularniejszych wysp na Atlantyku. Wszystko za sprawą kuzyna mojego Taty, który już jakiś czas temu odwiedził Maderę i z całego serca nam ją polecał. Zanim jednak dojrzałam do tej decyzji minęło trochę czasu, a tak na poważnie zaczęłam się rozglądać w 2019 roku. To właśnie wtedy po raz pierwszy zostawiliśmy sobie wolne na koniec roku (wcześniej nam się nie udawało) żeby spędzić Sylwestra w nieco odmiennej, ale wciąż niedalekiej nam strefie klimatycznej. Ostatecznie wybór padł wtedy na Cypr, bo wychodził dużo taniej. Nie żałuję tej decyzji, bo choć Cypr nie dorasta (w moim skromnym odczuciu) do pięt Maderze, to cieszę się, że tak właśnie wybraliśmy. W 2021 roku za sprawą wielu osób i ich pięknych zdjęć na Instagramie (tak, jestem na to podatna) Madera znów przypomniała osobie. Nie mogłam się od niej odpędzić. Nasza sytuacja finansowa była jednak niezbyt pewna, ale kiedy się wyklarowała pozostało nam kupić wycieczkę. Nie zniechęcił nas fakt, że była już połowa listopada… No więc jaka jest Madera w Listopadzie?
Witamy w Makaronezji!
Zanim opowiem Wam jak wylądowaliśmy na Maderze, to mam nadzieję, że nie pogniewacie się za kilka ogólników. Można też przeskrolować niżej, jeśli nieciekawi Cię ten temat.
Madera zaliczana jest do archipelagu wysp Makaronezji obejmujących wyspy wulkaniczne zlokalizowane na Atlantyku. W ich skład wchodzą Wyspy Kanaryjskie, Azory, Wyspy Zielonego Przylądka, Madera z przylegającymi wyspami Porto Santo i Ilhas Desertas oraz Wyspy Selvagens.
Maderę zamieszkuje około 250 tys. osób, z czego aż 40% mieszka w Funchal. Nic dziwnego, że rano i wieczorem stolica wyspy potrafi stanąć w korku.
Na Maderze obowiązuje czas UTC, czyli czas uniwersalny (taki jak w Anglii). W związku z tym po przylocie z Polski lub jak w moim przypadku z Niemiec, cofamy czas o godzinę.
Co ciekawe, o Maderze prawdopodobnie wiedzieli już nawet Fenicjanie, ale była ona niezamieszkana. Jej odkrycie przypada na początek wielkich odkryć geograficznych, czyli na XV wiek. Portugalscy odkrywcy João Gonçalves Zarco i Tristão Vaz Teixeira ochrzcili nowy ląd mianem Ilha Madeira, czyli Wyspy Drewna lub Zalesionej Wyspy – prawdopodobnie przez opozycję do innych, pustynnych wysp archipelagu. Zanim jednak dotarli na Maderę, na początku wylądowali na Porto Santo.
Madera przez pewien okres należała do Hiszpanii oraz Wielkiej Brytanii.
Na wyspie często wypoczywały „wielkie europejskie persony”. Wśród nich byli: Cesarzowa Sissi, Karol I Habsburg, Winston Churchill czy Józef Piłsudski.
Legenda też głosi, że to właśnie tutaj osiadł Władysław Warneńczyk po słynnej bitwie pod Warną.
Ile kosztuje Madera w Listopadzie?
Podobnie jak Samos, Madera kosztowała nas sporo stresu. Do tego stopnia, że już nawet pogodziliśmy się z faktem, że nie jedziemy. No, ale zacznijmy od początku!
Nasz wyjazd miał miejsce dokładnie w ostatni tydzień Listopada – 23-30.11.2021. Wycieczkę kupiliśmy na portalu Check24, która była realizowana przez biuro podróży Tui na około 10 dni przed wyjazdem.
Cena 520 euro obejmowała:
- dojazd komunikacją miejską do lotniska
- przelot z Frankfurtu nad Menem na Maderę
- transfer
- tygodniowy pobyt w 3*hotelu Dorisol Florasol w Funchal w opcji HB (śniadanie i obiadokolacja) z widokiem na Ocean
Kupno wycieczki w tym okresie było bardzo ryzykowne. Sytuacja w Niemczech od połowy listopada określana jest przez media jako dramatyczna. W powietrzu od dłuższego czasu unosi się widmu lokdałniku, a w arsenale są też takie pociski jak kwarantanienka. Jakby tego było mało Madera też zaczęła wprowadzać ograniczenia, tj. obowiązkowe testy raz w tygodniu czy maseczki w zatłoczonych miejscach publicznych. Zapowiadało się nieciekawie, a my z całych sił próbowaliśmy odwołać wycieczkę. Bezskutecznie. Dziś jestem wdzięczna Pani z Tui, która nie chciała nam anulować bez dodatkowych opłat wycieczki. Owszem, istniało ryzyko, że utkniemy na wyspie (mogli zamknąć granicę) albo trafimy na kwarantanienkę. Na szczęście znów wszystko poszło zgodnie z planem.
