Książki Podróżnicze Inspiracje

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze – polecenia!

27 sierpnia 2020

O czym będzie?

Już od dawna, chciałam się z Wami podzielić tym co mam na półce. Koronawirus i brak możliwości lub ograniczone podróże zmusiły mnie do czytania większej ilości książek. To akurat plus tego całego zamieszania, a przy tym możliwość wewnętrznej podróży. Zanim jednak zamówiłam całą masę książek, w Internecie namiętnie szukałam poleceń, recenzji i tytułów. Jak wiecie, jest tego mnóstwo, ale ja zawsze uważam, że warto też dołożyć swoją cegiełkę. Poza tym, wielu z Was bardzo pozytywnie reagowało na moje relacje na Instagramie, a część z Was nawet zamówiła te same książki. Postanowiłam więc zebrać to co czytam w jednym miejscu, żeby każdy mógł tutaj przyjść i zaczerpnąć trochę inspiracji. Wpis będę uaktualniać po każdym, jednorazowym przeczytaniu książki, tak więc warto zaglądać co jakiś czas. Znajdziecie tu najróżniejszą literaturę, dzięki której zawędrujecie do innych zakątków świata. Koniecznie dajcie też znać co Wy czytacie, bo książek nigdy mało! 🙂 Ciekawe książki i reportaże podróżnicze – oto moja lista!

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Spis treści

Tytuł: Alaska, Przystanek na krańcu Świata.
Autor: Damian Hadaś

Wydawnictwo: Poznańskie, rok: 2021
Ilość stron: 351
Moja ocena: 8/10

Do tej pory nie mogę wyjść z podziwu, że to debiut autora! Książkę czyta się znakomicie, a nawet gdyby dopadła Was chwila znużenia, to gwarantuje, że skutecznie rozbudzą Was piękne zdjęcia z mroźnej Alaski. Tak jak Damian obiecał na samym początku, pozycja ta jest zbiorem ciekawych opowieści, które kształtują nam współczesny obraz Alaski. Jest tu trochę historii, trochę o podróżach, ale nie brak też odrobiny prywaty i własnych doświadczeń. Całość współgra świetnie, a książka jest naprawdę godna polecenia. Alaska oczami Polaka to prawdziwy rarytas, bo choć nawet w tej odległej krainie nie brak Polaków, to i tak tego typu pozycji można szukać jak igły w stogu siana. Wiele tematów było dla mnie nowych, ale o szczepionkach zawiedzionych psim zaprzęgiem i katastrofie Exxon Mobile akurat czytałam. Mimo to, z przyjemnością odświeżyłam sobie te ciekawe i zarazem tragiczne historie. Szkoda, że w książce nie poruszono tematu historii Alaski. Może to dobry pomysł na rozszerzenie lub nową książkę w przyszłości? Pomyśl o tym Damianie! A jakby ktoś chciał więcej Alaski, to zajrzyjcie na stronę Damiana. Damian zabierze Was też na wycieczki po USA!

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Rumunia, Albastru, ciorba i wino.
Autor: Agnieszka Krawczyk

Wydawnictwo: Poznańskie, rok: 2021
Ilość stron: 374
Moja ocena: 9/10

Rumunia Agnieszki Krawczyk to bez wątpienia najlepsza książka z serii podróżniczej wydawnictwa Poznańskiego. Autorka skończyła filologię rumuńską i od kilku lat mieszka w Rumunii. Przez ten czas miała okazje poznać nie tylko kraj, ale także jego mieszkańców. Swoimi spostrzeżeniami i ciekawostkami podzieliła się w publikacji, która szczęśliwie trafiła w moje ręce. Dla wielu Polaków Rumunia to kraj będący na mapie obok Bułgarii, w którym mieszkał Dracula. To dość płytki obraz tego jakże ciekawego kraju, który dopiero od niedawna zaczyna wkradać się w nasze łaski. Nie ukrywam, że sama kiedyś należałam do tej grupy, ale na szczęście na Erasmusie w Szwecji poznałam Rumunkę, z którą się zaprzyjaźniłam. Pokazała mi ona swój kraj i kulturę, ale mimo to z książki Agnieszki dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Bogaty wybór tematów sprawia, że każdy znajdzie w książce coś dla siebie. Wbrew pozorom nie jest to tylko książka o języku rumuńskim jak mogłoby sugerować wykształcenie autorki, choć i na ten temat znalazło się w książce kilka stron. Dla mnie jednak największą ciekawostką okazała „ia”, ręcznie wyhaftowana damska bluzka, którą chciały wykraść największe domy mody na świecie! Zdziwiłam się też mocno, że moja rumuńska przyjaciółka nie powiedziała mi o niej, bo chętnie bym sobie taką kupiła! Nie miałam też pojęcia o kompletnym zakazie aborcji, który wprowadzono w Rumunii w okresie głębokiego komunizmu. Przytoczona przez Agnieszkę historia jednej z kobiet, która mówiła tak naprawdę w imieniu kilkudziesięciu tysięcy Rumunek, to prawdziwa tragedia, która boli tym bardziej, że aktualnie w Polsce znów próbują to zrobić. To tylko trzy z wielu tematów poruszonych przez autorkę, która często ma wyrzuty sumienia, że żadnego nie może wyczerpać w pełni. 🙃 Z drugiej strony do każdego rozdziału można znaleźć dodatkową literaturę, a nawet filmiki na Youtubie dzięki czemu książka jest interaktywna, a dalszą wiedzę można uzupełnić innymi publikacjami na temat Rumunii. Ja nie mam Agnieszce za złe, że niektóre tematy nie zostały doprowadzone do końca, gdyż nie jest to książka naukowa i ma ona na celu przybliżyć czytelnikowi ten piękny kraj. Agnieszka zrobiła to niezwykle zgrabnie, dzięki czemu książkę czyta się dobrze, chociaż… były momenty gdzie trochę się nudziłam! Jednak to już jest kwestia gustu, co kto lubi, więc nie będę się nad tym zbytnio rozwodzić. Z czystym sumieniem polecam!

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Amundsen. Ostatni wiking.
Autor: Stephen R. Bown

Wydawnictwo: Poznańskie, rok: 2018
Ilość stron: 456
Moja ocena: 10/10

Biografia Amundsena to kolejny dowód na to, że życie pisze najlepsze scenariusze. Bown znów odkrywa dla nas mroki surowych warunków na dalekiej północy i południu, koncentrując się wręcz na legendarnej postaci Roalda Amundsena. Norweg już jako mały chłopczyk planował zostać polarnikiem i jak pokazała jego historia był do tego stworzony. Ostatni Wiking to ponad 400 stron życia norweskiego podróżnika. Wiele pozycji ograniczało się do tej pory do wyścigu na biegun południowy ze Scottem, tymczasem Bown koncentruje się na też na tym co było przed i po tej słynnej wyprawie. Dzięki temu możemy dokładnie poznać historie podróży tego niezwykle odważnego polarnika i jednocześnie mamy w końcu kompleksową biografie Amundsena. Książka niewątpliwie stawia naszego bohatera w jasnym świetle, choć jego zachowania nie zawsze przypadną do gustu nawet współczesnemu czytelnikowi. Trudno mi go jednoznacznie ocenić, gdyż nie czytałam innych źródeł, a poza tym były to zupełnie inne czasy. Jego życie i przygody były jednak tak fascynujące, że naprawdę warto się z nimi zapoznać. Bown pomimo dużej ilości stron jest tak sprawnym pisarzem, że przez książkę się „przelatuje”. 

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Niezłomny. Legendarna wyprawa Schackletona i statku Endurance na Antarktydę.
Autor: Caroline Alexander

Wydawnictwo: Poznańskie, rok: 2021
Ilość stron: 360
Moja ocena: 9/10

Sama historia tej wyprawy zasługuje na maksymalną ocenę i szczerze powiedziawszy to nie wiem czy w 2021 roku przeczytam jeszcze lepszą przygodę. Nigdy nie mów nigdy, więc mam nadzieję, że przede mną jeszcze sporo takich miłych zaskoczeń, zwłaszcza, że o wyprawie Schackletona nigdy wcześniej nie słyszałam! Mam ku temu pewną wyrozumiałość, bo odbyła się ona dokładnie w momencie wybuchu I Wojny Światowej. W podręcznikach do historii nie było więc miejsca na wspomnienie o tym przedsięwzięciu, zwłaszcza że nie było ono udane, choć ostatecznie skończyło się wielkim sukcesem. Nie chcę robić spojlera, choć każdy może sobie sprawdzić wynik tej historii w Internecie. Polecam jednak zapoznać się z nią bliżej, bo gwarantuje, że będziecie śledzić losy załogi z wypiekami na twarzy. Ich wyczyny są tak heroiczne i niemożliwe, że aż ciężko uwierzyć, iż ta historia wydarzyła się naprawdę. Sama byłam zaskoczona przeżyciem całej załogi w tak skrajnych warunkach przez tak długi okres. Książka powstała na podstawie dzienników załogi oraz innych wydań opisujących wyprawę statku Endurance. Jednym z największych skarbów tego wydania są oryginalne zdjęcia, które genialnie uzupełniają książkową treść. Mimo to nie daje maksa, bo mam pewne wątpliwości. Trochę mnie raził brak emocji i encyklopedyczne podejście do tematu autorki. Z drugiej strony w pewnym sensie rozumiem, że nie chciała ona dodatkowo ubarwiać tej wyprawy, więc postawiła na suchy opis. Nie jestem przekonana czy to dobry zabieg dla tej historii, ale i tak wciąga ona niesamowicie. Bo przecież nic tak nie ciekawi i nie pociąga jak wyprawa na koniec świata, okraszona heroicznym wyczynem i grupą kilkunastu ludzi, która zajrzała śmierci w oczy.

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Finlandia. Sisu, sauna i salmiakki
Autor: Aleksandra Michta-Juntunen

Wydawnictwo: Poznańskie, rok: 2019
Ilość stron: 313
Moja ocena: 5/10

Przepięknie wydana książka, aż nieproporcjonalnie do treści! 😉 Finlandia Aleksandry Michty-Juntunen to typowe czytadło, bardzo lekkie i przyjemne. Nieturystyczny przewodnik po wciąż niezbyt popularnym kierunku w Polsce. Jeśli więc chcecie się dowiedzieć czegoś więcej o tym kraju niż tylko pod względem turystycznym, to przy okazji wypadu do Finlandii warto zajrzeć. Nie spodziewajcie się jednak zbyt wiele po tej książce. Dużo encyklopedycznej treści, która nawet nie została ciekawie przedstawiona. No może nie licząc rozdziału o saunie, gdzie rzeczywiście zainteresowałam się bardziej. Większość  informacji była mi znana z Erasmusa w Szwecji, podczas którego poznałam także Finlandię oraz inne kraje z półwyspu skandynawskiego. Ostatni rozdział o przepisach tylko przekartkowałam, bo miałam wrażenie że jest on zapełniaczem. Styl autorki także nie zachwyca. Wiele powtórzeń czy zdań w stylu „w tym roku” – czyli, w którym? W tym, w którym czytam książkę, w którym książka była pisana, a może w którym książka była wydana? W takich momentach czułam jak się jak na języku Polskim w szkole przy pytaniu „co autor miał na myśli”.😉 Polecam osobom, które nie mają kompletnie pojęcia o tym kraju i szukają jakiegoś podstawowego kompendium wiedzy.

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Wojownicy o szklanych oczach. W poszukiwaniu nowej Turcji.
Autor: Agnieszka Rostkowska

Wydawnictwo: Poznańskie, rok: 2020
Ilość stron: 336
Moja ocena: 7/10

Długo się zastanawiałam co napisać o tej książce, zwłaszcza że jej słowa wciąż brzmią w mojej głowie. To chyba dobry znak, skoro po jej przeczytaniu nadal jestem myślami w Turcji? Zacznijmy klasycznie od pozytywnych aspektów. Przede wszystkim ogromne brawa dla Agnieszki za poruszenie ciężkiego i jak się w trakcie czytania książki okazało niebezpiecznego tematu. Autorka przemierza Turcje w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie czym jest Nowa Turcja, nowy ład, który wprowadza Erdogan. Nierzadko jego decyzje okupione są łzami, cierpieniem, a nawet śmiercią obywateli. Opowiadają nam o tym mieszkańcy Turcji, do których udało się dotrzeć Agnieszce. Każdy z nich coś stracił: dobytek, zdrowie, rodzinę, a niektórzy nawet wszystko na raz. Wszystko przez niesprawiedliwe i nierzadko bezprawne działanie państwa lub sprzeciw i opór wobec rządzących, którzy nie boją się działać ponad prawem i zasadami moralności. Niewiele wystarczy by w Turcji stać się persona non grata. W tureckich więzieniach upowszechnił się nawet taki niefajny żart „Macie te książkę? Nie, ale mamy jego autora”. Autorka miała więc ogromne szczęście, że bez większych komplikacji mogła zrealizować swój materiał. To bardzo ważna pozycja i wiedza, którą jesteśmy winni Turkom. Choćby z faktu, że tak chętnie jeździmy do nich na wakacje. Co więc mnie zraziło w tej pozycji? Jedna strona medalu. Nie jest przecież tajemnicą, że Erdogan ma także ogromne poparcie wśród narodu, a nawet w książce Agnieszki można przeczytać, że to szalenie sprawny polityk, który nie ma obaw wymierzyć pstryczka w nos największym światowym graczom. Gdzie jest głos tych wszystkich ludzi? Trochę go za mało. Inną kwestią jest język. Styl autorki momentami mnie drażnił. Dużo skrótów myślowych i brak płynności w czytaniu. Momentami łapałam się na tym, że wracałam żeby jeszcze raz przeczytać to samo zdanie, bo go nie zrozumiałam. Szukałam tego potwierdzenia u innych recenzentów, ale na ten moment wygląda na to, że to jedynie mój problem. Brakowało mi też komentarza autorki, który trzymałby te historie w jakiś ryzach. Cały czas trzeba mieć z tyłu głowy tytuł książki, który przypomina nam czego szukamy w tych opowieściach. Mimo to, uważam że jest to szalenie ważna i ciekawa pozycja, która obnaża prawdziwe oblicze Turcji. Nawet jeśli jest ono trochę niesprawiedliwe w tej książce, to co mają powiedzieć ludzie, którzy zginęli lub poważnie ucierpieli tylko dlatego, że mieli odmienne poglądy i odważyli się skrytykować władzę?

