Ameryka Płn Camp America Programy Studenckie USA

Jak się przygotować do wyjazdu do USA w ramach programu studenckiego?

23 września 2017
Aktywne Wakacje w USA

Wyjazd do USA nie musi być taki drogi jak Ci się wydaje. Posiadasz status studenta? Marzysz o przygodzie poza Europą, ale nie stać Cię na nią? A może po prostu chcesz trochę popracować w międzynarodowym środowisku i dopiero potem zwiedzać? Jeśli tak to programy umożliwiające podjęcie pracy w USA są spełnieniem Twoich marzeń! No dobrze, ale od czego by tu zacząć? Wbrew pozorom trochę trzeba się najpierw przygotować, popytać, poczytać czy poszukać dodatkowych informacji żeby ruszyć z miejsca. A tych programów jest sporo, bo i możliwości jest wiele. Nie martw się, każdy znajdzie coś dla siebie, trzeba tylko odpowiedzieć sobie na kilka prostych pytań. Ten wpis ma Ci pomóc w wyborze odpowiedniego programu i pokazać dalsze etapy przygotowań. W 2015 roku wyjechałam na program Camp America. Chętnie podzielę się z Wami moim doświadczeniami od A do Z. A trochę tego jest… 😉

Znalezione obrazy dla zapytania work and travel usa

Źródło: https://www.sfera.umk.pl/wp-content/uploads/2014/03/Work-and-Travel.jpg

Jak wybrać odpowiedni dla mnie program?

Zakładam, że zanim tu trafiliście to już trochę temat znacie i wiecie, że jest kilka programów. Część z nich możecie sprawdzić na stronie Ambasady Amerykańskiej. Dzięki temu macie też dodatkową gwarancję, że wszystkie programy są bezpieczne i sprawdzone. Warto też zaglądnąć na strony Work and Travel lub Au Pair America, których akurat w tym zestawieniu nie ma. Dlaczego? Nie wiem. 😛 Są to jednak bezpieczne programy, z bogatą tradycją i gwarancją bezpieczeństwa. Z tym, że Au Pair America to wyjazd na trochę dłuższy okres (chyba co najmniej na cały rok), a nawet na całe studia. Nie będę się jednak rozpisywać o tych programach niepotrzebnie, gdyż wszystkie informacje znajdziecie na ich oficjalnych stronach. Poza tym, zasady ich wyjazdów do USA mogą ulegać dynamicznym zmianom, dlatego mój wpis potraktujcie jako poradnik! 🙂

Jak już niektórzy wiedzą, ja zdecydowałam się na wyjazd w ramach programu Camp America. Jeśli chcecie dowiedzieć się jak wyglądała praca na takim campie, to zachęcam Was do przeczytania mojego wpisu Typowy Dzień na Campie.

Ok, to teraz powiem Wam, dlaczego zdecydowałam się na wyjazd właśnie z Camp America.

Po pierwsze, to zastanów się ile możesz przeznaczyć pieniędzy na wyjazd – CENA WYJAZDU

Nie ma co ukrywać, że za programy trzeba wyłożyć trochę kasy. Dużym udogodnieniem jest fakt, że zawsze płaci się w ratach po zrealizowaniu odpowiednich etapów. Kiedy decydowałam się na wyjazd, byłam spłukana po Erasmusie w Szwecji. Nie chciałam przeznaczać zbyt wiele pieniędzy na wyjazd, dlatego wybór padł na Camp America. Będąc Early Bird, razem z Wizą i opłatą za program, która obejmuje także bilety lotnicze zapłaciłam ok 2300 zł. Tymczasem wyjazd na Work and Travel był ponad dwa razy droższy. Podsumowując: U mnie, główną rolę odegrały najniższe koszty programu.

Zalety Camp America? – ONI CI ZNAJDĄ PRACĘ.

