Nie tylko szachulec
Dillenburg to jedno z miasteczek, które znajduje się na coraz popularniejszym szlaku Muru Pruskiego (Deutsche Fachwerkstrasse). To wyróżnienie sprawiło, że zwróciłam na nie uwagę, bo w końcu szlak ten łączy wyjątkowe i ważne w historii Niemiec ośrodki miejskie. Przed wyjazdem zrobiłam w Internecie krótkie rozeznanie co warto zobaczyć, gdzie uchwycić najlepsze kadry – czyli przedpodróżniczy klasyk. Wtedy odkryłam tajemniczo wyglądającą wieżę, którą można nazwać wizytówką miasta. Szybko okazało się, że słynne domki w kratkę to tylko piękny dodatek, a najciekawszą historię ma do opowiedzenia wieża, która jest upamiętnieniem… holenderskiej rodziny królewskiej! Po tylu odwiedzonych już miejscach w tym kraju związkowym myślałam, że Hesja nie ma już przede mną tajemnic. Myliłam się – odkryłam kolejną!
Dillenburg – jak dojechać?
Do Dillenburga można dojechać bezpośrednim pociągiem z Frankfurtu nad Menem. Przejazd trwa ok. 1,5 godziny. Polecam kupić Hessen Ticket. Jak funkcjonuje taki bilety? Możecie przeczytać tutaj.
Jeśli przyjedziecie do Dillenburga samochodem, to polecam dwa parkingi:
- Großer Stadthallenparkplatz – darmowy parking, od którego polecam zacząć zwiedzanie, gdyż można stąd podejść do genialnego punktu widokowego na miasto.
-
Karlsplatz – parking zlokalizowany tuż przy centrum miasta. Teoretycznie płatny, praktycznie podczas naszego pobytu kasa była zepsuta.
Bismarcktempel
Zanim Wam opowiem o holenderskiej rodzinie królewskiej i ich powiązaniach z miastem Dillenburg, to najpierw pokażę Wam najciekawsze miejsce w mieście! To punkt widokowy, który możecie znaleźć na mapie właśnie pod hasłem Bismarktempel. Jak już sama nazwa wskazuje jest tutaj niewielka świątynia, która chyba została wybudowana tylko po to, żeby nie przegapić tego widoku! To właśnie stąd widać cały Dillenburg jak na talerzu z jego słynną, holenderską wieżą. Przejście z parkingu, który Wam zaznaczyłam wyżej to około 15 minutowy marsz. Ścieżka biegnie w lesie i jest to łatwa trasa. Trzeba oczywiście jeszcze trochę podejść do góry, ale raczej się nie zmęczycie z tego powodu. Wejście na nią znajduje się tuż przy parkingu. Polecam odpalić Komoota, bo na Google Maps nie jest dokładne zaznaczona.
„Fachwerkowy” Dillenburg
Z punktu widokowego zjechaliśmy do centrum miasta, żeby przespacerować się po jego kolorowych uliczkach. Dillenburg może się pochwalić starannie odrestaurowaną starówką, na którą składają się domy z muru pruskiego o cechach hesko-frankońskich. Żeby się z nimi dokładnie zapoznać, najlepiej przespacerować się główną ulicą zaglądając raz na jakiś czas w boczne uliczki. Muszę jednak przyznać, że żaden dom nie wyróżnia się znacząco na tle innych jak to zazwyczaj bywa w tych miasteczkach. Pod tym względem Limburg jest taki trochę mdły, choć zasłużenie znalazł się na Deutsche Fachwerkstr.
Wieża Wilhelma
Postanowiliśmy się także przyjrzeć z bliska słynnej wieży. Można do niej podejść z centrum miasta lub podjechać samochodem. My zdecydowaliśmy się na tą drugą opcję i zostawiliśmy auto na pobliskim parkingu.
Wieża nie jest pozostałością jakiegoś zamku, który ucierpiał dawno, dawno temu podczas jakiejś wojny lub bitwy. To pamiątka! Na cześć Wilhelma I Orańskiego mieszkańcy Dillenburga zbudowali w latach 1872-1875 wieżę, znaną dziś jako Wilhelmsturm. Dziś mieści się tutaj muzeum poświęcone linii Nassau-Dillenburg, z której wywodził się Wilhelm I Orański, a rodzina królewska z Holandii jest z nią powiązana. Dlatego o Dillenburgu mówi się, że był rodową siedzibą pomarańczowej gałęzi rodu Nassau.
P.S. Do dziś zachowały się ogromne kazamaty, które mogły pomieścić nawet do 2000 żołnierzy. Część z nich można zwiedzać.

Widok na miasto

Villa Grün – obecnie muzeum historii gospodarczej
Kim był Wilhelm I Orański?
Przy okazji koniecznie zajrzyjcie też do naszego najpopularniejszego wpisu z Hesji:
Jeżeli lubisz podróżować po Niemczech tak jak my i chcesz być z nami na bieżąco, albo może chcesz pochwalić się swoimi odkryciami w tym pięknym kraju, to zapraszamy do grupy: Podróże po Niemczech
Podobał Ci się wpis? Chcesz nas docenić? Zostaw serduszko/komentarz pod postem lub polub nas na Facebooku albo zaobserwuj na Instagramie. Ciebie nic nie kosztuje, a nas do dalszej pracy motywuje! <3
Dziękuję, że jesteś! Twoja kawa pobudza mnie do działania i pomaga w prowadzeniu bloga! Moje teksty o podróżach po Niemczech to nierzadko jedyne wpisy po Polsku w Internecie. Jeśli chcesz poznać prawdziwe perełki i wspierać język polski w niemieckiej turystyce, to dobrze trafiłeś! Pomóż mi opisać Niemcy i świat po Polsku!
>
2 komentarze
A dlaczego „pomarańczowy”??? Ano dlatego, oprócz władztwa nad księstwem Nassau, posiadali posiadłości we Francji, a mianowicie księstwo Oranii (Orange) – stąd do dziś zwolenników zasad, dzięki którym tron objęli królowa Maria i jej mąż-kuzyn, stathouder Wilhelm (w Wielkiej Brytanii III, siostrzeniec Jakuba II), a potem dynastia hanowerska… – aż do Elżbiety II – nazywa się ORANŻYSTAMI, szczególnie w Irlandii Północnej (Ulster)
Dzięki za uzupełnienie