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Bułgaria. Złoto i rakija
Autor: Magdalena Genow

Wydawnictwo: Poznańskie, rok: 2019
Ilość stron: 311
Moja ocena: 7/10

Pasja i miłość autorki do Bułgarii jest tak widoczna i piękna, że aż można się nią naprawdę zarazić! Magda stara się odczarować nudną i kurortową Bułgarie, dlatego w jej książce przedstawiona jest wielowątkowo. Nie każdemu to odpowiada, ale z drugiej strony czytelnik ma możliwość uzupełnienia tych tematów dalszą lekturą. Dzięki temu w Bułgarię można wgryźć się na wiele sposobów! Mimo to, czytanie książki zajęło mi dość dużo czasu, a momentami się męczyłam i nudziłam. Odnoszę wrażenie, że książka jest pełna wzlotów i upadków. Raz czyta się jak z nut, innym razem ciężko przebrnąć przez rozdział. Miałam tak szczególnie przy kulinariach, gdzie miałam po prostu ochotę przerzucić kartki dalej. Dodatkowo często zdarzało się autorce rozpoczynać zdania od tych samych słów. Trochę dziwi mnie takie niedopracowanie. Brakowało mi takiej lekkości podczas czytania. Natomiast końcówkę książki uważam za świetną! Na ostatnich stronach nawet się wzruszyłam, dzięki czemu to końcowe wrażenie jest naprawdę dobre. Mimo to,  myślę że śmiało można polecić tą pozycje, szczególnie jeśli planujecie wyjazd do Bułgarii. Znajdziecie tu też wiele ciekawych tipów, o których niekoniecznie przeczytacie w klasycznych przewodnikach! 🥰

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Zachód Słońca na Santorini. Ciemniejsza strona Grecji
Autor: Dionisios Sturis

Wydawnictwo: Poznańskie, rok: 2021
Ilość stron: 396
Moja ocena: 10/10

Mniej więcej w zeszłym roku po raz pierwszy zetknęłam się z Dionisiosem za sprawą Gorzkich Pomarańczy. Książka choć chaotyczna, bardzo przypadła mi do gustu. Mam ogromną słabość do Grecji, dlatego oprócz historii i pięknych widoków, staram się także zajrzeć do środka greckich dusz. Apo pu ise? (Skąd jesteś?). W kontynuacji Gorzkich Pomarańczy wraz z autorem podążamy śladem greckiej tożsamości narodowej. Tym razem zapoznajemy się z działalnością Złotego Świtu, skrajnie nazistowskiej pseudo-partii politycznej, która w końcu została uznana za organizacje przestępczą. Nie przeszkodziło jej to jednak zdobyć wyborców i miejsca w greckim parlamencie, pomimo że jej członkowie nawoływali do przemocy i nienawiści. To ogromna skaza nie tylko na greckiej gościnności, ale i demokracji, której w końcu Grecja jest kolebką. Autor sprawnie przemyca także wątek marmurów wywiezionych nielegalnie przez angielskich i francuskich lordów w XIX wieku, choć obecnie używa się bardziej drastycznych słów do opisania tego procederu. Dla wielu była to zwykła kradzież, o którą Grecja nigdy nie przestanie się upominać, a Anglicy zrobią wszystko by dyplomatycznie przeciągać sprawę. Książka Sturisa obejmuje też wątki prywatne, w których autor rozprawia się ze swoją greckością. Przy okazji zdradza nam grecki sposób myślenia w tej materii, który na pewno niejednego zaskoczy! Sam Dionisos był zdziwiony, gdy przy przekraczaniu granicy okazało się, że jest… zbiegiem! Oczywiście książkę polecam zarówno przed, jak i w trakcie czy po wakacjach w Grecji. Skoro tak chętnie jeździmy do tego kraju, to jesteśmy im winni tą wiedzę!

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Grecja. Gorzkie Pomarańcze
Autor: Dionisios Sturis

Wydawnictwo: Poznańskie, rok: 2019
Ilość stron: 316
Moja ocena: 7/10

Pierwsza myśl jaka mi przyszła po przeczytaniu tej książki, to że jest ona tak chaotyczna jak sama Grecja. Ale ja lubię ten grecki chaos i wbrew pozorom czyta się to dobrze. Mamy tu prawdziwą przeplatankę wydarzeń związanych z rodziną autora i nim samym oraz sytuacją w Grecji. Tym razem nie podziwiamy białych domków skąpanych w turkusowym morzu, ale to co się dzieje wewnątrz nich. A tu już ludzka historia nie wygląda tak pięknie, jak na wakacyjnych pocztówkach. Z jednej strony autor próbuje usprawiedliwić Greków ich trudną historią, z drugiej nie szczędzi krytycznych uwag rządzącej elicie. Niektórym trudno odnaleźć się w nowej greckiej rzeczywistości, biorąc pod uwagę fakt, że Grecja to przecież kolebka europejskiej cywilizacji. Dziś Grecy nie są już tak dumni jak kiedyś, a po finansowym kryzysie, który mało kto rozumie, żyje się coraz gorzej. Grecy zamykają swoje biznesy, a miesięczna pensja wykształconych obywateli opiewająca na 400 euro nikogo już nie dziwi. Przybywający tu imigranci szukają lepszego życia, bo przecież Grecja to Europa, a Europa to kraina mlekiem i miodem płynąca. Jakże błędne jest to wyobrażenie w przypadku Grecji. Tym którym uda się znaleźć pracę i utrzymanie nie przysługują żadne prawa. Trudno uwierzyć, że życie w tak pięknym kraju jest tak ciężkie i nieprzewidywalne. Pomarańcze Dionisiosa, choć gorzkie, nie są bezużyteczne. Można z nich zrobić konfiturę, która zabija gorzki smak.    

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Wyspa Niebieskich Lisów
Autor: Stephen R. Bown

Wydawnictwo: Poznańskie, rok: 2020
Ilość stron: 384
Moja ocena: 10/10

Słyszeliście kiedyś o II Wyprawie Północnej zorganizowanej przez rosyjskiego cara Piotra I w XVIII wieku? Na rozszerzonej historii miałam tylko wzmiankę o takim przedsięwzięciu i dopiero teraz poznałam szczegóły tej szalonej ekspedycji. Szalonej, ale jednocześnie tak ambitnej, że aż dziwi niepamięć o niej. Piotr I chcąc wnieść wkład rosyjski w kulturę i oświatę wysłał ekspedycję badawczą na Kamczatkę, która oprócz zaktualizowania mapy i dokonania wspaniałych odkryć geograficznych na miarę Kolumba miała też za zadanie zorganizować infrastrukturę w całym regionie. Na głównodowodzącego tej wyprawy został wybrany Duńczyk Vitus Bering. Choć można byłoby się spodziewać, że to na nim skoncentruje się autor w głównej mierze, to w pewnym momencie pierwszo-planową postacią zostaje niemiecki naukowiec Steller. To pewnie zasługa jego dzienników, które prowadził z ogromną dokładnością podczas całej wyprawy. Bering był tak zajęty swoimi obowiązkami, że chyba nie miał czasu na tworzenie własnej wersji historii. Trochę to dziwne, bo z książki wynika, że bardzo zależało mu na uznaniu i awansie społecznym, a odnoszę wrażenie, że tak naprawdę był nudnym, flegmatycznym i mało charyzmatycznym przywódcą. Być może to właśnie dlatego autor koncentruje się głównie na Stelleru, który był nie tylko barwną postacią, ale też niezwykle okrutną. Pomimo, że był przyrodnikiem nie miał problemu by zabić zwierzę „do swojej kolekcji”. W książce nie brak drastycznych opisów, przez które ciężko czasem przebrnąć, ale to właśnie one najlepiej oddają tragizm całej wyprawy. Wyspa Niebieskich Lisów to świetna pozycja przybliżająca wciąż mało popularną wyprawę, która w niczym nie ustępuję innym wielkim odkryciom geograficznym. Jedyna smutna refleksja jaka mnie naszła po przeczytaniu, to fakt, że nadal najwięcej do powiedzenia mają Ci co są na samej górze, a zdanie osób doświadczonych i wykonujących tą robotę schodzi na drugi plan. Czy nie przypomina Wam to funkcjonowania współczesnych korporacji? 😉

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Sobremesa. Spotkajmy się w Hiszpanii.
Autor: Mikołaj Buczak

Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie, rok: 2020
Ilość stron: 327
Moja ocena: 7/10

Przepięknie wydana książka, idealna na długie wieczory! Mikołaj ma lekkie pióro, dzięki czemu jego opowieść można przeczytać w jedno popołudnie, a do tego sporo się dowiedzieć. Znajdziecie tu ciekawostki z różnych regionów Hiszpanii, od Basków przez Andaluzyjczyków, aż po mieszkańców stolicy kraju. Książka jest świetnie wyważona: trochę statystyk, trochę anegdotek i szczypta historii. Z rzeczy, które najbardziej mnie zaskoczyły, to przede wszystkim powiązanie marki ZARY z Grekiem Zorbą! Nigdy nie łączyłam tych dwóch nazw ze sobą, a okazuje się, że Ortega był tak zafascynowany filmem, że zaczerpnął z niego inspiracje! Drugą kwestią było wyrażenie zgody na śluby jednopłciowe w Hiszpanii już w 2005 roku! Hiszpania była trzecim krajem na świecie, który dopuścił małżeństwa jednopłciowe. Nie oznacza to, że tolerancja hula tam na 100%, bo to chyba i tak jest utopia. Trzecim aspektem jest wątek mitologii baskijskiej. Kto by pomyślał, że bóstwa mogą mieć tak wielki wpływ na Baskijczyków? Ten fakt tylko potwierdza wyjątkowość tego regionu.  

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Farerskie kadry. Wyspy, gdzie owce mówią dobranoc.
Autor: Maciej Brencz

Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie, rok: 2019
Ilość stron: 368
Moja ocena: 7/10

Bez wątpienia najpiękniej wydana książka jaką miałam okazję przeczytać w tym roku (2020). Zdobią ją nie tylko wspaniałe kadry z Wysp Owczych, ale także przyjemna dla oka czcionka i układ strony. Nie jest to jedyna zaleta tej pozycji. To także wspaniałe kompendium wiedzy dla tych co wybierają się na Wyspy Owcze, albo po prostu chcą się coś o nich dowiedzieć. Znajdziecie tu mnóstwo ciekawostek o tym niezwykłym regionie, liźniecie odrobinę historii, a nawet języka! Maciej jest ogromnym pasjonatem Wysp Owczych, dlatego jego książka napisana jest z wielką miłością o tym niezwykłym miejscu. Niestety nie jest to pozycja bez wad, bo jak widzicie odjęłam jej trochę punktów. Na wstępie wystraszyłam się, że książka będzie pisana poezją, gdyż autor już na początku zaznaczył, że Wysp Owczych nie da się opisywać banałami typu „pięknie, magicznie, nieziemskie, itp.”. Na szczęście na deklaracjach się skończyło, a z poezji zrobiła się całkiem przyjemna lektura, ale raczej nie będziemy jej czytać przez całą noc. To co najbardziej mnie drażniło to strona bierna w pisaniu, która w moim mniemaniu została tutaj mocno nadużyta. Przez to książka mocno straciła i pomimo, że jest naprawdę ciekawa, to brak jej czegoś co by porwało czytelnika. Maciejowi zdarzyło się też kilkukrotnie zgubić wątek i zrobić parę niepotrzebnych powtórzeń. Więcej grzechów nie pamiętam i ogólnie jak na debiutanta nie jest źle. 