Dokładnie tak. Ty wypełniasz aplikację, zostawiasz ją w ich systemie, a po jakimś czasie ktoś się do Ciebie odezwie z propozycją pracy! Fajnie? Pewnie, ile czasu i stresu oszczędzisz, ale ma to też swoje wady, bo:

Wady Camp America? – MAŁY WYBÓR RODZAJU I MIEJSCA PRACY

Niestety, ale jeśli odrzucisz pierwszą ofertę pracy, to drugiej możesz już nie dostać… kto jest wybredny, to nie musi jechać. Nie licz też na pracę w Nowym Jorku czy innym dużym mieście. Zazwyczaj Campy są pośrodku niczego… Poza tym nie spodziewaj się zbyt ambitnych zadań. Albo będziesz siedział w kuchni, albo sprzątał, albo będziesz złotą rączką. I tutaj też nie masz wyboru – przydzielą Cię do kuchni, to będziesz pracować w kuchni i już!

Mało płacisz, mało zarabiasz.

A jak myśleliście inaczej? Płacicie mało, bo resztę płaci Wasz Camp. Dlatego wiadomo z góry, że dostaniesz 1200$ na koniec + 100-200$ napiwku. Dlatego też niektóre osoby jadą na Work and Travel, żeby zarobić hajs i wrócić z większym portfelem niż przed wyjazdem, a uczestnicy Camp America nastawiają się głównie na zwiedzanie po pracy. No bo umówmy się, jaki jest sens jechać na Camp America i zaraz z niego wracać, skoro masz tak mało pieniędzy? To już lepiej zostać i wydać je w USA! 🙂

Podobny obraz

Źródło: https://blogs.edgehill.ac.uk/insideedge/files/2015/01/Camp-America.jpg

Wybieram Camp America, co dalej?

Chociaż Camp America może mieć więcej wad niż zalet, to jednak ma jedną rzecz, którą żaden program jeszcze nie przebił: CENA. A ta jest i będzie kluczowa. 🙂

Tak więc zdecydowałam się na Camp America. Dokładnie zapoznałam się z opłatami, regulaminem, opiniami itp. Przeczytałam prawie ich całą stronę. Następnie wypełniałam aplikację, która okazała się prawdziwą zmorą. Poświęciłam nad nią mnóstwo czasu, co kosztowało mnie sporo stresu i frustracji. Zwłaszcza podczas robienia filmiku.

Aplikacja

Jak wiecie, filmik ma być o Was. Niby nic trudnego, bo na pewno potraficie opowiedzieć coś na swój temat? Haha. Ja też tak myślałam, dopóki nie wyszło w praktyce jak to ma wyglądać. Oczywiście, mamy się wzorować na filmikach z Australii, Anglii, RPA itp. bo one takie fajne i w ogóle. Wszyscy na nich są uśmiechnięci, bawią się, skaczą na falach, jeżdżą na rowerze… – no niektóre naprawdę są bardzo pomysłowe. Tymczasem, my na swoich mamy pokazać jak sprzątamy… Chciałam zrobić tylko gotowanie, ale okazało się że też muszę pokazać jak sprzątam. Serio? Jeszcze nie widziałam kogoś kto nagrywa siebie, żeby pokazać jak odkurza czy ściera kurze w swoim domu. Żenada.

Byłam bardzo zawiedziona, zwłaszcza gdy wstawiłam do filmiku część o swoim hobby – pływaniu. Dałam urywki z zawodów, jak płynę, wygrywam i w ogóle! Wyglądało super. Tymczasem czego się dowiedziałam, od swojej mentorki? Że kogo to obchodzi, że pływam? Mam skrócić tą część, dać na sam koniec, bo inaczej nie zaakceptuje mi filmiku, a moja aplikacja nie będzie ważna. Do tej pory pamiętam jak było mi przykro. Ale wiecie co? Kiedy zapytałam się swojego Szefa na Campie, dlaczego mnie wybrał to powiedział mi tak: Zobaczyłem, że pływasz. Wybrałem Cię, bo wiem, że sportowcy ciężko pracują i są zdyscyplinowani. Dążą do ciągłego samodoskonalenia. To pływanie zadecydowało o moim wyborze. Mam nadzieję, że ktoś kto decyduje o akceptacji tych filmików to przeczyta i następnym razem zastanowi się nad tym co ma w nim być.

