Mój 30 kraj!
Przed wyjazdem do Luksemburga zrobiłam porządny przegląd informacji na jego temat w Internecie. Nie będę przecież udawać, że miałam jakieś pojęcie o tym kraju, bo nawet nie do końca wiedziałam jakim językiem posługują się mieszkańcy Luksemburga. Klasycznie, jak większość z Was kojarzyłam to księstwo jako europejskie centrum bankowe. Ze studiów, pamiętałam Luksemburg jako sygnatariusza traktatów rzymskich, które zapoczątkowały proces tworzenia się Wspólnoty Europejskiej. Nie obca była mi też wieść o panującej powszechnie tu drożyźnie. Co ciekawe, PKB Luksemburga jest drugim najwyższym na świecie (po Liechtensteinie). Nic dziwnego, że z pobliskich miejscowości i państw przyjeżdża tu codziennie do pracy nawet kilkaset tysięcy ludzi! Mimo braku wyróżniających się zabytków, Luksemburg od dawna mnie intrygował. Widziałam tajemnicze zdjęcia na Instagramie miasta położonego na różnych poziomach! Uwielbiam takie klimaty i to właśnie one skradły moje serce najbardziej! 🙂 Pozwólcie, że opowiem Wam o wycieczce do mojego 30 kraju, jaki miałam okazję zobaczyć w swoim życiu!
Luksemburg – jak się tutaj dostać?
Do Luksemburga możemy dolecieć bezpośrednio LOTem z Warszawy. Ta oferta nie należy do najtańszych połączeń, więc alternatywą mogą być tanie loty do Brukseli, a stamtąd podróż autobusami FLIBCO. W moim przypadku podróż miała miejsce z Frankfurtu nad Menem, który jest obecnie moim tymczasowym domem. Podróżowałam Flixbusem, co kosztowało mnie 110 zł w dwie strony.
Luksemburg – gdzie spać?
Wielu blogerów poleca nocleg w Youth Hostel, który znajduje się tuż przy starym mieście. Obiekt ma wiele pozytywnych opinii, zwłaszcza, że w cenie jest też śniadanie. Ja akurat skreśliłam go już z góry. 😛 Jakoś samotny (do Luksemburga pojechałam solo) nocleg w wieloosobowym pokoju nie był szczytem moich marzeń, dlatego zdecydowałam się na 3-gwiazdkowy Auberge Gaglioti. Weekendowy pobyt kosztował mnie 140 euro. To dość spora suma, ale stwierdziłam, że mogę sobie na nią pozwolić, gdyż całkiem nie dawno ze słynnych kodów polecających na bookingu udało mi się zgarnąć już 600 zł! Ponadto, powyższy nocleg także zarezerwowałam od kogoś z kodu, więc w gruncie rzeczy nie wyszło tak źle! 🙂 W tej cenie miałam także śniadanie, aczkolwiek muszę przyznać, że do 3 gwiazdek to trochę temu obiektowi brakuje. Fakt, lokalizację ma znakomitą (tuż przy dworcu), ale pokoje były bardzo przeciętne. Szczególnie ubolewałam nad brakiem czajnika! 😛 Ponadto, część obsługi zwracała się do mnie w języku francuskim i nie zawsze była mi wstanie wytłumaczyć wszystko po angielsku… xD
Kolejne starcie z francuskim…
Zwiedzanie Luksemburga rozpoczęłam od wycieczki na zamek w Vianden. Jak zorganizować sobie taki wypad bez wynajmowania auta? Sprawdźcie tutaj!
Po powrocie do miasta dzień był jeszcze długi, więc postanowiłam spożytkować go na dalszy spacer po mieście. Nie miałam jakiegoś konkretnego planu. Stwierdziłam, że tyle ile uda mi się zobaczyć przed zmrokiem to moje, a reszta na jutro. Kierując się z dworca w stronę centrum natknęłam się na ulicę pełną najróżniejszych sklepów. Wśród nich był Promod, do którego żywię ogromną słabość. Upatrzyłam sobie w nim fajną kurteczkę na przecenie, ale jakoś nie chciało mi się jej brać ze sobą teraz na spacer czy wracać specjalnie do hotelu. Podeszłam do Pani za ladą z prośbą o rezerwacje, do wieczora. Niestety, z Panią nie szło się w ogóle dogadać!! Tyle się naczytałam, że to taki wielojęzyczny kraj, a tymczasem od razu musiałam się natknąć na brak podstawowej znajomości języka angielskiego. W końcu udało mi się posłużyć translatorem i jakoś załatwić tą sprawę. Kiedy wróciłam po 2 godzinach po kurtkę, Pani na szczęście mnie pamiętała i nie musiałam już się tłumaczyć o co mi chodzi… eh!
Montée de la Petrusse
W końcu docieram do jednego z majestatycznie położonych mostów w Luksemburgu, który łączy zabytkowe miasto z dworcem głównym, czyli La Passerelle. Decyduje się jednak na nieco inną trasę, gdyż zamiast przejść na drugą stronę, skręcam w uliczkę o nazwie Montée de la Petrusse. To z niej podziwiam wspaniałe widoki na potężne fortyfikacje miasta, na których znajduje się stare miasto, a w dole ciągnie się gęsto zarośnięty park i niewielka rzeczka Petrusse. Nie ma tu zabytków pokroju Wieży Eiffla czy Big Bena, ale miasto położone na różnych poziomach robi nie mniejsze wrażenie! 🙂
Passerelle
Rue Münster
Kieruję się teraz w stronę starego miasta, ale wciąż trzymam się tak zwanej dolnej trasy (Grund). To właśnie tutaj rozpościerają się malownicze widoki na mury miejskie. Szczególnie polecam zatrzymać się na chwilę na Rue Münster, skąd złapiecie najlepszy kadr! Zwróćcie też uwagę na otaczającą Was zabudowę. To niewielkich rozmiarów, starannie odnowione domki. Podobno niektóre pochodzą nawet z XVI-XVII wieku! 🙂
Rue de Treves
Krok po kroku przemierzam pobliskie uliczki w poszukiwaniu najlepszych widoków. Udało mi się wspiąć na pozostałości po dawnych murach obronnych, z których mogę podziwiać panoramę miasta z nieco innej perspektywy! 🙂