Warunki wjazdu na Maderę w Listopadzie
Zakładam, że sami doskonale wiecie jak dynamiczna jest obecnie sytuacja, dlatego takie rzeczy trzeba zawsze sprawdzać przed wylotem na stronach rządowych. Postanowiłam, że opiszę Wam jak u nas wyglądały procedury, ale możliwe, iż podczas Waszego wylotu mogą być już nieaktualne, dlatego proszę nie brać ich za pewnik.
- W związku z wylotem i powrotem do Niemiec (obecnie mieszkamy w Hesji), na początku upewniliśmy, że Madera nie jest w obszarze ryzyka. Specjalnie piszę „Madera” a nie „Portugalia”, bo Madera jest jednostką autonomiczną i mogą tu obowiązywać inne zasady wjazdu. Kraje ryzyka publikowane są na stronie Robert Koch Institut. Dlaczego jest to ważne? Bo w niektórych przypadkach po powrocie mogą obowiązywać dodatkowe testy lub kwarantanna, dlatego warto sprawdzać i śledzić komunikaty.
- Przed wylotem możemy zarejestrować się na stronie Madeira Safe. Jest to specjalna strona/aplikacja, na której podajemy dane odnośnie swojego wyjazdu i możemy też wgrać test. Jeśli nie zarejestrujesz się na stronie przed wylotem, to na lotnisku odpowiednie osoby pomogą zalogować się do aplikacji i wprowadzić wszystkie dane. Generalnie nie ma „zlituj się”, trzeba to zrobić. Przy wyjściu z lotniska Pani zeskanuje kod z aplikacji i to wszystko.
- Podczas naszego wyjazdu na Maderę wystarczył na przylot jeden z trzech dokumentów: paszport potwierdzający przyjęcie pełnej dawki, status ozdrowieńca lub test. Jeden z tych dokumentów trzeba wprowadzić do aplikacji.
- Kiedy wracaliśmy do Niemiec, bez względu na status wszyscy musieli posiadać negatywny wynik testu. Na szczęście przysługuje on za darmo wszystkim turystom powracającym do domu. O taki test musicie zaaplikować na stronie Madeira Safe i wówczas dostaniecie kod, który trzeba podać w punkcie pobrań. Niestety ze względu na fakt, że obecnie także mieszkańcy wyspy muszą się testować raz na tydzień są ogromne kolejki. My nie mogliśmy nigdzie dostać terminu na konkretną godzinę, więc stanęliśmy w kolejce w szpitalu. Czekaliśmy prawie dwie godziny, dlatego warto mieć to na uwadze planując powrót do domu.
Hotel Dorisol Florasol
Przejdźmy teraz do przyjemniejszych rzeczy, a taką z pewnością był nasz 3*hotel Dorisol Florasol! Byliśmy bardzo mile zaskoczeni tym obiektem, który spełnił nasze oczekiwania. Mieliśmy przestronny pokój z bardzo wygodnym łóżkiem, niewielkim aneksem kuchennym, łazienką i balkonem z widokiem na hotelowy basen i ocean. Tak naprawdę dokuczał nam tylko brak prysznica (była wanna), ale nie powiedziałabym, żeby taka „niedogodność” wpłynęła znacząco na naszą pozytywną ocenę tego obiektu. Szczególnie, że obiekt miał naprawdę wyborne jedzenie! Po tym co serwują w greckich hotelach (w których jesteśmy co roku), tutaj przeżyliśmy miły szok, bo jedzenie było naprawdę wyśmienite! Duży wybór, wszystko zawsze ciepłe oraz świeże i naprawdę smaczne. Warto więc wziąć wyżywienie – na pewno nie będziecie zawiedzeni.
Madera w Listopadzie – Dlaczego warto zatrzymać się w Funchal?