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Z miłości? To współczuje. Opowieści z Omanu
Autor: Agata Romaniuk

Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie, rok: 2019
Ilość stron: 242
Moja ocena: 10/10

Świetna książka, którą można przeczytać jednym tchem, jeśli oczywiście czas na to pozwala!  Agata miała sposobność spędzić trochę czasu w Omanie, w kraju który od niedawna wychodzi z cienia tajemniczości. Pamiętam jak grałam kiedyś w „państwa, miasta…” i wszyscy znaliśmy Oman, tylko dlatego, że jest to jedyny kraj zaczynający się na „O”.  Obecnie, to także coraz częstszy cel wycieczek, a nawet… dłuższego postoju jak w przypadku autorki! Bez wątpienia była to dla niej nie tylko fantastyczna przygoda, ale i ciekawe doświadczenie. Udało się jej nawet dostać do arabskiego świata płci pięknej, dzięki czemu jej książka to prawdziwe historie kobiet (z pierwszej ręki), które próbują żyć godnie w męskim świecie. Największym zaskoczeniem jest wysoki poziom wykształcenia kobiet z bogatych rodzin, które swoje dyplomy odbierają z najlepszych angielskich i amerykańskich uczelni, a potem wracają do kraju by znów przywdziać abaję i rodzić swoim mężom dzieci. Często też nie pracują, choć mogłoby zajmować wysokie stanowiska, gdyż polityka Omanu ma na celu „omanizacje stanowisk”. Odkąd Oman postawił na budowę nowoczesnego społeczeństwa, okazało się, że jest zbyt mało wykształconych ludzi, którzy mogliby dokonać tego postępu. Choć w przeciągu 30 lat dokonały się tam zmiany, jakie w innych krajach trwają nieraz stulecia, to i tak tradycja nadal dyskryminuje kobiety nie tylko w małżeństwach, ale nawet w rodzinie. Możecie się o tym przekonać czytając książkę Agaty. Jedyne co można jej zarzucić, to to, że chciałoby się jeszcze więcej tych historii! 😉

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Człowiek, który czytał umarłych
Autor: Antonio Garrido

Wydawnictwo: Albatros, rok: 2014
Ilość stron: 560
Moja ocena: 9/10

Powyższą pozycję poleciła mi Mama i jak się później okazało, przeczytała ją niemal cała nasza rodzina. Zabrałam ją w podróż do Wietnamu i pomimo, że akcja tej powieści rozgrywa się w średniowiecznych Chinach, to naprawdę nie mogłam sobie wybrać lepszej lektury na podróż. Cały czas miałam przed oczami pola ryżowe, które widziałam z okna mojego hotelu. To właśnie tam rozpoczyna się akcja, w której młody chłopak imieniem Ci znajduje ciało zamordowanego sąsiada. Odkrycie to pociągnie za sobą lawinę wydarzeń, które zmuszą chłopaka do ucieczki z rodzinnej wioski. Ci to postać prawdziwa, która dała podwaliny medycynie sądowej, jednak opisane w książce wydarzenia są już fikcją literacką. Mimo to, autor wspaniale oddaje klimat tamtych czasów i choć niektórzy mu zarzucają zbyt powolną akcję, to ja ani przez chwilę nie znużyłam się tą opowieścią. Chłonęłam każdy szczegół z państwa środka, bo widać, że wiedza autora w tym zakresie jak i historii medycyny sądowej jest na bardzo wysokim poziomie! Jeśli lubicie orient i chcecie zobaczyć jak mogło wyglądać życie przeciętnego mieszkańca Azji z tamtych czasów, a może po prostu wybieracie się do Chin, to koniecznie weźcie ze sobą tą książkę! 🙂

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Fatu Hiva
Autor: Thor Heyerdahl

Wydawnictwo: Iskry, rok: 1978
Ilość stron: 343
Moja ocena: 7/10

Na początku muszę wspomnieć, że jestem wielką fanką etnografa, podróżnika, antropologa i etnografa – Thora Heyerdahla! Po raz pierwszy usłyszałam o nim będąc na Erasmusie w Lund. Zobaczyłam wówczas film z jego najsłynniejszej i przełomowej wyprawy Kon-Tiki. Jak się okazało, to nie jedyna szalona wyprawa tego podróżnika i choć to właśnie Kon-Tiki była pierwszą książką badacza, to jego historie warto zacząć od przeczytania Fatu Hivy. To właśnie tutaj należy szukać źródeł fascynacji  dawnymi ludami Ameryki Południowej, choć cel tej wyprawy był nieco inny. Heyerdahl szukał miejsca wolnego od kapitalizmu i globalizmu, w którym będzie mógł prowadzić życie u podstaw, tak jak to kiedyś robili ludzie. To niesamowite, że ten wyjazd udało mu się zrealizować jeszcze przed II Wojną Światową. Już wtedy Heyerdahl uważał, że Tahiti (na której stacjonował miesiąc czekając na szkuner, który zabierze go na Fatu Hive) jest zbyt turystyczną wyspą, pomimo że z Europy płynęło się tu kilka tygodni statkiem! Nawet wyspy Polinezji Francuskiej nie spełniały jego oczekiwań do prowadzenia prostego życia, gdyż miały zbyt dużo hoteli. Dopiero niewielka, trochę zapomniana przez świat Fatu Hiva wydała mu się idealnym miejscem na przeprowadzenie swojego eksperymentu. Książka opowiada o życiu na wyspie, a także odkrywa nową fascynację autora, która popchnęła go do wyprawy Kon-Tiki!

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Wyprawa Kon-Tiki
Autor: Thor Heyerdahl

Wydawnictwo: Iskry, rok: 1972
Ilość stron: 247
Moja ocena: 9/10

Thor po pobycie na wyspie Fatu Hiva wysunął wywracającą świat naukowy tezę, że to ludy Ameryki Południowej zasiedliły Wyspę Wielkanocną i Polinezję Francuską. Jeden z ówczesnych autorytetów w tej dziedzinie po przeczytaniu argumentów Thora, stwierdził że choć niektóre są trafne, to jednak jest jeden znaczący problem: Próbował Pan kiedyś przepłynąć Ocean na tratwie? I tak zaczęła się historia, w której prawdziwość trudno uwierzyć. Po wojnie wraz z towarzyszami Hayerdahl zbudował tratwę drewna balsy, nazwaną „Kon-Tiki”, która była kopią tratwy inkaskiej. Nazwa została nadana na cześć legendarnego króla słońca znanego zarówno wśród Inków jak i mieszkańców Polinezji. W ciągu 101 dni tratwa pokonała odcinek ok. 8 tys. km, docierając do wysp Tuamotu, gdzie osiadła na rafie atolu Raroia Atoll. W ten sposób Heyerdahl dowiódł, że nie było przeszkód, aby prehistoryczni żeglarze z Ameryki Południowej skolonizowali wyspy Polinezji. Thor jest świetnym narratorem i pomimo, że znamy losy wyprawy, to cały czas trzymają one w napięciu. Nie daje jednak maksa, bo jest taki moment, w którym trochę przynudza i przez chwilę zastanawiałam się, czy nie przerzucić kilka stron dalej. 😀 Książka została przetłumaczona na 70 języków, a film dokumentalny z wyprawy dostał Oscara. W Oslo znajduje się muzeum Kon-Tiki upamiętniające to niesamowite przedsięwzięcie. 

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Aku-Aku
Autor: Thor Heyerdahl

Wydawnictwo: Iskry, rok: 1961
Ilość stron: 438
Moja ocena: 8/10

Czy ekspedycje naukową można opisać w formie książki niemalże przygodowej? Trzeba być Thorem Heyerdahlem, żeby robić takie rzeczy! Aku-Aku to kontynuacja dalszych badań nad ludami pre-kolumbijskimi. W trakcie wyprawy Kon-Tiki samotna Wyspa Wielkanocna przykuła uwagę naszego podróżnika. W 1955 roku Heyerdahl sfinansował i poprowadził na nią ekspedycję archeologiczną. Chciał sprawdzić czy ta wyspa i powstałe na niej posągi Moai są dziełem pre-kolumbijskiej cywilizacji. Jak się okazało, na wyspie czekało go wiele przygód z miejscową ludnością, która wciąż wierzyła w wiele mitów i zabobonów. Heyerdahla najbardziej interesowały słynne pieczary mieszkańców wyspy, w których skrywali oni najróżniejsze artefakty przekazywane z pokolenia na pokolenie. Nierzadko wyprawy do nich groziły śmiercią lub co gorsza – rozwścieczeniem Aku-Aku. W książce znajdziemy też prawdopodobną historię wyspy, eksperyment z postawieniem posągu Moai, a także wiele innych ciekawych aspektów, które powinien poznać każdy podróżnik wybierający się na Wyspę!

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Ekspedycja Ra
Autor: Thor Heyerdahl

Wydawnictwo: Iskry, rok: 1974
Ilość stron: 448
Moja ocena: 7/10

Czy pradawne cywilizacje afrykańskie mogły mieć kontakt z Ameryką? Czy to one zasiedliły ten kontynent? Skoro udało przepłynąć się Pacyfik, to warto też spróbować z Atlantykiem. W tym celu Heyerdahl decyduje się na kolejne wielkie przedsięwzięcie. Tym razem jedzie do Czadu w poszukiwaniu budowniczych, którzy wybudują mu trzcinową tratwę na wzór starodawnych egipskich statków. Niezwykła historia, w której Thor po raz kolejny udowadnia, że nie doceniamy wiedzy i umiejętności dawnych cywilizacji. Pod koniec lat 60-ych rozpoczęła się budowa łodzi u podnóży egipskich piramid, którą następnie zwodowano w Maroku. Łódź, nazwana „Ra”, po kilku tygodniach żeglugi zaczęła nasiąkać i nabierać wody i żeglarze zostali zmuszeni do jej opuszczenia 500 mil od wybrzeży Barbadosu. Nie zniechęciło to Norwega do kolejnej wyprawy, która w następnym roku dotarła do wybrzeży Barbadosu. Po raz kolejny niezwykła przygoda, której choć zakończenie znamy, to aż chce się poznać szczegóły i jej przebieg.

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Ekspedycja Tygrys
Autor: Thor Heyerdahl

Wydawnictwo: Iskry, rok: 1985
Ilość stron: 254
Moja ocena: 7/10

Jeśli myśleliście, że podwójna Ekspedycja Ra to koniec morskich przygód Thora, to byliście w błędzie! Tym razem bagienni Arabowie z Iraku budują trzcinową łódź, która nawiązuje do tradycji budowniczych w starożytnej Mezopotamii. Łódź „Tygrys” miała zademonstrować, że możliwa była komunikacja między cywilizacją doliny Indusu a Mezopotamią. W 1977 roku Tygrys wyruszył z Iraku, zatrzymując się po drodze w miejscach dawnych, legendarnych krain. Wśród nich był między innymi Dilmun (dzisiejszy Bahrajn), Muskat w Omanie (który był wówczas kompletnie zamknięty dla turystów i nawet załoga Tygrysa musiała czekać na pozwolenie żeby wpłynąć do portu) czy wreszcie Pakistan. W tej wyprawie najbardziej niesamowite jest to, że udało im się odwiedzić miejsca, które w większości wciąż są ciężko dostępne dla przeciętnego turysty. Niezwykła jest też przemiana Omanu z zamkniętego kraju, na nowy raj dla turystów. Wyprawa kończy się w Afryce w małym księstwie Dżibuti. Nie bez powodu też w tym neutralnym skrawku Afryki. Załoga Tygrysa była międzynarodowa i nie wszystkie kraje godziły się na przyjęcie konkretnych obywateli. W związku z wybuchem zbrojnego konfliktu na Bliskim Wschodzie, w geście protestu, Heyerdahl spalił łódź po 4 miesiącach żeglugi. Po raz kolejny udowodnił, że budowniczy statków w tamtym okresie znali się na żegludze nie gorzej niż współcześni ludzie. 

Uwaga: Większość książek Heyerdahla (oprócz Kon-Tiki) nie doczekała się nowych wydań, ale można je kupić w antykwariatach na Allegro za kilka złotych! 🙂

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Czołem, nie ma hien
Autor: Andrzej Meller

Wydawnictwo: Znak, rok: 2016
Ilość stron: 384
Moja ocena: 8/10

Po powrocie z Wietnamu moją pierwszą lekturą była wspomniana właśnie książka. Zapoznana już trochę z wietnamskim światem przypomniałam sobie niektóre fakty, ale też sporo się dowiedziałam. Andrzej w prostym, ale jakże wciągającym przyjemnym dla oka języku opisuje swój 2,5 letni pobyt w Wietnamie. Nie jest to jednak typowy przewodnik (choć nie brak tam informacji gdzie pojechać i co zobaczyć), ale raczej zbiór refleksji, przygód i opowieści. Nie tylko tych wietnamskich, ale napotkanych też podróżników z całego świata, którzy przyjechali szukać szczęścia w Wietnamie. Podoba mi się to jak Andrzej próbuje wsiąknąć w kraj, żeby wydrzeć z niego jak najwięcej, ale nie jest to łatwe zadanie. Brak znajomości języka ogranicza swobodne kontakty, a stereotypowe traktowanie białych jak worków z pieniędzmi też nie jest mu (mi) obce. Autor sprytnie wplata w swoje opowieści wątki społeczne, historyczne i kulturowe ukazując nam tym samym wietnamską mozaikę. Bez względu na to czy właśnie się wybierasz, czy też już wróciłeś z Wietnamu, a może po prostu zainteresował Cię ten kraj, sięgnij po książkę Andrzeja Mellera.

