Wyspy Zachodniofryzyjskie
Wyspy fryzyjskie znajdujące się na Morzu Północnym to efekt wdzierania się morza w ląd. Od stałego lądu oddziela je raptem płytkie Morze Wattowe będące unikatowym systemem. Rozciąga się ono od Holandii przez Niemcy aż po Danię. Cały obszar Morza Wattowego jest obecnie objęty ochroną i uznany, na podstawie konwencji ramsarskiej, za „obszar wodno-błotny mający znaczenie międzynarodowe”. Zarówno po stronie niemieckiej jak i holenderskiej utworzono na jego terenie Parki Narodowe, a w 2009 roku Morze Wattowe zostało wpisane na listę UNESCO. Mając tego świadomość już od dawna chciałam wybrać się na chociażby jedną z fryzyjskich wysp. Po stronie holenderskiej rozciąga się pas wysp Zachodniofryzyjskich. Składa się on z 5 większych, zamieszkałych wysp oraz kilku mniejszych. Największą wyspą jest Texel, na którą chciałabym Was dzisiaj zabrać i przedstawić propozycję wycieczki.
Gdzie nocowaliśmy?
Nie nocowaliśmy na wyspie Texel. Mieliśmy wynajęte B&B w pobliskim Schagen. U bardzo sympatycznego Holendra spędziliśmy dwie noce, które kosztowały nas 268€. To sporo, ale niestety Holandia w okresie kwitnienia tulipanów jest bardzo droga. W cenie było też śniadanie. Mieliśmy dzieloną łazienkę, ale na dwie noce nie był to duży problem.
Jak się dostać na wyspę Texel?
Na Texel kursują promy z miejscowości Den Helder. Jeśli przyjedziecie tu autem to możecie zostawić samochód na bezpłatnym parkingu, których jest tutaj sporo. My stanęliśmy tutaj, ale potem się okazało, że można było podjechać jeszcze bliżej.
Na Texel promy kursują co 30 min, a przeprawa trwa ok. 20 min. Bilet dla niezmotoryzowanego kosztuje tylko 2,5€! Po zakupie biletu należy zachować go gdyż są one ważne w dwie strony. Ponadto, wyspa jest zmotoryzowana, więc można też pojechać samochodem czy wziąć rower. My jednak decydujemy się na taką podróż, gdyż na miejscu planowaliśmy wynająć rower.
Bilety na prom dla pieszych polecam kupować na miejscu w automacie. Szczególnie jeśli jesteście poza sezonem, to raczej nie powinno być problemów z dostępnością. W przypadku gdy jedziecie autem wówczas rozważyłabym wcześniejszy zakup, który można zrobić na tej stronie.
Jak się poruszać po Texel?
Prom dopływa do miejscowości Het Horntje, w której mamy możliwość wynająć rower bądź wsiąść do autobusu.
Zadecydowaliśmy się na drugą opcję, gdyż wypożyczalnia w tym miejscu nie miała zbyt dobrych opinii. Poza tym, trzeba mieć na uwadze, że stąd do centrum wyspy jest jeszcze 7 km co przy jednym dniu może być trochę za dużo jeśli planujemy objechać wyspę.
Komunikacja Miejska
W Het Horntje znajduje się przystanek autobusowy, który jest skoordynowany z promami, bo tuż po przypłynięciu czekał na nas autobus. Za przejazd płaci się kartą płatniczą przy wejściu oraz po wyjściu z autobusu. Linia 28 kursuje właśnie z Het Horntje do stolicy wyspy Den Burg, aż do De Koog. My wysiadamy w stolicy gdzie idziemy wynająć rower.
Gdybyście jednak woleli podróżować autobusem po wyspie, to nie ma problemu. Texel może się pochwalić 130 przystankami na wyspie. Główną linią jest 28, ale tam gdzie nie dojeżdża 28 można zamówić autobus i spersonalizować mu trasę na podstawie dostępnych przystanków. Jak dokładnie funkcjonuje ta usługa dowiecie się na tej stronie.
Wynajem roweru w Den Burg
Tak więc do centrum wyspy dojechaliśmy autobusem, a następnie skierowaliśmy się w stronę wypożyczalni rowerów. Rowery zdecydowaliśmy się wynająć tutaj. To bardzo duża wypożyczalnia, z różnymi rodzajami rowerów, więc każdy znajdzie tu coś dla siebie. W sezonie polecam rezerwować bilety przez stronę internetową, ale poza sezonem można przyjść z marszu!
Wynajem roweru na dzień kosztuje 10€ zwykły / 25€ elektryk. Niestety wypożyczalnia jest zamknięta w niedziele, więc jeśli chcecie mieć rower na niedzielę, to trzeba go odebrać w sobotę do godziny 18 i zapewne zwrócić dopiero w poniedziałek. My także musieliśmy zwrócić rower do 18, ale bez problemu wyrobiliśmy się z naszym planem.
My zdecydowaliśmy się na rower elektryczny ze względu na dość napięty plan i fatalną pogodę, więc chcieliśmy mieć jakieś wspomaganie na naszej trasie.