Zanim jednak zdecydowaliśmy się na konkretny hotel, pierwsza decyzja jaką trzeba było podjąć to „gdzie się zatrzymamy„. Już po krótkim researchu zorientowaliśmy się, że najlepszą decyzją (szczególnie o tej porze) będzie stolica wyspy – Funchal. Czytając blogi podróżnicze czy relacje na grupach podróżniczych, większość osób decydowała się właśnie na Funchal. Głównym atutem tego wyboru, szczególnie w Listopadzie jest pogoda! Jest tutaj najcieplej , najsłoneczniej i zazwyczaj najstabilniej (ale o stabilności, a raczej niestabilności pogody na Maderze pogadamy za chwilę). Dodatkowo można też oszczędzić na wynajmie samochodu (choćby jeden dzień), bo nawet jeśli mieszkacie na obrzeżach Funchal to można szybko się dostać autobusem do centrum. Generalnie to autobusy jeżdżą do wielu miejsc na wyspie, więc jeśli ktoś jest niezmotoryzowany, to ma całkiem sporą szansę na zobaczenie wielu miejsc, choć na pewno nie jest to najwygodniejszy sposób zwiedzania wyspy.
Listopadowa Pogoda
Skoro wspomniałam już o pogodzie, to warto pociągnąć dalej ten temat, bo nie wszystko jest tutaj takie oczywiste jak może się wydawać. Przymiotniki najlepiej opisujące tutejsze zjawiska atmosferyczne to: gwałtowne, niespodziewane i zmienne. Na szczęście byliśmy tego świadomi, dlatego nic nas nie zaskoczyło i nie rozczarowało. A warto też dodać, że doświadczyliśmy prawie wszystkich pór roku:
- Nie udało nam się pojechać w góry. Pal licho, że pizgało jak w kieleckim i było ledwie 5 stopni, ale było też takie mleko, że nic a nic nie było widać. Myślałam, że tak jest zawsze w Listopadzie, ale okazało się, iż osoby będące ledwo tydzień przed nami miały w górach stabilną i ładną pogodę. Kwestia szczęścia
- Nie sprawdzaliśmy pogody pod kątem opadów deszczu. Dlaczego? Bo szczególnie o tej porze są one niespodziewane i zazwyczaj krótkie. Przynajmniej na wybrzeżu tak mieliśmy, że zaskoczyły nas krótkie, mniej lub bardziej intensywne ulewy. Co ciekawe, czasami nawet nie było widać, że idzie deszcz, bo świeciło słońce i nagle pojawiał się deszcz.
- W Funchal raz trafiliśmy na taki upał, że człowiek pocił się od samego stania w słońcu. Oczywiście taki stan nie trwał długo, ale ten moment wykorzystaliśmy na kąpiel w basenach naturalnych w Funchal. Tutaj jednak warto dodać, że temperatura wody daleka jest od tych egzotycznych… ;D Wynika to z faktu, że przepływa tu Zimny Prąd Kanaryjski. Należy więc spodziewać się temperatur Bałtykowych!
Wynajem Samochodu
Podczas pobytu na Maderze wynajęliśmy samochód. Postawiliśmy na wygodę i niezależność. Skorzystaliśmy z usług wypożyczalni 7m. Zdecydowaliśmy się na dwuosobowego Smarta w automacie na 4 dni za 145 euro. To był strzał w dziesiątkę, bo Smart na maderskich drogach spisał się wyśmienicie . Wszędzie szło nim zaparkować, a dzięki automatycznej skrzyni biegów nie straszne były nam Maderskie górki. Niestety, Madera dla początkujących kierowców może być wyzwaniem, szczególnie jak samochód stanie w korku na jakimś wzniesieniu. Dlatego jeśli macie możliwość wynajęcia samochodu w automacie, to warto skorzystać. W wypożyczalni 7m samochód w automacie kosztował tylko 2 euro więcej dziennie od manualnej skrzyni biegów.
Benzyna podczas naszego pobytu kosztowała ok. 1,7 euro za litr. Zatankowaliśmy samochód za 80 euro i przejechaliśmy nim ok. 500 km. Wypożyczalnie polecamy z całego serducha, choć przy odbiorze samochodu musieliśmy czekać godzinę (pomimo wcześniejszej rezerwacji), bo się spóźnili z dostarczeniem samochodu, ale my też oddaliśmy auto godzinę później, więc nikt nie miał do nikogo pretensji. 😛
Maderskie drogi główne są w dobrej kondycji, a ich największą zmorą są osunięcia, szczególnie po opadach deszczu. Wielokrotnie widzieliśmy jak na drodze leżały duże kamienie, co oczywiście przypomina o ryzyku podczas podróży samochodem. Na szczęście nic na nas nie spadło. Ponadto, duża część dróg wiedzie przez tunele. Momentami się modliłam, żebyśmy wyjechali już w nowej, bez chorobowej rzeczywistości. Niestety, nie udało się! 😉
Ceny na Maderze
Nie zauważyłam, żeby Madera jakoś specjalnie dała nam po kieszeni. Ceny tutaj są zachodnio-europejskie, choć wiadomo, że w restauracji zjemy dużo taniej niż w Niemczech, ale po przeliczeniu na złotówki będzie drożej jak w Polsce. Choć nie wszędzie! Udało nam się raz znaleźć knajpę, w której były przepyszne i bardzo duże obiady za jedyne 5 euro! Opowiem Wam o niej przy okazji wpisu „co spróbować” i „co warto zobaczyć na Maderze”. Pozostałe ceny w restauracjach wahały się od 10 do 15 euro za danie + 2-3 euro za napój.