Wywiad z Mentorem

Podczas składania aplikacji wybierasz także mentora. To osoby, które też kiedyś były na Campie i mają pomóc w złożeniu Ci aplikacji. Rozmawiają z Tobą też po angielsku i oceniają czy nadajesz się na wyjazd Camp America. Zadają kilka pytań, które są zobligowani zadać, a następnie potwierdzają „WŁADZOM”, że się nadajesz. Ogólnie nic strasznego. Bardzo przydatne, bo sam możesz się sprawdzić, czy znasz angielski chociaż na tyle, żeby odpowiedzieć na proste pytania. Przy okazji masz szanse uzyskać odpowiedzi na pytania z pierwszej ręki!

Mam aplikacje – no to plaża

Tak jak już pisałam, ma to swoje plusy i minusy. Plus jest taki, że ktoś Ci pracę znajdzie i dostaniesz ją jak na tacy. Minus taki, że nie zdecydujesz czy chcesz być na Hawajach czy Alasce, sprzedawać Hamburgery czy Hot-Dogi. Bierzesz to co jest, albo ryzykujesz, że nic nie będzie.

Ile będę czekać na decyzję? Od czego to zależy?

Jak wiecie nie trzeba wielkich umiejętności, żeby dostać się na Campa. 😀 No bo z drugiej strony, jakiego oczekiwać doświadczenia od człowieka, który dopiero co zaczął studia? 😛 Dlatego uważam, że największy wpływ na wybór, ma wasza dostępność, a w mniejszym stopniu kreatywna aplikacja. Najszybciej miejsce na Campie dostają osoby, które dadzą wczesną datę wylotu. Wiadomo, że jest więcej osób, które wolą wylecieć jak najpóźniej. Poza tym, szefowie tych Campów, co potrzebują już ludzi na maj, szybciej będą szukać osób i pierwsze propozycje mogą już spływać w listopadzie. Ale spoko, ja czekałam prawie do końca lutego, bo dałam sobie możliwość wyjazdu dopiero pod koniec czerwca. Już się nawet stresowałam, że nic z tego nie będzie, ale udało się. Także czekajcie cierpliwe. Ostatnie placementy rozdawane są chyba do końca kwietnia/maja?

Targi pracy Camp America

Odbywały się chyba jakoś w połowie stycznia, a w związku z tym, że ja pracy jeszcze nie miałam to na nie poszłam. Wcześniej trzeba było się zarejestrować. Ogólnie to bardzo żałuje, że poszłam. Straciłam mnóstwo czasu, bo było tak dużo ludzi, że wystałam się w tylu kolejkach, że zdołałam pogadać z 1 campem. 😀 Porażka. Raz stałam w kolejce, to w końcu ją zamknęli bo już kogoś zatrudnili. Jakbym wiedziała od początku, że tak to będzie wyglądać, to w życiu bym nie przyszła. Zastanówcie się czy Wam się chce, a organizatorom polecam ograniczyć ilość rejestracji. 🙂

MAM PLACEMENT – CO TERAZ?

Nigdy nie zapomnę tego dreszczyku emocji, kiedy dostałam propozycję pracy na jednym z Campów. Zazwyczaj kontaktują się z Wami zarządzający daną sekcją na Campie. W moim przypadku był to szef kuchni. Zanim dostałam potwierdzenie od niego, że mnie przyjmuje, musiałam odbyć z nim krótką rozmowę na skypie. Przerażeni? Ja też byłam. Ale to najlepszy sposób, żeby zobaczyć i dowiedzieć się z kim będziecie pracować oraz co Was czeka. To taki pierwszy sprawdzian dla Was, czy w ogóle dogadacie się ze swoim szefem po angielsku. Ja byłam już zaprawiona w bojach z językiem angielskim, gdyż miałam za sobą Erasmusa w Lund w Szwecji. (nie żebym władała C2, ale mocne B2+ podobno mam. 😀 Tak naprawdę, nawet bardzo słabiutkie B1 spokojnie wystarczy). Ja po 30 min. rozmowy usłyszałam: Karolina, tell your parents that you will spend your summer in New Hampshire. 😀 YES, YES, YES.