Pogoda w kwietniu…
Naszym głównym celem (jak co roku) było zobaczenie pól tulipanów, ale żeby urozmaicać sobie coroczne wyjazdy, to zawsze też staramy się zobaczyć coś nowego. W tym roku tą nowością miała być wyspa Texel, która niekoniecznie poleca się w kwietniu. Wiem, że na zdjęciach nie do końca to widać, ale my trafiliśmy na bardzo słabą pogodę. Jak to w kwietniu doświadczyliśmy wszystkich zjawisk pogodowych – ulewnego deszczu, który raz chyba nawet przerodził się w śnieg żeby za chwilę znów cieszyć się gorącym słońcem, które po paru minutach było przegonione przez silny wiatr. Można więc powiedzieć, że zwiedzaliśmy Texel w myśl zasady „nie ma złej pogody, są tylko złe ubrania”…
De Koog
No dobrze, a co w ogóle zwiedzaliśmy na tym Texel i jak spędziliśmy czas? Najpierw pojechaliśmy do miejscowości De Koog, w której pojechaliśmy zobaczyć przede wszystkim rozległą plażę. Przespacerowaliśmy się też tutaj po miasteczku, w którym jest bardzo dużo sklepów w tym także z pamiątkami więc wnioskuję, że to dość mocno turystyczna część. Nie brak też ogromnej ilości restauracji, w których można wypić lokalnie produkowane piwo Texel. My zjedliśmy obiad w urządzonej na amerykańską modłę Susie’s Diner The Pickup. Całkiem przyzwoite miejsce jak na holenderskie standardy i co być może bardzo ważne – wciąż tanie! Można tu zjeść poniżej 20€.
Park Narodowy Wydmy Texel
Holenderskie Wybrzeże słynie z rozległych plaż, ale zanim się do niego dotrze trzeba jeszcze zazwyczaj pokonać pas szerokich wydm. Nie inaczej jest na wyspie Texel, gdzie rozległe wydmy chroni Pakę Narodowy. Jest to miejsce dla licznych gatunków ptaków, ale też wielu innych zwierząt. Podczas jazdy na rowerze non stop mijaliśmy bażanty będące tuż przy drodze, czy wystające z trawy uszy zajęcy, które myślały, że nikt ich nie widzi. Raz nawet natknęliśmy się na pasące się stado koni. Ciężko mi powiedzieć, czy to czyjeś konie czy może jakieś wypuszczone, dziko żyjące stado.
W Parku jak i wzdłuż niego biegnie ścieżka rowerowa, którą głównie się poruszaliśmy. Po drodze trafiliśmy też na zjawiskowe pola tulipanów, bo mieszkańcy wyspy oprócz rybołówstwa i turystyki trudnią się też w dużej mierze hodowlą kwiatów.
Latarnia Morska Texel
Naszym rowerowym celem było dotarcie do latarni morskiej Texel znajdującym się na najbardziej północnym krańcu wyspy. Od centrum wyspy (Den Burg) dzieli ją około 18 km dlatego też zdecydowaliśmy się na wynajem elektryków. Teren jest przeważnie płaski, ale zdarzają się większe bądź mniejsze podjazdy przy których można się trochę zmęczyć.
Latarnia na wyspie Texel powstała w 2 połowie XIX wieku, jako odpowiedź na liczne katastrofy statków w tym miejscu. Położona na wydmie latarnia znajduje się na 45 metrach n.p.m.. Jej wnętrze i wejście na 6 piętro można zobaczyć za 5€. My jednak zadowalamy się widokiem z zewnątrz. Niestety w momencie dotarcia tutaj dopadła nas ogromna wichura i deszcz, więc nie mogliśmy się w pełni nacieszyć tym miejscem.
Den Burg
Po oddaniu rowerów robimy jeszcze krótki spacer po stolicy wyspy Den Burg. Nie ma tu nic nadzwyczajnego- zwykłe, ale bardzo ładne i zadbane holenderskie miasteczko. Typowa niska zabudowa, dominują odcienie brązu, a przed domami stoją rowery. Warto się przespacerować, ale na kolana nie rzuci.
Z Den Burg łapiemy z powrotem autobus, który pod wieczór jeździ już raz na 30-60 min więc radzę sobie sprawdzić za wczasu kiedy chcecie wrócić. Potem wsiadamy na prom i po 20 min znów jesteśmy na kontynencie. Tak minął nam dzień na Texel!
Pozostałe wpisy z tego wyjazdu:
Podobał Ci się wpis? Chcesz nas docenić? Zostaw serduszko/komentarz pod postem lub polub nas na Facebooku albo zaobserwuj na Instagramie. Ciebie nic nie kosztuje, a nas do dalszej pracy motywuje! <3
Dziękuję, że jesteś! Twoja kawa pobudza mnie do działania i pomaga w prowadzeniu bloga! Moje teksty o podróżach po Niemczech to nierzadko jedyne wpisy po Polsku w Internecie. Jeśli chcesz poznać prawdziwe perełki i wspierać język polski w niemieckiej turystyce, to dobrze trafiłeś! Pomóż mi opisać Niemcy i świat po Polsku!
Brak komentarzy