Opactwo benedyktynów Neumünster
Południowo-wschodnia część miasta znudziła mi się już trochę, więc postanowiłam teraz znowu wspiąć się na potężne fortyfikacje. Wróciłam na plac przy którym znajdują się dawne budynki opactwa benedyktynów. Dziś już niewiele mają wspólnego z zakonnikami, gdyż po rewolucji francuskiej budynki zostały im odebrane. Obecnie są siedzibą Europejskiego Instytutu Kultury.


Rocher du Bock
Przekraczając rzekę Alzette znalazłam się tym samym w najpiękniejszej części miasta. Kamienne klify wzmocnione ręką człowieka, służące kiedyś jako naturalna bariera, są dziś jedną z największych atrakcji Luksemburga. To właśnie w tym miejscu, w X wieku powstał zamek, który jest jednocześnie utożsamiany z powstaniem państwa Luksemburg. Za oficjalną datę powstania kraju uznaje się rok 963. W tym czasie, Zygfryd, hrabia Moselgau otrzymał niewielki zamek zbudowany na skale nad brzegiem rzeki Alzette, nazwany w źródłach Lucilinburhuc. Zygfryd niezwłocznie przystąpił tutaj do budowy nowego zamku, wokół którego rozwijała się osada miejska. W ten sposób dał początek hrabstwa Luksemburga, choć sam tego tytułu nigdy nie używał.