Ponadto wydaliśmy prawie 50 euro od osoby w Funchal za przejazd kolejką linową i wejście do obydwu ogrodów botanicznych. Oczywiście można to zrobić taniej, bo do ogrodów można podjechać samochodem lub autobusem czy też podejść na nogach, więc w tym przypadku można trochę jeszcze zaoszczędzić.
Sporo kasy roztrwoniliśmy też na Mercado w Funchal, bo jak każdy chcieliśmy spróbować tych fikuśnych owoców. O ile warto było wydać 5 euro za owoc Monstery, tak pozostałe owoce okazały się OKROPNE! Mówię tu o różnych Marakujach, które pomimo pięknego wyglądu smakowały tragicznie. 😛 Ale o tym przy okazji wpisu o jedzeniu!
Pozostałe wydatki, to raczej jakieś drobne kwoty na kolejną kolejkę czy drobne pamiątki.
Pamiątki
Z Madery można przywieźć cały stos pamiątek! Od ubrań przez jedzenie, aż po „chińskie klasyki”. Z tych chińskich klasyków zaopatrzyliśmy się w magnes (przeciętna cena 1-2 euro) i kubek (5 euro).
Na pewno rzucą Wam się w oczy wyroby z korka. Akurat rozwalił mi się portfel i futerał na okulary. Udało mi się znaleźć takie przedmioty z korka w atrakcyjnej cenie (7 i 4 euro). Mam nadzieję, że będą mi służyć.
Madera słynie też z produkcji obrusów i serwetek. Nie brak też klasycznej ceramiki, czy słynnych w Portugali niebieskich kafelek.
Ciekawą pamiątką jest też Wine of Madeira – czerwone wino prosto z tutejszych winnic. Mnie nie urzekło, ale może dlatego, że ogólnie nie przepadam za czerwonym winem. Dostępne są różne wersje: od młodego do chyba 10 letniego wina? Od wieku zależy ich cena, ale warto kupować w zwykłym spożywczaku, gdzie będzie trochę taniej niż w sklepie z pamiątkami.
Na półkach znajdziecie też inne alko-trunki, a wśród nich Ponchę. Jest to tradycyjny napój alkoholowy z Madery, wytwarzany z aguardente de cana, miodu, cukru oraz soku pomarańczowego lub cytrynowego.
Dla dzieci (ale też dorosłych) ciekawą odmianą może być Brisa – napój gazowany o smaku Marakuji, ale też są jabłkowe czy ananasowe. Jednak typowa dla Madery będzie Marakuja.
Madera w Listopadzie – nowe obostrzenia
Podczas naszego pobytu na Maderze weszły nowe obostrzenia. Według nich przy wejściu do restauracji trzeba było pokazać paszport i test. Nas tylko raz zapytano, ale poproszono nas o „pokazanie tego co mamy”. Może tak trafialiśmy, bo czytałam różne rzeczy na ten temat, ale sami ich nie doświadczyliśmy. Co ciekawe, nawet przy wylocie do Niemiec NIKT NIE SPRAWDZAŁ NASZYCH TESTÓW CZY INNYCH STATUSÓW…
Dzięki za uwagę
Na ten moment to wszystko, co dla Was przygotowałam, ale jak sobie przypomnę coś godnego uwagi, to na pewno jeszcze wrzucę. Jak macie jakieś pytania/uwagi, to dajcie znać w komentarzu.
Pozostałe wpisy z Madery:
Podobał Ci się wpis? Chcesz nas docenić? Zostaw serduszko/komentarz pod postem lub polub nas na Facebooku albo zaobserwuj na Instagramie. Ciebie nic nie kosztuje, a nas do dalszej pracy motywuje! <3
Dziękuję, że jesteś! Twoja kawa pobudza mnie do działania i pomaga w prowadzeniu bloga! Moje teksty o podróżach po Niemczech to nierzadko jedyne wpisy po Polsku w Internecie. Jeśli chcesz poznać prawdziwe perełki i wspierać język polski w niemieckiej turystyce, to dobrze trafiłeś! Pomóż mi opisać Niemcy i świat po Polsku!
Brak komentarzy