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Bou Meng. A survivor from Khmer Rouge Prison S-21
Autor: Huy Vannak

Wydawnictwo: – , rok: 2010
Ilość stron: 80
Moja ocena: 10/10

Podczas zwiedzania więzienia S-21 w stolicy Kambodży Phnom Penh natrafiliśmy na sympatycznego staruszka, który sprzedawał swoje biografie. Okazało się, że to jeden z raptem 14 ocalałych więźniów z S-21. Musiałam kupić jego historię. Czułam, że odwiedzając jego kraj, jestem mu to winna. Winna prawdy, co wydarzyło się w Kambodży w latach 70-ych ubiegłego wieku. U nas w Polsce mało się o tym mówi, ale jak się okazuje nawet w Kambodży wielu nie doczekało sprawiedliwości. Jednak nie o wymierzenie kary tu chodzi, a rozprawienie się z fatalnym systemem, który upadla Kambodżę. Bou Meng przeżył reżim Czerwonych Khmerów, bo umiał rysować. Te manualne zdolności zdołały utrzymać go przy życiu, ale nie zdołały już uratować żony i dzieci. Nawet nie jest pewien jak zginęli i gdzie. Jego historia, choć opisana bardzo prostymi słowami (ale to nie jest przecież powieść literacka) jest tak tragiczna i niewiarygodna, że aż trudno w nią uwierzyć. Jeszcze ciężej uwierzyć w to, że Bou powrócił po latach niewoli do S-21, żeby opowiadać o swoim losie, losie więźniów i prawdziwej historii tamtego okresu. Jeśli kiedyś wpadnie Wam w ręce ta historia, to poświęćcie jej trochę czasu. Szczególnie jeśli chcecie pojechać do Kambodży. Więcej na ten temat możecie też przeczytać tutaj

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Nie mieszkam w igloo
Autor: Adam Jarniewski

Wydawnictwo: Muza, rok: 2018
Ilość stron: 304
Moja ocena: 9/10

Grenlandia fascynuje mnie już od dawna, a że mało wiem o tym kraju, to z wielką przyjemnością sięgnęłam po fragment z życia Adama Jarniewskiego na Grenlandii. Wiele osób zarzuca mu ten biograficzny charakter, ale już sam tytuł, gdzie w domyśle jest (JA) Nie mieszkam w igloo, sugeruje że książka będzie poświęcona głównie perypetiom autora (pytanie tylko, czy słusznie zatem nazywana jest reportażem?). Nie mam mu tego za złe, bo Adam zrobił to w naprawdę fajny i ciekawy sposób, wprowadzając nas i siebie samego w jakże odmienny świat. Celny wybór tematów i ciekawa narracja, choć niebezbłędna, ale tu pstryczek należy się też redakcji. Pojawiają się też głosy, że autor zbyt płytko poruszył pewne tematy, tj. historia Grenlandii czy liczne samobójstwa. Brakuje mi też lepszego opisu gospodarki Grenlandii, ale to już bardziej w formie apelu, który zachęci Adama do wydania kolejnej książki?  W końcu sama narracja jest niezwykle przyjemna i wciągająca, a widać, że wiedza autora i miłość jaką darzy swój nowy dom może zrobić jeszcze wiele dobrego dla polskiej literatury. Doceniam też przedstawienie jakże drastycznego tematu jakim są obecnie polowania. Biorąc jednak pod uwagę specyfikę regionu i jedność mieszkańców z przyrodą jestem wstanie zrozumieć, że ich posiłek nie zawsze znajduje się w sklepie. Świetne zdjęcia dodatkowo zaspokajają ciekawość czytelników. 

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Egipt: haram halal
Autor: Piotr Ibrahim Kalwas

Wydawnictwo: Dowody na Istnienie, rok: 2015
Ilość stron: 224
Moja ocena: 9/10

Największą wadą tej książki jest to, że jest krótka. Chciałabym więcej! Piotr jest świetnym dziennikarzem i narratorem przez co niełatwo oderwać się od jego historii. Egipt to bardzo popularny kierunek wśród naszych rodaków, ale mało kto chyba próbuje wsiąknąć w struktury jego społeczeństwa. Z jednej strony otwarty na turystów kraj, ale jakże zamknięte społeczeństwo. Nawet Piotr, który przeszedł na Islam i mieszkał długo w Aleksandrii nie zawsze jest wstanie uzyskać odpowiedzi na trudne pytania. A zadaje ich mnóstwo, bez pardonu wprawiając swoich rozmówców w zakłopotanie. Mnie zresztą też, bo kiedy czytam, że 90% Egipcjanek jest obrzezanych i to matki, babki, ciotki i starsze siostry im to robią, to zadaje sobie pytanie jak mam nie być rasistką? Jak kobieta w obecnych czasach ma nie być rasistką? Ktoś powie: „taka u nich kultura”, ale kobiety, z którymi rozmawiał o tym autor uważają to za bardzo traumatyczne przeżycie. Mężczyźni w ich kraju nie chcą nieobrzezanych kobiet, uważając je po prostu za dziwki. To niewiarygodne jak „skomplikowane” są relacje damsko-męskie w kraju, do którego zjeżdżają turyści z całego świata na all inclusive (nierzadko też na sex-turystykę). Niestety, ale zbyt dosłowna interpretacja religii doprowadza do licznych tragedii, która nawet nie omija zwierząt. Rytualne podcinanie gardeł owcom i krowom na ulicach Egiptu w Święto Ofiarowania to wciąż powszechny zwyczaj. Łzy miałam w oczach czytając ten fragment. Mimo to, jestem wdzięczna, że autor mi go przybliżył, gdyż w Internecie trudno znaleźć informacje na ten temat. A jak już są, to bardzo ubogie. Tak żeby przypadkiem nikt ich nie zauważył… Oczywiście to nie jedyne ważne kwestie jakie porusza autor, a wybór tematów jest szalenie ciekawy. Potwierdza to chociażby fakt, że Piotr po publikacji książki musiał się przenieść na Maltę. 

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Cafe Macondo. Reportaże z Kolumbii
Autor: Maciej Wesołowski

Wydawnictwo: Agora, rok: 2019
Ilość stron: 344
Moja ocena: 6/10

Ameryka Południowa to wciąż „Zaginiony Świat” dla wielu Polaków, dlatego warto doceniać pozycje takie jak ta! Szalenie ciekawa książka, ale coś nam nie do końca „pykło”. Tak jak wspomniałam, dla wielu z nas Ameryka Południowa to kraina tak odległa, że mówi się o niej przy okazji jakiś katastrof czy ewentualnie Igrzysk Olimpijskich bądź karnawale w Rio. Tyle w wiadomościach. Nie ukrywam, że sama nie mogę się popisać wiedzą w tym zakresie, dlatego dość ciężko czytało mi się książkę Maćka. Odnosiłam wrażenie, że jest ona skierowana do czytelnika, który już wcześniej odrobił zadanie z historii Kolumbii i jako tako orientuje się na jej osi czasu. Ja tego nie zrobiłam i nierzadko musiałam sięgać do Internetu. Cafe Macondo to zbiór różnych powieści, coś na wzór „Medalionów” Zofii Nałkowskiej, notabene równie tragicznych. O ile w rzeczywistości Nałkowskiej łatwo było mi się odnaleźć ze względu na znajomość historii, o tyle już w Kolumbii nie bardzo mi to szło. Czasem nie ogarniałam co się dzieje, bo autor nie zawsze dobrze opisywał tło wydarzeń. Chociaż może opisywał, tylko ja nie zaczaiłam, bo nie podszedł mi do końca ten styl pisania? Nie zawsze rozumiałam sens zdań, których konstrukcja wskazywała na zdanie złożone, a okazywała się zdaniem prostym. Wybijało mnie to z rytmu, a ten nie łatwo było zachować gdy pojawiało się tylu bohaterów. Mimo to, nie uważam żebym straciła czas sięgając po lekturę. Pozwoliła mi zrozumieć wiele aspektów, których nie dowiedziałabym się z suchej historii Kolumbii. To ludzkie historie pozwalają zrozumieć co się wydarzyło w tym kraju i dlaczego niemal wszystkie strony konfliktu są poszkodowane. Pozostaje w wielkim niedosycie i chęci poszerzenia wiedzy nie tylko o Kolumbii, ale i całej Ameryce Południowej.

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Szwajcaria, czyli jak przeżyć między krowami a bankami. Bilet w jedną stronę
Autor: Joanna Lampka

Wydawnictwo: Pascal, rok: 2020
Ilość stron: 384
Moja ocena: 7/10

Asia jest autorką poczytnego bloga o Szwajcarii Blabliblu. Ja jednak trafiłam do niej za sprawą książki, którą dostałam na imieniny. Nie czytałam recenzji, nie wiedziałam o blogu, nie wiedziałam czego się spodziewać, ale jak dałam nura, to dopiero po trzech dniach się wynurzyłam. Jak na mnie wybitne tempo, bo zazwyczaj nie czytam tak szybko książek, ale autorka pisze tak lekko i przyjemnie dla oka, że jakoś samo zleciało. Książka okazała się zbiorem anegdotek, choć w niektórych trochę brakowało mi Szwajcarii, ale generalnie ok! Wydawać by się mogło, że Szwajcaria nie jest nam aż tak odległa kulturowo i geograficznie, a nierzadko czytając historie Asi byłam wielce zdumiona i zadziwiona postawą Szwajcarów. Nie jest to jednak żaden przewodnik krajoznawczy, więc jeśli nastawiacie się na jakiś reportaż, to możecie się zawieść. To bardziej opowieść, w której przemycane są te różne smaczki o serowo-zegarowym kraju. Podoba mi się też ironiczny styl autorki, który świetnie pobudza czytelnika. Ogromne propsy za ostatnie rozdziały, które czytało mi się najlepiej! Historia z „zadupiastej” szwajcarskiej wioski to materiał niemalże na film! Te same ochy i achy dla zdjęć, które nie tylko pięknie zdobią książkę, ale także przemycają sporo wiedzy. Jedyne co do mnie nie przemawia to tytuł książki, bo jak to ktoś gdzieś trafnie zauważył „krowy są tylko na zdjęciach, a banków w ogóle nie ma”. 😉 

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Nomadzi. Życie w drodze.
Autor: Zuzanna Bukłaha

Wydawnictwo: Znak literanova, rok: 2020
Ilość stron: 304
Moja ocena: 9/10

Przeczytałam w dwa dni, więc szybciej niż Asię Lampkę, ale nie wiem, która książka objętościowa większa, bo obie mają w sobie dużo zdjęć. 😉 A skoro już o zdjęciach mowa, to Nomadzi. Życie w drodze, to jedna z piękniej wydanych książek jakie ostatnio widziałam. Okładka – sztos, zdjęcia – sztos, opracowanie książki – sztos, tekst – sztos! Nic dziwnego, że tak to fajnie się czytało (i oglądało)! Książka to zbiór 9 różnych opowieści, ludzi którzy zdecydowali się na wyjście poza utarty schemat od 9 do 17. Jak się okazuje takie rozwiązania to nie tylko wolność i przygoda, ale także sporo wyrzeczeń. Ogromnie się cieszę, że Zuza zebrała te doświadczenia, bo chyba nie każdy ma świadomość jak ważny i poważny jest krok w takie życie. W książce znajdziemy historie rodzin wielodzietnych, jak i tych mniejszych, a nawet rozbitych. Nie brak też par czy singli. Każdy z nich obrał inny kierunek, który nie zawsze może nam się spodobać, ale warto poznać wszystkie scenariusze. Tym samym Zuza pokazuje nam, że nie ma przeszkód by zostać Nomadą, bo wcale nie trzeba być singlem lub bezdzietną parą by żyć na własnych zasadach. Bez względu na to czy planujesz życie nomada czy nie, warto przeczytać książkę Zuzi Bukłahy, bo a nuż się zainspirujesz, a jak nie, to przynajmniej zobaczysz kim są ludzie, którzy pojawiają się w sklepie w godzinach biurowych! 😀

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Dżentelmen w Moskwie
Autor: Amor Towles

Wydawnictwo: Znak literanova, rok: 2016
Ilość stron: 560
Moja ocena: 4/10

Do tej pory to chyba najsłabsza pozycja z tego zestawienia i ogromny zawód. Pomimo wielu bardzo dobrych opinii, a nawet nagród strasznie wynudziłam się podczas czytania tej książki. Początkowo miałam nadzieję, że akcja się rozkręci, choć od początku skazana była na wnętrza Hotelu Metropol. Mimo to liczyłam na jakieś zagadki czy ciekawe opisy, a w rzeczywistości miałam wrażenie, że czytam książkę kucharską. Autor poświęca mnóstwo uwagi opisom dań, kuchni i życiu restauracji, czego w gruncie rzeczy nie robi zbyt ciekawie. Dotrwałam jednak do końca licząc na ciekawe zakończenie, ale ono także mnie rozczarowało, bo nie rozumiem co właściwie się stało. Nie żałuje jednak czasu poświęconego na książkę, gdyż to nie jest też tak, że nic z niej nie wyciągnęłam. Przede wszystkim dowiedziałam się o istnieniu Hotelu Metropol, który rzeczywiście jest przepięknym obiektem i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się spędzić w nim choćby jedną noc! 🙂 Ponadto przypomniałam sobie też trochę historii Rosji z początku XX wieku i poznałam nieco jej społeczeństwo. Bardzo podobał mi się też fragment, w którym Niemiec pyta: Co Rosja dała światu oprócz wódki? 🙂 Jak się okazuje, jedną z tych rzeczy jest właśnie literatura! Teraz mam ochotę zmienić trochę klimat, ale za jakiś czas na pewno sięgnę po Annę Kareninę czy Wojnę i Pokój.