Czerwony Most
Równie zjawiskowo prezentuje się most Grand-Duchesse Charlotte, który oddano do użytku w 1965 roku. Jego łączna długość to 355 m. Łączy on stare miasto z nowoczesną dzielnicą Kirchberg.
Budynek Sądu
Dzień miał powoli się ku końcowi, więc postanowiłam zmierzać wolnym krokiem w stronę hotelu. Nierzadko towarzyszyły mi silne podmuchy wiatry, które pomimo ładnej pogody na zdjęciach, dawały porządnie w kość. Miałam w zapasie jeszcze pół niedzieli, które postanowiłam wykorzystać w pełni na spacer po starym mieści.
W drodze do hotelu minęłam budynki sądowe. Szczególnie moją uwagę przykuł obiekt z kolorowymi wazami! Nie do końca wiem co mają one symbolizować, ale trzeba przyznać, że przykuwają uwagę każdego przechodnia! 🙂





Chocolate House Nathalie Bonn
Niestety niedzielny poranek nie był dla mnie łaskawy. Za oknem nie dość, że lało jak z cebra, to jeszcze wiał potężny wiatr. Opóźniałam swoje wyjście z hotelu tak długo, jak tylko mogłam. Co ciekawe, przy śniadaniu spotkałam osoby, które widziałam dzień wcześniej w pociągu do Vianden! Jak widać Luksemburg jest mały. 😉
O godzinie 10 musiałam w końcu wyjść z hotelu. Pogoda nie rozpieszczała, więc postanowiłam szybko znaleźć schronienie. Pomimo, że przechowalnia bagaży na dworcu kosztowała 5 euro, zdecydowałam zabrać się plecak ze sobą. Nie miałam dzisiaj zbyt napiętego planu, dlatego mogłam sobie pozwolić na mały dyskomfort.
Schronienie przed deszczem i wiatrem znalazłam w uroczej kawiarence Chocolate House Nathalie Bonn. Klasycznie zamówiłam kawałek tortu (Red Velvet) i herbatę English Breakfest. Pomimo ładnego wyglądu nie mogę wystawić pozytywnej opinii temu miejscu. Pomijam już fakt, że wszystkie kawałki ciasta kosztowały 5,5 euro, a herbata niewiele mniej. Fakt, kawałek ciasta był tak ogromny, że spokojnie starczyłby na dwie, jak nie trzy osoby. Jak się domyślacie, nie byłam wstanie zjeść całego, więc część zmarnowała się. Herbata też tyłka nie urywała, więc wyszłam średnio zadowolona. Przynajmniej w końcu przestało padać i razem ze mną wyszło słońce!





Pałac Wielkich Książąt w Luksemburgu
Po wyjściu z kawiarni znalazłam się na przeciwko Pałacu Wielkich Książąt w Luksemburgu. Wybudowano go w XVI wieku w stylu flamandzkiego renesansu. Pierwotnie służył jako ratusz miejski. Pod koniec XIX wieku, po zerwaniu unii personalnej Luksemburga z Holandią i wstąpieniu na tron luksemburski dynastii Nassau-Weilburg, obiekt stał się siedzibą wielkich książąt Luksemburga. Nie jest to pałac, który powala wyglądem na kolana, ale warto pamiętać, że pierwotnie pełnił on inną funkcję.


Katedra Notre Dame
Nieopodal pałacu znajduje się inny ważny obiekt (a konkretnie świątynia) na mapie Luksemburga. To XVII wieczna Katedra Notre Dame, miejsce pochówku władców Luksemburga. Świątynia reprezentuje styl późno-gotycki, aczkolwiek nie brak w niej elementów renesansowych. Podobnie jak pałac nie zrobiła na mnie większego wrażenia, ale muszę przyznać, że bogato zdobione kolumny wewnątrz kościoła, były naprawdę piękne. Niestety, z powodu gęstej zabudowy ciężko było o dobre zdjęcie głównej fasady.



Elegancki Luksemburg
Choć na zdjęciach wiatru nie widać, to musicie mi wierzyć na słowo, że tego dnia tak potwornie wiało, iż momentami musiałam się chować w jakieś uliczki przed wiatrem. Nie ułatwiało to zwiedzania, a ja za wszelką cenę chciałam obejść stare miasto najlepiej jak mogłam. Tak naprawdę to Pałac i Katedra, to dwa najpopularniejsze punkty. Reszta miasta to raczej koncentrowanie się na eleganckich i zadbanych kamienicach. Dlatego właśnie pojawiają się głosy, że Luksemburg to najnudniejsza stolica Europy. Owszem, może ta część miasta nie jest jakoś specjalnie ujmująca, ale do takich stwierdzeń na pewno bym się nie posunęła. Ja zapamiętam Luksemburg jako najciekawiej położona stolica Europy! 🙂








