Kiedy to było…
Dla wielu osób, średniowiecze to mało ciekawy okres. Na lekcjach historii wszyscy chcieli mieć ten etap już za sobą. Najchętniej to by go w ogóle pominęli i przeszli od razu do czasu XX wieku. W moim przypadku było zupełnie na odwrót! Zdecydowanie bardziej interesowały mnie czasy odległe, niż te z ostatnich stron podręcznika. Nadal też nie potrafię pogodzić się ze stwierdzeniem, że średniowiecze nazywane jest wiekami ciemnymi! Przeczą temu chociażby wydarzenia, jakie miały miejsce w Akwizgranie. Ostatnio uczę się historii na nowo, poprzez podróże do miejsc, o których uczyłam się kiedyś w szkole. W końcu tego typu doświadczenia zostają ze mną na dłużej, niż czarna czcionka z książki do historii. Korzystając zatem z nowego domu tymczasowego, jakim jest Frankfurt nad Menem, wybrałam się już po raz drugi do Akwizgranu. Może nie poznałam go od podszewki, ale na pewno na tyle, żeby Wam co nieco o nim opowiedzieć! Poznajcie Akwizgran! 🙂
Akwizgran – jak się tu dostać?
Do Akwizgranu jechałam Flixbusem z wyżej już wymienionego Frankfurtu nad Menem. Bilety kupiłam za 120 zł w dwie strony, z kilkudniowym wyprzedzeniem na sobotę. Nie była to najkorzystniejsza oferta, ale perspektywa spędzenia soboty w hotelu napawała mnie wręcz depresją! 😉 Nie obyło się bez przygód, bo o ile w Polsce we Flixbusie podróżują względnie normalni ludzie, o tyle już w Niemczech to jakiś dramat! Pomijam już fakt, że w drodze do Akwizgranu autobus miał 1,5 h opóźnienia (korek na trasie), bo w drodze powrotnej było znacznie gorzej! Miałam nieprzyjemność jechać z Panem, który non stop biegał po autobusie (przesiadał się to tu, to tam), a jak był przystanek to stawał w korytarzu i nie chciał wypuścić ludzi. Twierdził też, że nie jest terrorystom! 😂 Teraz się z tego śmieje, ale wierzcie mi, że w autobusie tak do śmiechu mi nie było!
Zakładam jednak, że większość z Was będzie podróżować z Polski, więc w tym wypadku najlepiej lecieć do Kolonii. Z Kolonii wsiadacie do Flixa lub Deutsche Bahna i jesteście na miejscu! Jeśli podróżujecie większą ekipą, to wtedy zakup biletu grupowego od Deutsche Bahn na cały land Nadrenia Północna-Westfalia może się okazać znacznie bardziej opłacalny niż przejazd Flixbusem. Szczegóły funkcjonowania biletów grupowych znajdziecie tutaj.
Akwizgran wita – Henricistrasse
Swoją przygodę rozpoczynam na Henricistrasse, gdzie Flix ma swój przystanek. Pomimo, że na bilecie widnieje nazwa dworzec kolejowy wschód z przykrością odkrywam, że nie jest to klasyczny hangar, w którym są sklepy, okienka z kasą i co najważniejsze – toaleta. Po 4 godzinach jazdy (tak, Flix jedzie trochę naokoło) marzyłam wręcz o załatwieniu potrzeb fizjologicznych. Zdegustowana i pełna nadziei na szybkie rozwiązanie sprawy ruszyłam w stronę centrum.
Akwizgran: Ponttor
Niespodziewanie szybko dotarłam do pierwszego godnego uwagi obiektu na mojej liście. Nie, w cale nie miałam szybszego tempa z powodu pełnego pęcherza, tylko znalazłam się już na przeciwko północnej bramy miasta – Ponttor. To także dawny fragment murów miejskich, których budowa rozpoczęła się już w XIV wieku. Przyglądam się jej z dużą uwagą, gdyż jeszcze nie widziałam tak skonstruowanej, a przede wszystkim niezwykle masywnej bramy!
Akwizgran: Pontstrasse
Po przekroczeniu bramy znalazłam się na Ponstrasse. Oprócz dość wysokiego, aczkolwiek mało interesującego kościoła Heilig-Kreuz i nieco bardziej kolorowego Theresienkirche, jest tu mnóstwo barów! Jeśli macie zatem ograniczone środki finansowe, warto wpaść tutaj na ciepły posiłek. Sama skusiłam się na Bockwursta za 3 euro! Nie martwcie się – jeśli kiełba to nie Wasze klimaty, to gwarantuje Wam, że znajdziecie tu mnóstwo innych lokali!
