1 z 19!
Jakiś czas temu natknęłam się przypadkiem na bardzo przyjemny dla oka artykuł – 19 Fairytale Castles In Germany You Have To Visit (19 bajkowych zamków w Niemczech, które musisz zobaczyć). Wspominałam Wam już o nim przy okazji innego wpisu, ale tutaj również nie mogę go pominąć! Oczywiście, kliknęłam w ten bajecznie brzmiący link i przeniosłam się do iście magicznego świata. Lista jak lista, początek mnie nie zaskoczył – o większości wiedziałam, a w znacznej części nawet byłam! Mimo to, z zaciekawieniem scrollowałam dalej w poszukiwaniu czegoś nowego. No i nie zawiodłam się, bo oprócz znanych wszystkim mniej lub bardziej klasyków, pojawiły się prawdziwe perełki! Pierwszą z nich był zamek Braunfels, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam. Wstukałam do wyszukiwarki tajemniczą nazwę i z niecierpliwością czekałam na rezultaty. Kiedy okazało się, że ów budowla znajduje się zaledwie 40 km od mojego Frankfurtu, wiedziałam już jak spędzę swój kolejny weekend!
Braunfels – jak dojechać?
Niestety, podczas mojej pierwszej przygody z Braunfels, musiałam obejść się smakiem. Towarzyszyła mi Mama z Ciocią, a nasz plan zakładał przejazd pociągiem z Wetzlaru do Braunfels. Niestety, okazało się, że stacja kolejowa w Braunfels znajduje się aż 8 km od zamku. Nie jeździ z niej też żaden autobus miejski, co zmusiło nas do powrotu do Wetzlar i obranie nowego kierunku – Weilburga.
Pierwsza porażka trochę mnie zniechęciła i dopiero miesiąc później zrobiłam drugie podejście! Tym razem odwiedziła mnie babcia i to ona towarzyszyła mi w trakcie tej wycieczki. Plan był już dopracowany na tip-top i udało się dojechać do miejsca docelowego! Pomimo, że to zaledwie 40 km drogi, podróż zajęła nam prawie 2 godziny, gdyż musiałyśmy się wielokrotnie przesiadać. Najpierw dojechałyśmy pociągiem do Giessen, gdzie musiałyśmy się przesiąść na pociąg w stronę Limburga. Wysiadłyśmy na przystanku w Solms, skąd złapałyśmy autobus do Braunfels! 😀 Uroczo, co nie? Sprawdźcie sobie przed wyjazdem rozkład tutaj. Standardowo, podróżowałyśmy na bilecie regionalnym. O zasadach jego funkcjonowania możecie poczytać tutaj.
Szachulcowo
Braunfels wita nas pochmurnym niebem i przelotnym deszczem. Niezbyt udany początek podróży, ale czego można wymagać od marcowej pogody w tej strefie Europy!
Ruszamy pod górę krętymi uliczkami, które w końcu doprowadzają nas na skromny, aczkolwiek bardzo ładny rynek. Zewsząd otacza nas szachulcowa zabudowa i liczne kawiarenki. Część z nich ze względu na niski sezon wciąż zamknięta. Może i dobrze, bo zamiast zatrzymywać się (niepotrzebnie) na kawę, kierujemy się jeszcze wyżej w stronę zamku.
Zwiedzanie Braunfels
Wchodzimy na dziedziniec zamku, który na pierwszy rzut oka wydaje się być opuszczony. Trochę mnie to zaniepokoiło, bo na oficjalnej stronie zamku wyczytałam, że obiekt jest otwarty przez cały rok. No i rzeczywiście – było otwarte, bo wkrótce zjawił się Pan, który poinformował nas, że najbliższe zwiedzanie rozpocznie się o pełnej godzinie i muszą się zebrać minimum 4 osoby. Nas była już 2, więc niewiele brakowało nam do szczęścia. Żeby zabić nieco czas udałyśmy się do pobliskiej kaplicy, a potem do rodzinnego muzeum. Wejście kosztowało nas 3 euro. Kolekcja pamiątek z zamku była naprawdę imponująca, ale jeśli nie macie zbyt dużo czasu, to nic się nie stanie jak ją pominiecie!
Dzieje Braunfels
Pomimo niskiego sezonu, chętnych do zwiedzania zamku było całkiem sporo. Cena tej przyjemności to standardowe 7 euro. Wycieczka odbywa się wyłącznie w towarzystwie przewodnika, który serwuje nam solidną dawkę wiedzy. W środku budynku nie można robić zdjęć, dlatego poniższe zdjęcia są zrobione są tylko z zewnątrz.
Podobno początki zamku sięgają już XII wieku, ale pierwsza oficjalna wzmianka o Braunfels pochodzi dopiero z początku XIII wieku. Warownia miała chronić pobliskie obszary przed zakusami władców Nassau. Zamek należał do hrabiów Solms, a w późniejszym czasie do Solms-Braunfels. Podczas zwiedzania dowiadujemy się jak ta niesamowita rodzina, wżeniła się do najznamienitszych rodów w Europie! Tym bardziej jestem zaintrygowana, że nigdy wcześniej nie słyszałam o Braunfels. Zwłaszcza, że jeden z potomków (Wilhelm II Orański) był mężem samej Marii Stuart! Ich syn, Wilhelm III Orański został królem Anglii.
Oczywiście, to tylko jedna z wielu historii jaka wiążę się z Braunfels. Wciąż żywe są wspomnienia o pięknej księżniczce Ebbie, która żyła jeszcze w ubiegłym wieku. Część zamku nadal zamieszkana jest przez prawowitych właścicieli! <3
Zwiedzającym udostępniono zaledwie 14 z 255 komnat. Zgromadzono w nich wspaniałe skarby – od zbroi, po zabytkowe zastawy stołowe, obrazy czy nawet gobeliny. Ze względu na ogromną powierzchnię, zamek nie jest ogrzewany i ku naszemu zdziwieniu temperatura wewnątrz, była niższa od tej na zewnątrz!
Z pierwotnej budowli zachowała się tylko wieża obserwacyjna. Pozostałe elementy to efekty rozbudowy warowni, która z czasem zaczęła pełnić funkcję rezydencyjne. Ostatnia gruntowna przebudowa i odbudowa miała miejsce pod koniec XIX wieku.
Pomimo, że udostępniono nam zaledwie 14 komnat, zwiedzanie trwało prawie godzinę! Była to wspaniała lekcja historii, której do tej pory nie znałam.
Razem z babcią ruszyłyśmy teraz w stronę Limburga!
Jeżeli lubisz podróżować po Niemczech tak jak my i chcesz być z nami na bieżąco, albo chcesz może pochwalić się swoimi odkryciami w tym pięknym kraju, to zapraszamy na grupę: Podróże po Niemczech
Podobał Ci się wpis? Chcesz nas docenić? Zostaw serduszko/komentarz pod postem lub polub nas na facebooku albo zaobserwuj na Instagramie. Ciebie nic nie kosztuje, a nas do dalszej pracy motywuje! <3
Brak komentarzy