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Pocztówki ze świata
Autor: Marek Pindral

Wydawnictwo: Bernardinum, rok: 2020
Ilość stron: 344
Moja ocena: 3/10

Niestety, ale kolejny duży zawód i piszę to z ogromnym bólem serca! Nie słyszałam wcześniej o Marku, ale musi być to naprawdę fajny i bardzo pozytywny człowiek, który zwiedził kawał świata. Szkoda, że tak samo pozytywnie nie mogę się wypowiedzieć o jego książce. Sięgając po Pocztówki ze Świata bardziej liczyłam na jakieś przygody autora, a tymczasem co? Niektóre pocztówki to nudne historyczne opisy, które można znaleźć w Internecie… Bardzo zasmuciła mnie pocztówka z Niemiec, poświęcona wyłącznie życiu Ludwika Bawarskiego, którą można przeczytać nawet na wielu blogach podróżniczych. Pocztówka z Austrii to kulki Mozarta, o których też można przeczytać w Internecie. Duże rozczarowanie, gdyż liczyłam na jakieś ciekawe przygody czy spostrzeżenia autora, a nie namiastkę jakiegoś blogowego przewodnika, choć też niezbyt udanego i dokładnego (warto zobaczyć to, to i to i to i to). Może ktoś kto nigdy nie podróżował i ma słabe pojęcie o świecie znajdzie tu coś ciekawego, ale mi się to raczej nie udało. Nużyła mnie ta książka, czasem wręcz trochę denerwowała naiwność autora. Widziałam, że oprócz pocztówek, Marek ma w dorobku jeszcze 3 inne pozycje, w tym jedną wyjątkową i rzadko spotykaną na polskim rynku – o Omanie. Szczerze powiedziawszy nie wiem czy po tej książce zaufam mu jeszcze, choć nie ukrywam, że fascynuje mnie jedyny kraj na świecie zaczynający się na literę „O”. 😉

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Drogi i bezdroża Meksyku
Autor: Tomasz Jan Chlebowski

Wydawnictwo: Bernardinum, rok: 2020
Ilość stron: 355
Moja ocena: 9/10

Niewiele zabrakło, a dałabym tej książce 10/10. Tomasz Chlebowski jest prezbiterem i wyjeżdża na misję do Meksyku. Jest świetnym narratorem, a w swoich przygodach przekazuje też mnóstwo informacji na temat samego kraju. Robi w to niezwykle ciekawy i zwięzły sposób, tak że czasem trudno się oderwać od lektury. Dużo miejsca poświęca wierze, niekoniecznie zawsze chrześcijańskiej. Za każdym razem wykazuje się w tej kwestii dużą tolerancją i ciekawością innego. Dzięki temu mamy możliwość poznania kultu śmierci (Santa Muerte) i kultu świętych, czasami czczonych także przez katolików. Znajdziemy też sporo informacji o historii Meksyku, choć w tym przypadku autor koncentruje się na tej bardziej współczesnej niż przedkolumbijskiej. W każdym razie, każda ważna postać w historii tego kraju znalazła swoje 5 minut w tej książce. Autor przy okazji odwiedza miejsca z nimi związanie, dzięki czemu jego książka tętni życiem i jest naprawdę ciekawa! Za co więc odjęłam ten 1 punkt? Za hipokryzje! Trochę mnie boli i denerwuje fakt, że Jan jest prezbiterem i cały czas powtarza jak to kocha ludzi w swoich podróżach, ale nie turystów. Turyści są źli, jedzą w drogich restauracjach, śpią w hotelach, a tylko podróż z plecakiem „na biedaka” pozwala poznać kraj. Czy turysta nie jest człowiekiem i nie potrafi nic wnieść wartościowego do podróży? Nie podoba mi się takie podejście, szczególnie że jedno ze zdjęć z autorem w roli głównej jest cholernie turystyczne, a na dodatek nie promuje świadomego podróżowania. Mowa oczywiście o zdjęciu z wężem na szyi. Nie popieram takich praktyk i nie znoszę takiej hipokryzji!

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Deutsche Nasz
Autor: Ewa Wanat

Wydawnictwo: Świat Książki, rok: 2018
Ilość stron: 332
Moja ocena: 6/10

Sięgając po Ewę Wanat nie do końca wiedziałam czego mogę się spodziewać. Po przeczytaniu czuje jednak zawód, bo pomimo że Ewa jest dziennikarką, to przedstawiła tylko jedną stronę medalu. Książka w głównej mierze dotyczy migracji, jest też trochę o podziale Niemiec i o Murze Berlińskim. Trochę wymieszane, ale przekaz jest jasny: Niemcy w ramach zadość uczynienia za krzywdy wyrządzone w czasie II Wojny Światowej chcą być najbardziej otwartym i tolerancyjnym krajem w Europie, gotowym nieść pomoc całemu światu. Generalnie nic nowego, bo ten kto ma choć odrobinę pojęcia o tym kraju na pewno to zauważył. Problem polega na tym, że w rzeczywistości staje się to powoli utopią, bo słynne multi-kulti nie wszystkim Niemcom się podoba. Tymczasem autorka twierdzi, że większość emigrantów przyjeżdżająca do Niemiec jest wykształcona, z ogromną chęcią uczy się niemieckiego, a ich dzieci nierzadko są najlepsze w szkołach. Ci źli, to wiadomo – zdarzają się przecież w każdym społeczeństwie, więc nie ma o czym mówić. Państwo niemieckie obarcza winą za brak chęci integracji tworząc getta tzw. gastarbeiterów i szerzenie patologii poprzez brak możliwości podjęcia pracy przez co najmniej rok po przyjeździe uchodźców do Niemiec. Niemcy natomiast dzielą się na tych, którzy pomagają bezinteresownie, przypatrują się temu biernie i na tych co głosują na AfD. Niewątpliwie system niemiecki nie jest bez winy w tym wszystkim, ale celowe pominięcie kwestii zamachów, czy też statystyk przestępstw uchodźców sprawia, że książka w moim odczuciu ma wydźwięk propagandowy. Autorka w żaden sposób nie porusza kwestii negatywnych związanych z dużym napływem uchodźców, tak jakby one w ogóle nie istniały. Szkoda, w moich oczach jest to mało obiektywna pozycja.

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Pod Ciemną Skórą Filipin
Autor: Tomasz Owsiany

Wydawnictwo: Muza, rok: 2017
Ilość stron: 512
Moja ocena: 7/10

Miałam wiele obaw rozpoczynając przygodę z Tomkiem, gdyż po przeczytaniu opinii obawiałam się, że książka zanudzi mnie na śmierć. Rzeczywiście było w tym trochę racji, bo momentami zasypiałam nad książką, a „długaśne” opisy wyprowadzały mnie z równowagi. Nie powiedziałabym, że jest to wina warsztatu autora, bo Tomek pisze całkiem nieźle. Taki ma po prostu styl co w dzisiejszych czasach, gdzie wszystko musi być szybko i krótko niekoniecznie nam się podoba. Mimo to, bardzo doceniam książkę za jej autentyczność i niesamowitą przygodę jaką autor przeżył na Filipinach. Zakradał się do najróżniejszych plemion i grup społecznych, by zasmakować ich prawdziwego, nierzadko ciężkiego życia. Wykonywał często ich zajęcia, a dzięki znajomości filipińskiego potrafił wyciągnąć z rdzennych mieszkańców dużo informacji i poznać ich zwyczaje. Tomek potrafił komentować wydarzenia w sposób względnie obiektywny, a przy tym niezwykle trafny, dlatego przyjemnie czytało się książkę. Pomijam już fakt, że Filipiny znam tylko z pięknych obrazków, a dzięki tej pozycji dowiedziałam się też co nieco o samych Filipińczykach i życiu w miejscu, które dla nas wydaje się być rajem. Niestety raj rzeczywiście jest tylko na zdjęciach, bo życie nie oszczędza mieszkańców tego pięknego zakątka świata. Co gorsza, nierzadko odnosiłam wrażenie, że Filipińczycy nie mają zamiaru tego zmieniać przez co ich życie w większości wygląda na smutne przemijanie.

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Islandia albo najzimniejsze lato od pięćdziesięciu lat.
Autor: Piotr Milewski

Wydawnictwo: Świat Książki, rok: 2018
Ilość stron: 256
Moja ocena: 5/10

Szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się, że ta książka będzie aż tak nijaka. Choć zapowiadała się dobrze, bo miała jakiś motyw przewodni – podróż śladami XVII wiecznego Morawianina Daniela Vettera. Vetter wydaje z tej podróży książkę, dość niespotykaną na tamte czasy. Staje się ona inspiracją do wyjazdu dla Piotra Milewskiego. Nie jest to jego pierwsza książka, a większość z nich doczekała się wielu nagród, w tym właśnie Islandia. Autor ma też bogate podróżnicze portfolio. Mimo to, niewiele idzie się dowiedzieć z jego niskobudżetowej i szalenie nudnej wycieczki na Islandie. O samej Islandii też wiedzy raczej nie poszerzycie. Raz po raz przewijają się jakieś krótkie wątki historyczne, kultura leży, co najwyżej o pogodzie, że potrafi być bardzo zmienna (ale to chyba żadne odkrycie). Większość czasu miałam wrażenie, że czytam rozmowy z ludźmi, z którymi Piotr zabierał się na autostopa. No spoko, ale nie powiedziałabym że były to spotkania godne opisania w książce. Równie dobrze mogłyby się odbyć w każdym innym miejscu na świecie, zwłaszcza że autor nie zawsze jechał z lokalsami. Jednym słowem: NUDA! Nie polecam.

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Tam, gdzie kończy się świat. Opowieści z Papui Nowej Gwineii.
Autor: Paweł Zgrzebnicki

Wydawnictwo: Muza, rok: 2017
Ilość stron: 352
Moja ocena: 8/10

Pierwsza moja myśl po przeczytaniu książki, to: Paweł, czemu tak krótko? 😉 Autor wybiera się w niesamowitą podróż do Papui Nowej Gwinei, miejsca wciąż niechętnie odwiedzanego przez obcokrajowców. Ten kraj nadal jest pełen przemocy i wszelakiej maści absurdów, ale mimo to fascynuje. Czytając książkę momentami czułam się tak jakbym miała przed oczami dobrą pracę magisterską (mnóstwo przypisów i odwołań do naukowych artykułów i książek), okraszoną ciekawymi dialogami i doświadczeniami z podróży. Świetna kompozycja, a do tego lekkość pióra i niebanalna wyprawa sprawiły, że bardzo przyjemnie podróżowało mi się po Papui Nowej Gwinei wraz z Pawłem. Jedyne co mnie zastanawia, to kwestia kobiet w ich społeczeństwie. W „bardziej cywilizowanej” części kraju, kobiety normalnie wykonują zawody, a jedna z nich jest nawet przewodniczką autora. Natomiast u plemion, które odwiedza Paweł nierzadko kobiety są traktowane na równi ze zwierzętami – nie mieszkają z mężczyznami, opiekują się trzodą i służą do celów reprodukcyjnych. Zawsze się zastanawiałam, czy te plemiona równie chętnie i ochoczo przyjęłyby kobietę podczas odwiedzin? Paweł twierdzi, że tak, bo podobno tabu dotyczy tylko tych co w nie wierzą, a że w naszej kulturze kobieta ma lepszą pozycję, to będzie inaczej traktowana. Ciężko mi to sobie wyobrazić, że przyjęliby mnie równie z otwartymi rękoma co mężczyznę. Relacja z podróży Pawła pozostawia ogromny niedosyt, bo chciałoby się więcej, a ten kraj ma na pewno jeszcze niejedną historię do opowiedzenia!