Akwizgran: Barbarella Cafe
Chyba już Wam kiedyś pisałam, że mam słabość do uroczych kawiaranek? Że wole zjeść luksusowy deser, a na obiad cheesa, żeby budżet się zgadzał? 😀 No cóż, każdy ma jakieś tam swoje słabości, a moją są właśnie kawiarnie! Jednak Barbarelli w ogóle nie miałam w planie! Po prostu wypatrzyłam ją z ulicy, a że dodatkowo nadal nie załatwiłam swojej potrzeby, uznałam, że to świetny pomysł, żeby zatrzymać się tutaj na przysłowiowe five o’clock. W ten sposób pozbyłam się 8 euro, kupując czarną herbatę i jagodową babeczkę! Ale nie żałuje – było smacznie i pięknie! 😀
Ratusz i władza – z Rzymu do Akwizgranu – Akwizgran stolicą!
W końcu dotarłam do serca miasta, czyli Marktplatz. Moją uwagę w całości wypełnia VIII wieczny ratusz. Jeśli z utęsknieniem czekaliście na historię, to właśnie się jej doczekaliście. To najlepszy moment na jej rozpoczęcie i przedstawienie Wam najznamienitszego mieszkańca Akwizgranu – Karola Wielkiego. Karol to pr-owy założycieł państwa frankońskiego. Pr-owy, bo coraz więcej historyków uważa, że dynastia ta dominowała w Europie już od czasów Karola Młota (dziadka K. Wielkiego), a koronacja Karola Wielkiego w praktyce niewiele zmieniała pod tym względem. Oczywiście nie ujmuje mu osiągnięć, bo rzeczywiście facet miał łeb na karku, ale warto wiedzieć, że swoją wysoką pozycję zawdzięczał też swoim przodkom!
Co sprawiło, że Karol wybrał Akwizgran na swoją siedzibę? Podpowiedź kryje się w nazwie miasta (Aquae Grani lub Aquisgranum)! To źródła o uzdrawiającej mocy, których wody są ogrzewane przez wulkany pobliskiego pasma górskiego. To właśnie one przekonały cesarza do założenia stolicy w Akwizgranie. Zachwycony ich leczniczymi właściwościami Karol, postanowił wybudować pałac na miejscu ówczesnego ratusza, którego początki sięgają aż 789 roku. Po koronacji w Rzymie przez papieża Leona III w 800 roku na cesarza Rzymian, Karol przeniósł się do Akwizgranu. Był to wielki cios dla wiecznego miasta, gdyż oznaczało to, że centrum Europy przeniosło się właśnie do Akwizgranu. Dzięki temu, w północnej Europie dokonał się niezwykły rozwój kultury za sprawą sprowadzonych tu mędrców. Zgromadzono także liczne relikwie, dzięki którym Akwizgran stał się centrum pielgrzymkowym chrześcijan.
Wysoki status miasta utrzymywał się dość długo jak na burzliwe dzieje tych ziem. Akwizgran był w końcu świadkiem ponad 30 niemieckich koronacji.
Akwizgran i jego największa perła!
Jednak największą perełką Akwizgranu jest katedra (Aachener Dom) pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny. Już w 1978 roku została doceniona i jako pierwszy niemiecki obiekt wpisana na listę UNESCO. Trudno nie zgodzić się z tym wyborem, gdyż mamy tu do czynienia z prawdziwym dziełem sztuki. Już na pierwszy rzut oka widać, że jest to świątynia budowana przez pokolenia. To pewnie za sprawą tego eklektyzmu katedra w Akwizgranie jest tak niezwykła!
Z katedrą wiąże się ciekawa legenda, gdyż przy jej budowie pomagał sam diabeł (same story jak w Monachium!). Ze względu na brak środków na ukończenie budowy, zawarto pakt z diabłem, który w zamian za pomoc, miał dostać duszę pierwszej istoty, która przekroczy próg katedry! Sprytni mieszkańcy (jak to zazwyczaj bywa) po ukończeniu budowy wpędzili do środka wilczycę, a wściekły diabeł pozbawił zwierzę duszy. Opuszczając katedrę w furii, zahaczył kciukiem o wrota, pozostawiając na nich ślad po wsze czasy!
Centrum i jednocześnie najstarszą częścią katedry jest ośmiokątna kaplica z VIII wieku. Bezpośrednią inspiracją dla architektów był powstały w VI wieku, kościół San Vitale w Rawenie. Kaplica wydaje się mała w porównaniu z innymi częściami katedry dobudowanymi później. Kiedy jednak powstawała, była największym kościołem na północ od Alp. Według Wikipedii, kaplica zbudowana jest na planie ośmiokąta, który w starożytności uznawany był za formę doskonałą pomiędzy kołem a kwadratem. Koło, bez początku i bez końca, symbolizowało nieskończoność nieba. Kwadrat, natomiast, symbolizował ograniczoną formę Ziemi, a jego cztery kąty wyznaczały kierunki niebieskie. Idealne wymiary kaplicy odzwierciedlają biblijne rozmiary niebiańskiego Jeruzalem: długość, szerokość i wysokość są sobie równe.
Rozbudowa Katedry związana była z coraz większą ilością pielgrzymów, którzy przybywali aby oddać cześć tzw. Wielkim Relikwiom Akwizgrańskim (cztery najwyższej wagi relikwie Marii, Jezusa oraz Jana Chrzciciela). Są one pochowane w późnoromańskim relikwiarzu Marii.
