W komplecie
W końcu nadszedł najpiękniejszy okres mojego pobytu we Frankfurcie. Na przedłużony weekend przyjechał do mnie współwłaściciel i współtwórca tego bloga, moja druga połówka – Darek! 🙂 Choć wstępnie planowaliśmy się zobaczyć nieco później, to jednak obowiązki w pracy szybko zrewidowały nasze plany, dlatego też przyjazd zaplanowaliśmy na drugą połowę lutego. Na szczęście pogoda okazała się być w miarę łaskawa, a przede wszystkim stabilna. Nie mogliśmy narzekać pod tym względem, choć nie będziemy ukrywać, że Niemcy znacznie lepiej prezentują się w sezonie wiosenno-letnim! Tuż po przylocie, zdecydowaliśmy się na wypad do Marburga. To niewielkie miasto, położone ok. 100 km na północ od Frankfurtu. Mówi się, że jest ono sercem Hesji i nie bez powodu nosi taki tytuł! Zobaczcie co Marburg ma do zaoferowania! 🙂
Marburg – jak dojechać?
Z Frankfurtu nad Menem, z którego przyszło nam podróżować są dwie możliwości dojazdu. Jeśli podróżujecie solo, to rozważcie kupno biletu na Flixbusa. Jeśli jest Was więcej, wówczas bardziej opłacalna będzie podróż Deutsche Bahnem. My podróżowaliśmy na bilecie regionalnym (Hessen Ticket) za 36 euro. Jest to o tyle wygodna opcja, że możemy poruszać się przez cały dzień niemal całą komunikacją (oprócz ICE) po Hesji. O zasadach funkcjonowania biletów regionalnych możecie przeczytać tutaj.
Elżbieta Węgierska i Zakon Krzyżacki
Naszym pierwszym punktem na mapie Marburga jest kościół św. Elżbiety (Elizabethkirche). Imponująca świątynia to jeden z najstarszych gotyckich kościołów w Niemczech. Zbudowano go ku czci Elżbiety Węgierskiej – żony Ludwika IV Świętego, Landgrafa Turyngii i Hrabi palatyna Saksonii. Po śmierci męża, Elżbieta przeniosła się do Marburga, gdzie otworzyła szpital, w którym pomagała leczyć chorych. Choć rodzina starała się zapewnić jej lepszy los, Elżbieta odmówiła pomocy. Wkrótce, mając zaledwie 24 lata, zmarła na chorobę, którą zaraziła się od swoich pacjentów. Kilka lat po śmierci została kanonizowana, a Zakon Krzyżacki, którego Marburg stał się centrum, wybudował kościół na jej nagrobku i uznał ją za swoją drugorzędną patronkę. Sława jej świętości była tak wielka, że jej grób zaraz po jej śmierci stał się celem licznych pielgrzymek. Dziś w kościele można podziwiać Relikwiarz Elżbiety.
W pobliżu kościoła św. Elżbiety znajduje się też inny, równie ciekawy gotycki kościół – Michaelskapelle.



Za szybko głodni…
Nie spodziewaliśmy się, że tak szybko dopadnie nas głód tego dnia. No, ale wiecie żołądek nie sługa, więc trzeba było się jego głosu posłuchać i udać się na pizzę! 🙂 Najlepiej do Włocha, który ma świetne opinie i pomimo bardzo małego lokalu, dość dużo klientów. Mowa o Giancarlo Cortazzo Pizza-Imbiss. Polecamy!
Szachulcowy Marburg
Kiedy żołądek pełny, od razu lepiej się zwiedza. Człowiek może wówczas w pełni docenić otaczające go piękno, a w Marburgu go nie brak. Piękno tego miasta było aż męczące, bo co chwilę musiałam robić zdjęcia szachulcowej zabudowie! 😉 W starym mieście, domki w kratkę zdają się ciągnąć bez końca. Niektóre nawet dekorowane są zabawnymi elementami (zwróćcie uwagę na smoka). Przyćmiewają nawet XVI wieczny renesansowy Ratusz, który wydał nam się mało atrakcyjny.
Największym zaskoczeniem jednak, okazała się dla nas winda w starym mieście! Otóż, jak się okazało, różnica poziomów pomiędzy starym miastem, a nową zabudową jest naprawdę ogromna. Zamiast chodzić naokoło lub męczyć się schodami, mieszkańcy wybudowali sobie windę, którą można wjechać do centrum! Sprytne i ciekawe rozwiązanie, szczególnie dla osób o mniejszej sprawności ruchowej! 🙂








Uniwerek – składałam tu papiery na Erasmusa!
W trakcie naszego spaceru po mieście, zaglądnęliśmy też do uniwersyteckich murów. W 1527 roku , w czasie reformacji landgraf Filip Wielkoduszny założył tu pierwszy uniwersytet protestancki. Do dziś jest to niezwykle ważna instytucja, która w 2005 roku w okresie zimowym liczyła aż 16 tys. studentów! Niewiele zabrakło, a sama byłabym częścią tej społeczności, gdyż podczas składania papierów na Erasmusa był to mój trzeci wybór. Jak wiecie (albo i nie), ostatecznie dostałam się do Lipska, którego nie zamieniłabym na nic innego! 🙂


Zamek Landgrafów Hesji
Ostatnio prześladuje nas przekonanie, że do większości atrakcji, które chcemy zobaczyć jest zawsze droga pod górę. Nawet tu, w niemieckich miastach i miasteczkach towarzyszyło nam to uczucie, szczególnie w Marburgu. Nie dość, że stare miasto położone jest na dużym wzniesieniu, to zamek stoi na jeszcze większym. Oczywiście, dojeżdża do niego autobus co odkryliśmy już na samej górze, ale w gruncie rzeczy nie było tak źle! 🙂
Zamek Landgrafów Hesji ma za sobą już ponad 1000 letnią historię. Pierwsze fortyfikacje w tym miejscu pojawiły się już około tysięcznego roku. Później, zamek rozbudowywano w stylu gotyckim i renesansowym. Obecnie mieści się tutaj muzeum historyczne i pałac ślubów. Z zamku roztacza się też wspaniały widok na miasto i majestatyczny kościół luterański!







Tak jak przypuszczaliśmy, Marburg okazał się być idealnym miastem na krótki wypad z Frankfurtu. Oczarował nas swoim szachulcowym pięknem i bogatą historią. Możemy Wam zatem polecić na weekendowy wypad! 🙂
Jeżeli lubisz podróżować po Niemczech tak jak my i chcesz być z nami na bieżąco, albo chcesz może pochwalić się swoimi odkryciami w tym pięknym kraju, to zapraszamy na grupę: Podróże po Niemczech
Podobał Ci się wpis? Chcesz nas docenić? Zostaw serduszko/komentarz pod postem lub polub nas na facebooku albo zaobserwuj na Instagramie. Ciebie nic nie kosztuje, a nas do dalszej pracy motywuje! <3
2 komentarze
Super. Właśnie będę niedługo na parę dni we Frankfurcie i zastanawiam się co zobaczyć w okolicy. Marburg mnie przekonuje. Dzięki za inspirację. 😀
Cześć Edyta! Bardzo się cieszymy w takim razie i życzymy udanej wycieczki! 😊