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Imperium
Autor: Ryszard Kapuściński

Wydawnictwo: Czytelnik, rok: 2020, wydanie: XXIII
Ilość stron: 361
Moja ocena: 9/10

To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Ryszarda Kapuścińskiego, ale na pewno nie ostatnie. Do książki dotarłam wpisując hasło „najlepsze reportaże o Rosji” i wyskoczył mi właśnie Rysiek. Nie zawiodłam się, to było to czego szukałam! Kapucha wybrał się na tereny dawnego ZSRR w okresie perestroiki i czasami z niedowierzaniem przyglądał się zachodzącym tam zmianom. Zdumiewała go bezradność Moskwy wobec spraw, nad którymi kiedyś miała kontrole; Ze współczuciem patrzył na biedę radzieckiego społeczeństwa; Ubolewał nad zniszczonym ekosystemem Uzbekistanu; Z niedowierzaniem patrzył na ormiańskie wojska zgromadzone w Erywaniu; Przeżył niesamowitą przygodę w drodze do Górskiego Karabachu. Nie dość więc, że odbył niezwykłą podróż, w wyjątkowym okresie, to jeszcze wspaniale przelał ją na papier ukazując prawdziwe oblicze tego kraju. Pomimo, że minęło już kilkanaście lat od publikacji, to nadal pozostaje ona aktualna, a co więcej – sprawdziły się też stawiane przez niego prognozy. O wielu tych rzeczach uczyłam się na studiach, nie będąc świadoma, że znajdę je też w słowach autora. Odejmuje punkt, ale to bardziej wydawnictwu za dużą liczbę literówek. Na koniec, mam dla Was jeszcze wspaniałe porównanie historii ZSRR do jadącego pociągu autorstwa Jurija Boriewa, które znalazło się w książce:

Pociąg jedzie w świetlaną przyszłość. Prowadzi go Lenin. Nagle – stop, dalej nie ma torów. Lenin wezwał do dodatkowej pracy w soboty, położono szyny i pociąg pojechał dalej. Teraz poprowadził go Stalin. Znów skończyła się droga. Stalin kazał rozstrzelać połowę konduktorów i pasażerów, a resztę zmusił do kładzenia nowych torów. Pociąg ruszył. Stalina zastąpił Chruszczow, a kiedy skończyły się szyny, polecił rozbierać te, po których pociąg już przejechał, i układać je przed parowozem. Chruszczowa zamienił Breżniew. Kiedy znowu skończył się tor, Breżniew decyduje się zasłonić okna i tak kołysać wagonami, żeby pasażerowie myśleli, iż pociąg jedzie dalej”

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Widzieć więcej. Podróż przez Ekwador, Kolumbię i Wenezuelę.
Autor: Tony Kososki

Wydawnictwo: Muza, rok: 2017
Ilość stron: 480
Moja ocena: 2/10

Nie lubię pisać negatywnych ocen, bo wiem, że mogą one komuś sprawić przykrość, ale w tym przypadku nie mam żadnych skrupułów. Dawno nie spotkałam się z taką arogancją, która razi tym bardziej, że podróżnik powinien być człowiekiem otwartym i przynajmniej starać się być osobą pokorną. Tymczasem już na wstępie dowiadujemy się, że pieniądze, które zarobiliście podczas gdy ja odkrywałem siebie, są już pewnie wydane. Co po nich zostało? W moim przypadku na pewno została godność, której autorowi kompletnie brak. Młody, 22-letni chłopak podróżuje przez Amerykę Południową autostopem, kompletnie bez pieniędzy licząc na przychylność spotkanych na drodze ludzi. Uważam, że każdy powinien podróżować tak, jak mu się podoba, ale na litość boską wydawnictwo Muza wydało książkę o żebroturystyce i podpisało ją jako reportaż! Nigdy nie będę popierała takiej formy podróżowania, szczególnie że autorowi wydaje się, iż po tej „wyprawie” zostanie gwiazdą na miarę Cejrowskiego czy Wojciechowskiej (ja chcę do telewizji, radia, na prelekcje i w ogóle obwołajcie mnie podróżnikiem roku)! Za każdym razem kiedy ktoś mu czegoś (zazwyczaj noclegu) odmawiał, to mówił ale jak to?? Przecież ja zwiedzam Amerykę Południową autostopem, nocuje u strażaków bądź policjantów czy innych mundurowych, czasem u przypadkowych ludzi! W zamian za nocleg, opowiem Wam moją niesamowitą historie o żebroturystyce… Z niesmakiem czytałam, jak Ci ludzie, którzy prawdopodobnie nigdy nie przylecą do Europy, bo nie stać ich na bilet lub po prostu jest tutaj dla nich za drogo, dawali mu pieniądze czy inne rzadko dostępne bądź drogie produkty. Tony (właśc. Przemek Śleziak) zawsze odmawiał pieniędzy od przypadkowych ludzi, ale ostatecznie w 90% (po bujnych opisach, że nie, nie, ale przecież ten kto daje, od tylu groszy nagle nie zbiednieje) je brał. Poziom tej książki jest naprawdę żenujący: Miałem marzenie, aby kupić sobie papier toaletowy i zrobić z nim zdjęcie (Wenezuela, str. 222). Niemniej ciekawie autor opisał swoje spotkanie z „buffalo” – i wtedy kupa zaczęła zaglądać w moje majtki (str. 348 – mam się śmiać?). Pomijam już fakt, że „buffalo” w języku polskim występuje jako bawół, więc nie rozumiem po co ta angielska wstawka? Jakby mało tego było, książka jest pełna, dziwnych i infantylnych wywodów, kompletnie niezwiązanych z tematem. Autor chwali się też ogromną niewiedzą: Było to dla mnie ciekawe, gdyż do tej pory myślałem, że jedyne prekolumbijskie cywilizacje na tym kontynencie żyły w obrębie obecnych granic Peru (str. 391 – serio???). Nic dziwnego, że nie uświadczymy tu głębszych wywodów czy analiz odwiedzonych przez Przemka krajów. Gdyby zapytać autora co tak naprawdę widział, to okazałoby się, że prawie nic, bo niestety, ale podróże kosztują jak chce się coś zobaczyć. Można to zrobić taniej lub drożej, ale nie za darmo… Mam nadzieję, że zniechęciłam i jednocześnie przestrzegłam Was przed tą lekturą. Okładka i jej tytuł to jedna wielka ściema, więc nie oczekujcie, że zobaczycie więcej. Aż dziwne, że nie ma na niej autora!

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Australia. Gdzie kwiaty rodzą się z ognia.
Autor: Marek Tomalik

Wydawnictwo: Burda Publishing Polska, rok: 2019
Ilość stron: 440
Moja ocena: 6/10

Akapit wcześniej zachwycałam się przepięknie wydanymi Wyspami Owczymi. Australia chyba pobiła w tej kwestii Farerskie Kadry, choć muszę przyznać, że wydanie tej książki jest równocześnie jej zaletą jak i wadą. Zaletą ze względu na świetny papier, na którym pięknie prezentują się niesamowite zdjęcia z Australii będące w większości dziełami Autora. Niestety, książka okazała się też cholernie ciężka i to w takim stopniu, że można sobie na niej bicki wyrabiać, albo wgnieść brzuch! 😂 Niestety to nie jedyne mankamenty, bo kolejnym z nich jest długość książki. Kupiłam nowe, rozszerzone wydanie, ale jak dla mnie ta książka jest za długa! Momentami łapałam się, że nie wiem o czym czytam, choć tu warto dodać, że dotyczy to głównie pierwszej części książki opisującej wyprawę. Z przykrością stwierdzam, że był to cholernie nudny fragment, w którym autor jedzie i jedzie, i w sumie nic się nie dzieje. Mimo to, wiem że chciałabym z nimi być na tej wyprawie, bo  wydaje mi się, że Marek trochę nieumiejętnie przelał ją na papier. Z drugiej strony nie można mu zarzucić braku wyczucia czy lekkości pióra, bo dalsza część książki o Aborygenach czy innych australijskich opowieściach była świetna! Dowiedziałam się też mnóstwo ciekawostek, o których powinnam się uczyć w szkole… choćby o Pawle Strzeleckim, który okazał się jednym z największych odkrywców Australii. Drugą niezwykle intrygującą dla mnie kwestią (jako absolwentki Stosunków Międzynarodowych) była sprawa utworzenia na terytorium Australii niezależnego księstwa Hutt River! Niesamowita historia, o której po raz pierwszy dowiedziałam się dzięki Markowi. Dlatego też ciężko mi jednoznacznie ocenić tą pozycję, ze względu na beznadziejne i szalenie ciekawe wątki. Warto jednak po nią sięgnąć przed wyjazdem do Australii, szczególnie jeśli planujemy wyprawę w głąb dzikiego i nieokiełznanego kontynentu!

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Wróżąc z Fusów
Autor: Marcelina Szumer-Brysz

Wydawnictwo: Czarne, rok: 2018
Ilość stron: 232
Moja ocena: 9/10

Bardzo ciekawa książka o współczesnej Turcji poruszająca kwestie polityczno-społeczne. Przeczytałam ją w 3 dni i z przyjemnością stwierdzam, że widać tu dziennikarski kunszt i lekkość pióra. Fajnie dobrane tematy, mnóstwo ciekawostek o Turcji, która okazuje się być szalenie interesującym krajem i ważnym graczem politycznym na arenie międzynarodowej. Warto jednak sięgnąć trochę wstecz do historii Turcji, żeby zrozumieć obecne wydarzenia. Autorka je pominęła koncentrując się na bieżących problemach, co w żaden sposób nie ujmuje tej pozycji. Zmierzam tylko do tego, że ja po tej książce odczuwam niedosyt i chęć poszerzenia wiedzy o tym kraju. Na szczęście jest całkiem sporo i to nawet polskich książek, którymi można nadrobić te braki. Ogromny plus dla autorki za znajomość języka tureckiego, dzięki któremu może wsiąknąć w to niezwykle ciekawe społeczeństwo. Warto przeczytać jeśli chcemy przywieźć z Turcji coś więcej niż tylko wspomnienia z All Inclusive. 😉

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Opowieści z końca świata
Autor: Ewelina Gac

Wydawnictwo: Dia, rok: 2019
Ilość stron: 256
Moja ocena: 8/10

W poszukiwaniu końca świata to bardzo przyjemna i ciekawa lektura, którą szczególnie polecam studentom! W ramach programów studenckich, a później pracy zawodowej, Ewelina mieszkała w Turcji, Grecji, Stanach Zjednoczonych, Czechach i na Węgrzech. Autorka dzieli się z nami nie tylko pozytywnymi aspektami, ale także tymi mniej ciekawymi doświadczeniami. Myślę, że warto się z nimi zapoznać, szczególnie jeśli planujecie wybrać się na Erasmusa (a już zwłaszcza do Grecji czy Turcji). Dość ciekawa jest także konkluzja, gdyż okazuje się, że koniec świata jest czasami bliżej niż nam się wydaje, a w podróżowaniu nie zawsze chodzi o to by wyjechać na drugi kraniec świata. Myślę, że do wielu z nas dociera to w obecnych czasach, gdzie w wielu przypadkach pozostają nam lokalne podróże z powodu ograniczeń związanych z pandemią. Urzekła mnie też przemiana po powrocie z emigracji, w której Ewelina docenia i zauważa piękno swojego kraju jak nigdy wcześniej. Coś w tym jest, bo sama złapałam się na tym, że im dłużej nie ma mnie w Polsce, tym bardziej doceniam jej piękno. Odejmuje parę punktów za styl, bo jednak momentami opisy mi się dłużyły, a książkę można byłoby ożywić większą ilością dialogów. Mimo to polecam, bo jest to pozycja, którą dobrze się czyta, a momentami wręcz żyje się z autorką!

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Zrozumieć Japonię
Autor: Dorota Ugorowska

Wydawnictwo: Novae Res, rok: 2020
Ilość stron: 426
Moja ocena: 8/10

Już po kilku stronach wiedziałam, że będzie to dobra książka! Od razu załapałam flow z autorką, a jej styl pisania bardzo mi odpowiadał. Dorota spędziła sporą część życia w Japonii, a swoje doświadczenia przelała na papier. Wyszedł jej wspaniały przewodnik po kraju, choć nie znajdziemy tu typowych poleceń turystycznych. Możemy natomiast spróbować zagłębić się w codziennie życie Japończyków, poznać ich zwyczaje, historie i otaczającą ich rzeczywistość.  Choć spis treści tej książki brzmi banalnie, a nawet bym się pokusiła o stwierdzenie, że można go opisać „nudny jak flaki z olejem”, to wierzcie mi, że autorka poruszyła w nich wiele możliwych tematów, nie przynudzając przy tym czytelnika. To naprawdę wielka sztuka pisać o prostych rzeczach w ciekawy sposób. Nie obyło się jednak bez drobnych wpadek, które trochę wypaczają wartość tej książki. Autorka dość często rzuca różnymi badaniami czy statystykami, ale skąd je bierze pozostaje tajemnicą. Brak przypisów w takich kwestiach jest dość drażniący i dziwi mnie, że jako absolwentka historii UW nie zwróciła na to uwagi. Drugą kwestią są zdjęcia, które są zarówno plusem jak i minusem tej pozycji. Zawsze doceniam jak się takowe pojawią w książce, ale dlaczego wrzucono je na sam koniec? Fajnie, że nawiązywały do treści w książce, ale wolałabym je oglądać w tych konkretnych rozdziałach.  Mimo to, z czystym sumieniem mogę Wam polecić Japonię Doroty Ugorowskiej. Pomimo tych drobnych niedociągnięć lektura tej książki zaspokoi Waszą ciekawość o kraju kwitnącej wiśni! 😉

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Arktyczne marzenia
Autor: Barry Lopez

Wydawnictwo: Marginesy, rok: 2020
Ilość stron: 521
Moja ocena: 6/10

Już dawno nie było zagranicznego autora w moim zestawieniu, dlatego cieszę się, że udało mi się w końcu urozmaicić ten wpis. Chwilę mnie tu nie było, bo te 500 stron wciągnęło mnie na dłużej niż sądziłam. Było to moje pierwsze spotkanie z Barry Lopezem, ale chyba ostatnie. Może zacznijmy od tego co mi się podobało: już na samym początku widać ogromną fascynacje Arktyką i ogromną wiedzę na jej temat, którą Barry dzieli się naprawdę szczegółowo. Dowiedziałam się naprawdę sporo o jej mieszkańcach (Innuitach, niedźwiedziach polarnych, wołach piżmowych, itp.), poznałam też żmudną i tragiczną historię odkryć geograficznych w Arktyce. Zobaczyłam też jak ewoluowało postrzeganie tego mroźnego świata – z lodowatego pustkowia, po krainę pełną naturalnych bogactw z której dodatkowo możemy się wiele nauczyć o życiu u podstaw. Jednym zdaniem – to niezwykłe kompendium wiedzy o Arktyce. Jednak, można by je było opisać przy pomocy maksymalnie 300 stron. Niektórzy zachwycają się magią i filozofią Lopeza, którą dekoruje rozdziały swoich książek, ale dla mnie były to fragmenty nad którymi zasypiałam! Męczyłam się, liczyłam strony do końca i miałam ochotę rzucić książkę na bok. Na szczęście dotrwałam do końca, ale niestety te dodatkowe treści bardzo zepsuły całkowity obraz tej pozycji. Zdecydowanie bardziej odpowiada mi w takim typie literatury prosty przekaz, bez zbędnego rozmyślania i filozofowania. Nie żałuje jednak, że poświęciłam tej książce tyle czasu. Jest tu naprawdę sporo wiedzy, więc każdy kto interesuje się daleką północą, powinien przeczytać Arktyczne Marzenia! 