Również Karol Wielki stał się celem pielgrzymek. Od 936 roku w Katedrze znajdował się tron koronacyjny. Wierzono, że należał on do Karola Wielkiego, jednak najnowsze badania wskazują, że prawdopodobnie został stworzony dopiero dla Ottona I. Do niedawna był to obiekt ogólnodostępny, jednak ze względu na akty wandalizmu, można go podziwiać wyłącznie z przewodnikiem. Niestety, nie zdążyłam go tym razem zobaczyć.
Warto też wybrać się do pobliskiego skarbca. Wejście kosztuje 5 euro, a w zamian możecie podziwiać wspaniałą kolekcje tworzącą historię od czasów Karolingów. Moim skromnym zdaniem, najpiękniejszym eksponatem jest XIV wieczne popiersie Karola Wielkiego.
Muzeum Couvena
Dużym zainteresowaniem w Akwizgranie cieszy się także Muzeum Couvena. Wystawy umieszczone w 20 salach muzealnych przedstawiają przegląd kultury mieszkaniowej oraz wyposażenie domów w XVIII-XIX w. Niestety, nie starczyło mi już czasu na podziwianie tych skarbów, ale słyszałam, że wiele osób poleca! 🙂
Akwizgran: Architektura miasta
Spacerując po Akwizgranie zwróćcie uwagę na jego architekturę! To miasto na pograniczu trzech krajów i nie trudno zauważyć tu wpływy sąsiadów. Dla mnie Akwizgran był niezwykle klimatyczny. Z jednej strony czułam się trochę jak w Holandii, z drugiej zaś miałam wrażenie, że faktycznie cofnęłam się w czasie do moich ulubionych wieków (nie)ciemnych. Towarzyszyła mi niezła szaruga (biało-szare niebo), które w połączeniu z momentami ciemną zabudową miasta, rzeczywiście przypominało mi mgliste czasy Karolingów!
Aachener Printen
Lubicie regionalne smakołyki? W takim razie odwiedźcie lokalną sieciówkę Nobis i spróbujcie Aachener Printen! To taka akwizgrańska odmiana naszych pierniczków (podobne w smaku, ale moim zdaniem lepsze od naszych tradycyjnych pierników), których tradycja sięga aż 1820 roku. Początkowo do słodzenia pierników stosowano miód, jednak od dwóch wieków używa się syropu z buraków cukrowych. Oczywiście są najróżniejsze odmiany i formy, mniej lub bardziej artystyczne. Którą wybrać? Wystarczy poprosić Panią za ladą, żeby dała Wam trochę popróbować tych słodkości. Ja wybrałam polane ciemną czekoladą, które były naprawdę rewelacyjne! Ostrzegam tylko, że nie jest to tania przyjemność – mnie taka mała paczuszka kosztowała 5 euro!
Możecie też rozsiąść się w ich kawiarniach, jeśli chcecie dłużej pozachwycać się tym miejscem!
Akwizgran z góry – Lousberg
Uwielbiam podziwiać miasto z lotu ptaka, dlatego zawsze szukam jakiś możliwości. Czasem wystarczy dobra kondycja, nieraz trzeba zapłacić, a w najgorszym wypadku to i to. 😉 W przypadku Akwizgranu wystarczy dobra wola, bo wzniesienie Lousberg ma tylko 264 m. Na szczęście wystarczy Wam to do podziwiania panoramy miasta, pod warunkiem, że dopiszę Wam pogoda! Ja, niestety byłam w mglisty, styczniowy dzień, więc niewiele zobaczyłam. Ba, nawet nie weszłam na samą górę, bo w połowie drogi okazało się, że mam jeszcze 40 min do odjazdu autobusu! W każdym razie, dziele się miejscówką, którą sama dostałam z polecenia i trzymam kciuki za lepszą pogodę dla Was! 🙂
To już wszystko co dla Was przygotowałam! A jak Wam podobał się Akwizgran? Byliście może na termach? Dajcie znać jak było!
Jeżeli lubisz podróżować po Niemczech tak jak my i chcesz być z nami na bieżąco, albo chcesz może pochwalić się swoimi odkryciami w tym pięknym kraju, to zapraszamy na grupę: Podróże po Niemczech
Podobał Ci się wpis? Chcesz nas docenić? Zostaw serduszko/komentarz pod postem lub polub nas na facebooku albo zaobserwuj na Instagramie. Ciebie nic nie kosztuje, a nas do dalszej pracy motywuje! <3
2 komentarze
Karola przepiękny ten Akwizgran 🙂 Nie sądziłam, że jest aż tak ładny, kiedyś słyszałam że warto tam pojechać, ale nic mnie nie przekonywalo… Aż do momentu tego posta 🙂
Karolina to bardzo się cieszę i trzymam kciuki za szybką podróż! Wpadnij na dłużej, bo okolica piękna 😊