Ladurée
Czy są tu jacyś fani makaroników? Luksemburg może się pochwalić słynną kawiarenką Ladurée, która (przynajmniej u mnie) zniewala kubki smakowe! 🙂 Nie jest to tania przyjemność, ale muszę przyznać, że mam słabość do makaroników. Nie zdecydowałam się jednak na szybką kawkę w tym miejscu, chodź lokal i makaroniki kusiły mnie potwornie! 😛





ArtCoffee – Kaale Kaffi
Swoje ostatnie chwile w Luksemburgu postanowiłam spędzić w galerii sztuki! I to dosłownie, bo tak właśnie stylizowana jest kawiarenka Kaale Kaffi! Domowy klimat sprawi, że jak się rozsiądziecie wygodnie na jednym z foteli lub kanapie, to nawet nie wiecie kiedy przeleci Wam kilka godzin! 😉





To już wszystko co dla Was przygotowałam! Mam nadzieję, że nie uwierzycie w opowieści typu, że Luksemburg nie wart jest swej ceny, bo to naprawdę ciekawy kraj i wiele może się w nim wydarzyć! 🙂 Wyobraźcie sobie, że ja na dworcu głównym spotkałam znajomych z Warszawy, których spotkałam dwa lata wcześniej lecąc na Zakynthos! 😀 Świat jest mały… 😉
Podobał Ci się wpis? Chcesz nas docenić? Zostaw serduszko/komentarz pod postem lub polub nas na facebooku albo zaobserwuj na Instagramie. Ciebie nic nie kosztuje, a nas do dalszej pracy motywuje!
10 komentarzy
Spadłaś mi jak z nieba z tym wpisem bo na majówkę wybieram się do Holandii i Luksemburga i właśnie planuję plan podróży, a kawiarenkę Ladurée wpisuję na pierwszym miejscu;)
Hej Travel Bug! Bardzo się cieszę i życzę udanej wycieczki w takim razie 😊
Byłam w Luksemburgu lata temu – wolę nawet nie pisać ile. Oczywiście spałam w tym hostelu o którym piszesz. Tak, jak i Ciebie oczarowało mnie to miasto – bo z całego kraju widziałam jedynie jego stolicę. Chętnie bym tam wróciła.
Cześć! Najważniejsze to mieć dobre wspomnienia z wycieczki! 😊
Zastanawiam się nad odwiedzeniem tego miasta, też mieszkam we Frankfurcie i bardzo dużo podróżuje. Dzięki za gotowy przewodnik!
Witaj Czytelniku! Skoro mieszkasz we Frankfurcie i dużo podróżujesz, to tym bardziej nie masz się co zastanawiać! Jedź i korzystaj! 😊🇱🇺
Hej! Piękne zdjęcia! Nam udało się odwiedzić Luksemburg w sierpniu zeszłego roku przy okazji naszej weekendowej podróży, w trzy dni odwiedziliśmy Holandię, Belgię i właśnie Luksemburg.
Hej Wędrujące Kropki! Wielkie dzięki 😊
Dzien dobry,jestem juz po wyciece do Vanden,faktycznie to bardzo urokliwe miejsce w LUXSEMBURGU.Dzieki twoim opisom dotarłam bez problemu na miejsce i spowrotem.Zwiedziłam zamek i miasteczko wjechalam wyciagiem w górę i w dół.było cudownie .a najfajniejsze jest to ze od jakiegos czasu bilety w LUKSEMBURGU na autobus i pociąg 2 klasy sie nie kupuje .Są za darmo wiec jeżdzę ile sie da i gdzie sie da za darmo.Pozdrawiam serdecznie i dzi ekuje za pomocne opisy .
Cześć Jolanta! W takim razie ogromnie się cieszę i życzę kolejnych udanych podróży! Słyszałam właśnie o tej darmowej komunikacji w Luksemburgu! Ależ im zazdroszczę 😊 pozdrawiam!