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Droga 66. Droga Matka. O historii, legendzie, podróży,
Autor: Artur Owczarski

Wydawnictwo: Edipresse, rok: 2019
Ilość stron: 236
Moja ocena: 7/10

Artur zabiera nas w swoją wymarzoną podróż po drodze Matce – Route 66. To idealna, luźna książka o spełnieniu marzenia i przygodzie, choć tą drugą kwestię mógł podkreślić nieco bardziej! Generalnie książkę czyta się bardzo dobrze. Jest napisana fajnym i prostym językiem, a ja niemal czułam się tak jakbym siedziała na tylnym siedzeniu samochodu autora. Czasami brakowało mi emocji w tej książce, ale z drugiej strony potrafiłam się na tyle wciągnąć, że zawsze mnie ciekawiło co dalej. Zwłaszcza, że nie była to przecież żadna tajemnica, bo wiadomo jak biegnie słynna trasa 66! 😉 To co mnie najbardziej zabolało w tej pozycji to jej długość. Przy ostatniej książce też na to narzekałam i jak widać pod tym względem jestem wymagająca, bo raz jest długo, a innym razem za krótko. Tutaj było właśnie trochę za mało i szkoda, że Artur jeszcze bardziej nie rozbudował swojej książki o jakieś ciekawostki czy historie z trasy! Nie mogę się też nadziwić, że ani razu nie wspomniał o UFO! Naprawdę nigdzie nie przeleciało? W sumie, to podczas mojego pobytu w USA też nie widziałam, ale może byłam w złym miejscu. 😉 Jeśli pokonanie tej legendarnej trasy jest Waszym marzeniem, albo po prostu lubicie książki o Stanach, przygodzie czy spełnianiu marzeń, to naprawdę warto zatracić się w lekturze przygotowanej przez Artura! 

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Gruzińska Uczta. Podróż do kraju wina, biesiad i toastów
Autor: Piotr Apostolidis

Wydawnictwo: Pascal, rok: 2019
Ilość stron: 288
Moja ocena: 8/10

To jest ta książka, po której nie spodziewasz się zbyt wiele, a jednak okazuje się być arcyciekawą lekturą! Nie sądziłam, że można pisać ciekawie o jedzeniu i winie, zwłaszcza, że kompletnie nie gustuje w takich klimatach! Jednak nie ma to jak stare dobre powiedzenie – „Nie oceniaj książki po okładce” – a tak właśnie zrobiłam w tym przypadku. Początkowo żałowałam, że kupiłam tą pozycję, bo miałam nawet wrażenie, że jest więcej obrazków niż treści! Na szczęście tak nie jest, a treść okazała się na tyle ciekawa i wciągająca, że dawno nie byłam tak zrelaksowana jak podczas czytania Gruzińskiej Uczty. Jak się okazało, nie jest to tylko książka o winie, ale też o ludziach, którzy je produkują. To oni są kluczowym elementem produkcji tego znamienitego trunku. Autor znalazł też miejsce na ich historie, bo to właśnie one nadają ostateczny smak i charakter wina. Nawet autor, który notabene okazał się być konsulem w Gruzji, wyprodukował własne wino! Po takiej lekturze aż sama mam ochotę jechać do Gruzji i spróbować wyprodukować własny winogronowy alkohol! Przynajmniej takie jest teraz moje marzenie… Odejmuje trochę punktów za korektę, bo jednak sporo błędów rzuciło mi się w oczy. A jeśli Was jeszcze nie przekonałam, że to naprawdę ciekawa książka, to czytajcie to:

„Kiedyś jako szef Agencji Ochrony ds. Zabytków i Dziedzictwa Narodowego, Nika miał lecieć późnym wieczorem z ówczesnym prezydentem Micheilem Saakaszwilim na ważne spotkanie do oddalonego od Tbilisi górskiego regionu Swanecja. Stał markotny na płycie tbiliskiego lotniska, czekając na wylot. Nie uszło to uwadze Miszy. Spytany o powód Nika szczerze odpowiedział, że jego żona ma dzisiaj urodziny, a on nie może ich spędzić razem z nią w nowo wybudowanym domu w Ateni. Prezydent, znany z impulsywnych działań, natychmiast wysłał ochroniarzy po kwiaty, a pilotom śmigłowca kazał zmienić kurs tak, żeby po drodze do Swanecji przelecieli nad wąwozem Ateni. Kiedy znajdowali się nad domem Niki i zmiany, śmigłowiec zawisł na małej wysokości i obydwaj panowie zasypali dom urodzinowymi wiązankami.”

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Alfabet Szwedzki
Autor: Jacek Kubitsky

Wydawnictwo: Difin, rok: 2011
Ilość stron: 256
Moja ocena: 7/10

Jeśli wybierasz się do Szwecji i chcesz poznać ten kraj trochę lepiej, to pozycja Jacka Kubitskyego na pewno sprosta Twoim oczekiwaniom! Autor jest psychologiem mieszkającym od kilkudziesięciu lat w Sztokholmie. Przez ten czas zawładnął językiem miejscowych, a nawet dowiedział się co siedzi w ich głowach. Dzięki temu stworzył arcyciekawą analizę tego kraju, w równie oryginalny sposób. Rozdziały podzielone są na litery alfabetu i pod każdą z nich znajduje się słowo, o którym będzie mowa w rozdziale. W ten sposób mamy przekrój całej Szwecji, a chyba nie muszę mówić, że jako psycholog Jacek zrobił to naprawdę świetnie. Momentami czułam się nawet jakbym czytała pracę naukową, ale w żaden sposób nie ujmuje to lekturze, gdyż dobór tematów jest naprawdę interesujący. Z racji, że sama mieszkałam w Szwecji muszę przyznać, że z wieloma tezami postawionymi przez autora się zgadzam. To co przede wszystkim szokuje w tym największym skandynawskim kraju, to fakt, że z jednej strony Szwecja jawi się nam jako wolny kraj, ale po głębszej analizie okazuje się, iż mamy do czynienia z bardzo zniewolonym społeczeństwem. Uwidacznia to właśnie lektura Alfabetu Szwedzkiego. Za co więc odejmuje punkty? Za błędy… było ich strasznie dużo, aż dziwi mnie, że wydawnictwo nie zapewniło dobrej korekty.

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Życie codzienne w Stambule
Autor: Magdalena Yildirim

Wydawnictwo: Wydawnictwo Akademickie Dialog, rok: 2014
Ilość stron: 178
Moja ocena: 6/10

Króciutka lektura, która ukazała się w ramach serii życie codzienne w miastach orientu. Była to moja pierwsza styczność z tą serią i nie wykluczam z nimi dalszych przygód, pomimo że książka Magdaleny nie porwała mnie nadzwyczajnie. Największy zarzut z mojej strony to „niedopieszczone dzieło”. Książka jakby pisana na kolanie i nie przeczytana drugi raz. Mnóstwo powtórzeń, które doprowadzają człowieka do deja vu. Kilka razy łapałam się na tym jakbym czytała tą samą stronę. Zakończenie jest jak wyrwanie człowieka z głębokiego snu. Śpisz, śpisz i nagle się budzisz, choć sen się jeszcze nie skończył. Pozostawia to ogromny niedosyt, bo przecież temat szalenie ciekawy! Stambuł według nieoficjalnych danych ma ponad 20 milionów ludzi, czyli więcej niż liczba mieszkańców w Skandynawii. Oznacza to tyle, że jest to świetny materiał na reportaż, a tymczasem autorka lawiruje nierzadko po całym kraju. Z drugiej strony nie mogę napisać, że była to beznadziejna książka. Moja wiedza o Turcji wciąż jest niewielka, więc przyswoiłam sobie wiele nowości. Jednak znawca tematu może się poczuć rozczarowany. Szkoda, że tak wyszło bo Magdalena naprawdę dobrze piszę, książkę wciąga się szybko i przyjemnie (pomimo tych powtórzeń), ale no nie mogę dać więcej jak 6 pkt!

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Powrót na Paros
Autor: Vanessa Greene

Wydawnictwo: Świat Książki, rok: 2018
Ilość stron: 288
Moja ocena: 5/10

Powrót na Paros to luźne czytadło z Grecją w tle. Nie jest to więc reportaż, który dominuje w tym zestawieniu, ale postanowiłam zaproponować Wam te pozycję, ze względu na fakt, że dzięki niej można się przenieść do greckiego świata. Nie spodziewajcie się jednak zbyt wiele po tej książce. Prosta historia, mało barwne postacie i banalne zakończenie. To taka idealna opowiastka na wakacje dla odciągnięcia myśli. O dziwo wciąga i czyta się nawet szybko, dlatego daje trochę wyższą ocenę.  Nie do końca rozumiem tylko czym jest ten brytyjski humor wspomniany na okładce książki, ale może wynika to faktu, że nie jestem Brytyjką. 

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: 180 000 kilometrów przygody
Autor: Tony Halik

Wydawnictwo: Bernardinum, rok: 2006
Ilość stron: 306
Moja ocena: 7/10

Tony Halik najsłynniejszy polski podróżnik za czasów dzieciństwa moich rodziców. Dla mnie postać kompletnie nieznana, dlatego postanowiłam sięgnąć do jego wspomnień. Myślę, że to dobre określenie względem tej książki, bo jest to zbiór wybranych opowiadań, których tak naprawdę nie trzeba nawet czytać w kolejności. Książka nie ma więc motywu przewodniego, bo jak się okazuje – nie ma w niej nawet zakończenia. To chyba największy zarzut do redakcji, która zebrała te wspomnienia i odprawiła w okładkę oraz piękne zdjęcia autorstwa Halika. Byłam rozżalona, że nie nie znalazł się w niej ani jeden rozdział poświęcony Alasce, w której to ów wyprawa miała się zakończyć. Książka się urywa pozostawiając pewien niesmak. A reszta? Cóż… nie zaprzeczam, że Tony był niezwykle barwną postacią, a jego podróże miały miejsce w czasach, gdzie były one zarezerowane wyłącznie dla wąskiej grupy osób. Nie minęło co prawda wiele lat od tej ekspedycji, ale na pewno dużo się zmieniło. Dlatego i tak z zaciekawieniem czytałam przygody Tonyego, bo nawet jak na współczesne czasy przygoda i trasa były naprawdę wymagające i jednocześnie ekscytujące. Wiele osób zarzuca Halikowi wybujałą wyobraźnie i koloryzacje pewnych wydarzeń. Ciężko mi to ocenić na podstawie tej jednej książki, choć nie ukrywam, że momentami wyczuwałam pewien infantylizm. Mimo to nie nudziłam się podczas czytania, dotrwałam do końca i nawet poleciłabym lekturę dalej. Może nie wnosi ona zbyt wiele do naszego życia, ale można ją potraktować jako niezłą rozrywkę. 

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Chiny 5.0. Jak powstaje cyfrowa dyktatura.
Autor: Kai Strittmatter

Wydawnictwo: W.A.B, rok: 2020
Ilość stron: 400
Moja ocena: 9/10

Bez wątpienia jedna z najlepszych książek jaką przeczytałam w tym roku. Chiny 5.0 to świeże spojrzenie niemieckiego dziennikarza na chiński ustrój polityczny i społeczeństwo. Opis książki może być trochę mylący, gdyż większość osób oczekuje od autora przybliżenia kwestii chińskich technologii. Tymczasem Kai opisuje tylko jak wykorzystywane są one do sterowania społeczeństwem. Przez to zarzucane jest tej pozycji, że jest jedną z wielu na półkach o Chinach. Być może i tak jest, ale nie wiem, gdyż była to moja pierwsza pozycja o Chinach. Nie zmienia to jednak faktu, że byłam zaznajomiona z tym tematem i bardzo się cieszę, że książka została wydana przed wybuchem pandemii. Opisane w niej rzeczy mogą być dla niektórych tak szokujące, że nazwaliby Kaia powielaczem teorii spiskowych, co teraz jest bardzo modne, gdy coś jet niezgodne z panującym dyskursem. Książka jest ostrzeżeniem dla Europy, bo chiński system nie ma ograniczeń i powili rozlewa się po wszystkich kontynentach. Głównie w postaci pieniędzy, ale nie brak też stosownej kultury i literatury sprzedawanej w świat. Dla ambitnych jednostek chińska polityka może być bardzo atrakcyjna gdyż stawia ona panującego w roli doskonałego i kochającego wodza, choć tak naprawdę jest on zwykłym dyktatorem nie mającym żadnych ograniczeń. Europejskie społeczeństwo zajęte czubkiem własnego nosa i bezgranicznie ufające swoim elitom nie widzi nadchodzącego niebezpieczeństwa. Już w wielu przypadkach dało się zmanipulować i z chęcią powiela propagandę nie używając przy tym własnego rozumu. Zawsze jest jednak światełko w tunelu, bo nawet w tak wypranym  społeczeństwie przez reżim jakim są Chiny zdarzają się wybitne jednostki, które mogą obudzić drzemiący w społeczeństwie potencjał. Dlatego zachęcam Was do przeczytania tej książki, myśle, że wielu nieświadomym otworzy oczy.

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Hygge. Klucz do szczęścia 
Autor: Meik Wiking
Wydawnictwo: Czarna Owca, rok: 2016
Ilość stron: 288
Moja ocena: 6/10

Jak szukać szczęścia w codzienności? Jak je stworzyć? Na te pytania odpowiada dyrektor Instytutu Szczęścia w Kopenhadze Meik Wiking. Jest to więc prosta i przyjemna lektura, szczególnie na długie jesienno-zimowe wieczory. Nie ma w niej nic odkrywczego. To raczej przypominajka dla korposzczurków, których dzień składa się z wyjścia i powrotu do/z pracy. Często zapominamy o małych przyjemnościach, które z pewnością poprawiłyby nam komfort życia codziennego. Bo hygge nie trwa przecież wiecznie, dlatego powinnismy wygospodarować na nie czas w ciągu dnia. Większość z nas i tak to robi, może nieświadomie, ale ważne, że o tym pamięta. Hygge to także próba sprzedaży i ocieplenia wizerunku Danii. To moje odczucie po tej lekturze. No bo z czym kojarzy Ci się Dania? Szczerze powiedziawszy to nawet z tym hygge tak nie do końca, bo wciąż włożyli w to za mało marketingu. A skoro o marketingu mowa, to chciałam zauważyć, że książka też wzmaga konsumpcjonizm. Świeczki, koce, czekoladki, gorąca czekolada, książki, swetry, poduszki, lampy, krzesła, fotele, kanapy… strasznie tego dużo! Mam wrażenie, że nawet sam autor to zauważył, bo dodaje, że hygge to stan ducha i nie można go kupić. Z drugiej strony nie zaprzecza też, że pewne przedmioty wzmacniają ten błogi trans. Mimo to, trudno się nie zgodzić, że jest to bardzo relaksacyjna lektura. Przeczytałam ją jednak bardziej pod kątem ciekawości kulturowej, gdyż chciałam zobaczyć jak Duńczycy próbują się sprzedać światu.

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Obłoki Fergany. Impresje z Kirgizji i Uzbekistanu
Autor: Przemysław Chwała
Wydawnictwo: Muza, rok: 2017
Ilość stron: 304
Moja ocena: 8/10

Przemek, młody elblążanin, student etnografii, zafascynowany Azją Centralną, wybiera się w podróż do Kirgizji i Uzbekistanu. Nie jest to jednak klasyczna podróż, skoncentrowana głównie na zabytkach i okolicznościach przyrody. Przemek stara się wniknąć do życia Kirgizów, poznać ich myśli i życiowe wybory. Autor jest dobrym obserwatorem, który pomimo młodego wieku trafnie umie opisać otaczającą go rzeczywistość. Lekkość pióra sprawia, że książkę czyta się naprawdę dobrze. To dość ciężki temat i ciężko sprzedajny w Polsce temat, bo kto się u nas interesuje na co dzień tymi krajami? Sama mam dokładny problem ze wskazaniem ich na mapie, a mimo to książka Przemka mnie zafascynowała i ani razu nie czułam znużenia. Nie zmienia to jednak faktu, że wyłania się z niej smutny obraz biednej Kirgizji, w której ludziom żyje się naprawdę ciężko. Choć wszyscy (łącznie z autorem) mają nadzieje, na lepsze jutro, to nikt tak naprawdę nie wierzy, że nadejdzie ono szybko. Kirgistan po rozpadzie ZSRR stanął w potrzasku. Tęskni za ZSRR, marzy o Zachodzie, ściga cywilizacje, ale jednocześnie ma w sercu życie pasterza i nomada. To piękny kraj, który wciąż szuka na siebie pomysłu. Przemek ułatwi Wam poznanie go. Odejmuje trochę punktów, bo czuje niedosyt związany z Uzbekistanem. Autor go odwiedził przy okazji podróży, ale chyba nie do końca wiedział jak wpleść jego wątek do książki. Wspomniał więc tylko krótko o wycieczce w te rejony. Trochę mi to nie pasuje. Może lepiej było zostawić ten materiał na osobną książkę o Uzbekistanie? Chętnie bym przeczytała! 🙂

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Ambasador u trzech papieży.
Autor: Hanna Suchocka
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie: 2018
Ilość stron: 584
Moja ocena: 9/10

Życie dyplomaty to fascynująca sprawa! Zwłaszcza gdy do męskiego świata wysłana zostaje kobieta. Hanna Suchocka trafiła do Stolicy Apostolskiej w nowym tysiącleciu zupełnie się nie spodziewając, że przyjdzie jej współpracować aż z trzema papieżami. Trudno nie wydać książki z tak niezwykłego okresu, dlatego wspomnienia Pani Hanki z watykańskiej placówki dyplomatycznej to prawdziwa gratka! Pozycje polecam szczególnie wszystkim politologom i studentom tych kierunków. Gdyby książka została wydana jeszcze w trakcie moich politologicznych studiów, na pewno znacznie by przyczyniła się do usystematyzowania mojej wiedzy. Pani Hanka w bardzo przystępny sposób przekazuje też mnóstwo informacji odnośnie Watykanu, przeprowadza trafne analizy pontyfikatu dwóch papieży, a przy tym wciąż zachowuje się jak prawdziwy dyplomata. Zgrabnie wyważa słowa, dobiera odpowiednie tematy, a mimo to nie zanudza. Choć nie ukrywam, że w niektórych momentach zabrakło mi trochę emocji, które na pewno kiedyś były. Szczególnie czułam to podczas opisu śmierci Jana Pawła II. To widać, że Pani Hanka ogromnie przeżywała chorobę i smierć Papieża, ale jego odejście i pogrzeb opisała zupełnie beznamiętnie. Czy to już kwestia czasu wyprała autorkę tak z emocji czy wręcz przeciwnie, nadal nie potrafiła ich przelać na papier? Trudno powiedzieć, być może tak po prostu wyszło. Jest jeszcze kilka takich momentów gdzie można byłoby oczekiwać większej ilości emocji, dlatego za ten ich brak odejmuje jeden punkcik. Myślę jednak, że ogólnie jest to bardzo dobra i godna polecenia książka, a te drobne niedociągnięcia nie są aż tak rażące!

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Jakbyś kamień jadła 
Autor: Wojciech Tochman 
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie reportaż: 2002
Ilość stron: 152
Moja ocena: 6/10

Było to moje pierwsze spotkanie z Wojciechem Tochmanem i podejrzewam, że nieostatnie ze względu na poruszane przez niego tematy. Bośnia i Hercegowina, zaledwie kilka lat po tragedii jaka się wydarzyła w tym zapomnianym przez Europe regionie. Ludobójstwo. Idealny temat do napisania książki. Zwłaszcza, że gdy grunt jeszcze nie zdążył dobrze ostygnąć, rozpoczęły się już pierwsze ekshumacje zamordowanych w trakcie wojny. Pracują tu antropolodzy z różnych części świata, w tym Polka. To właśnie jej „ogona” trzyma się Tochman, bo dzięki niej może porozmawiać z matkami, żonami, córkami, siostrami, które straciły swoich mężczyzn. Kobiety też ginęły, ale zdecydowaną większość stanowili mężczyźni. Mordowali ich Serbowie, którzy dziś nierzadko uczą dzieci Bośniaków i mieszkają obok nich. Ludzie się boją i wzajemnie sobie nie ufają. W powietrzu wciąż unosi się napięcie – w końcu nie minęło jeszcze nawet 10 lat kiedy Tochman pisze swój reportaż. Być może dlatego darował sobie kontekst historyczny przez co dzisiaj przeciętny czytelnik musi uzupełnić temat we własnym zakresie. Jestem absolwentką liceum z klasą o profilu rozszerzonej historii, studiowałam Nauki Polityczne, ale temat wojny w Bośni nigdy nie został poruszony. Przypuszczam, że młodsze pokolenia, które coraz częściej jeżdżą na wakacje do tego kraju nawet nie wiedzą jakie piętno na nim spoczywa. Dlatego odejmuje kilka punktów tej książce za tą „suchość”. Fajnie byłoby ja wzbogacić historycznym tłem. To krótki reportaż, więc idealnie nadaje się na rozszerzenie. Myśle, że warto. Jesteśmy winni wiedzę tym ludziom.

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Spinalonga. Wyspa Trędowatych
Autor: Małgorzata Gołota
Wydawnictwo: Agora reportaż: 2021
Ilość stron: 320
Moja ocena: 9/10

Małgorzata Gołota, reporterka Radia Tok FM, po wakacjach na greckiej Krecie, zaczyna szukać informacji o Spinalondze. Choć historia wyspy nie jest tajemnicą i jednocześnie nosi tytuł najdłużej działającego leprozorium w Europie, to jednak wyspa jest owiana pewną tajemnicą. Grecy zrobili z niej wielką atrakcję turystyczną, bo przecież ludzie uwielbiają oglądać ślady cierpienia żeby sami mogli poczuć się lepiej. I być może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że ta historia jest mocno okrojona. Wielu mieszkańców wyspy przeżyło, nawet do współczesnych czasów, ale ich wersja wydarzeń odeszła razem z nimi. Tylko nieliczne ujrzały światło dzienne, tak jak historia Nondasa opisana przez Małgorzatę. Książka jest próbą opowiedzenia prawdziwej historii Spinalongii i tej tragicznej choroby, która sprawiła, że wielu umarło już za życia. Warto przeczytać, szczególnie jeśli planujecie odwiedzić Spinalongę. Prawdopodobnie nigdzie nie znajdziecie lepiej opisanej historii wyspy w języku polskim niż w tej książce. P.S. Niezwykle wymowny jest fakt, że książka powstawała w okresie pandemicznym.

Ciekawe książki i reportaże podróżnicze:

Tytuł: Indie. Miliony zbuntowanych.
Autor: V.S. Naipaul
Wydawnictwo: Czarne: 2013
Ilość stron: 600
Moja ocena: 6/10

Autor wyrusza w długą podróż do Indii podczas której stara się zapoznać z kulturą swoich przodków. Naipaul jest synem emigrantów w Trynidadzie, dlatego jego o wiedza o Indiach z których pochodzi jego rodzina jest wybrakowana. Chcąc poznać kraj swoich przodków rusza w długą podróż, podczas której spotyka się ze swoimi „rodakami”. W książce ukazuje się cały przekrój społeczny Indii, dzięki któremu mamy szanse bliżej poznać jego historie i kulturę. Niestety książka, tak jak same Indie jest trochę chaotyczna, a dla człowieka który nie ma zielonego pojęcia o tym kraju (tak jak ja) momentami niezrozumiała. Nie ma tu wyjaśnień kastowych, religijnych czy historycznych. Pewne wątki pojawiają się bez żadnej kolejności chronologicznej przez co czasem ciężko się odnaleźć jak i też zrozumieć genezę problemu. Ciężko mi ocenić tę książkę, gdyż nie potrafię w pełni docenić jej wartości ze względu na braki w wiedzy. Polecam ją osobom, które mają już wiedzę o Indiach. To nie jest do końca dobra lektura na pierwszą przygodę z tym krajem, choć niewątpliwe, nawet bez większej wiedzy momentami potrafiła być bardzo ciekawa.

Podobał Ci się wpis? Chcesz nas docenić? Zostaw serduszko/komentarz pod postem lub polub nas na Facebooku albo zaobserwuj na Instagramie. Ciebie nic nie kosztuje, a nas do dalszej pracy motywuje!  <3
 

2 komentarze

  • Odpowiedz Aldona 7 stycznia 2021 at 21:36

    Bardzo ciekawy zestaw książek podróżniczych!Życzę wspaniałych podróży i udanych zdjęć,pozdrawiam!Aldona

  • Zostaw komentarz