Tak zupełnie na marginesie, to okazało się, że szef kuchni na moim Campie mieszka w Polsce i przyjechał do mojego rodzimego Krakowa. Spotkaliśmy się na kawie na jakieś półtora miesiąca przed wylotem do USA. Bardzo fajne doświadczenie, bo dzięki temu dowiedziałam się wiele fajnych i ważnych rzeczy o życiu oraz pracy na Campie. Korzystajcie z takich opcji jeśli możecie!!

YUPI!!

Aplikacja o Wizę

Po otrzymaniu pracy na Campie, czekają nas kolejne dokumenty do wypełnienia. Tutaj nie będę udawać, że pamiętam jak to dokładnie było, ale nie martwcie się – na pewno dostaniecie dokładne informacje co robić dalej. Jedną z nich będzie wypełnienie dość długiego wniosku o wizę. Tą aplikacje składacie już na innej stronie. Aplikujecie o wizę J1, która umożliwia Wam wjazd do Stanów na okres pracy na Campie + 1 miesiąc od daty zakończenia pracy. Całkiem rozsądnie, bo na więcej podróżowania nie starczy Wam hajsu. 😀

Tak jak wspomniałam, formularz wizowy to taki mały koszmar, przez który musicie się przeklikać. Mnóstwo pytań, niektóre bez sensu, inne dziwne – no ale każdy przez to przechodzi. Jak już wypełnicie, to idziecie do Banku Pocztowego (w Krakowie tylko 1 oddział był w 2015 roku 😀 😀 ) i wpłacacie pieniądze za Wizę. Następnie otrzymujecie termin rozmowy, na który musicie się zgłosić.

Dostaniecie również wskazówki, jak przygotować się na taką rozmowę. Ogólnie nic trudnego, ale rozmowa z konsulem odbędzie się po angielsku. Nie spodziewajcie się jednak jakiś wywodów. Mnie konsul pytał np. Gdzie jadę, co studiuję, na którym jestem roku, itp. Potem życzył mi miłego wyjazdu i dobrej zabawy. 😀 Rozmowa trwała nie dłużej jak 3 minuty. Także bez spiny, bo widziałam jak niektóre osoby przeżywały to wydarzenie. A wierzcie mi, z naszej grupy ok. 20 osób, która wtedy była, wszyscy dostali wizy. 😉

Informacja o lotach

Nie pamiętam już dokładnie na ile dni przed odlotem miałam dokładną informację jak i o której lecę. Na początku znałam tylko datę. W każdym razie, trzeba sobie pilnować i sprawdzać na stronie, o której godzinie i jakimi liniami lecimy. W moim przypadku lot był KLM z Warszawy do Amsterdamu, a potem do Bostonu. Odprawiałam się na lotnisku, gdyż ze względu na przesiadkę nie mogłam się odprawić w domu. Nie był to żaden problem. Podobnie miałam z powrotem. Również otrzymałam tylko informację, że lecę z JFK do Rzymu, a potem do Warszawy. Ponownie odprawiłam się na lotnisku. Polecam ubrać się w dresy i mieć w podręcznym coś na przebranie, jeśli cenicie sobie komfort i świeżość. Podróż jest naprawdę długa i męcząca, zwłaszcza, jeśli Wasze Campy będą na Zachodnim wybrzeżu!

Lądowanie w Amsterdamie

CO JESZCZE TRZEBA OGARNĄĆ PRZED WYJAZDEM?
Sesja przed czy po Campie?

Wszystko zależy od dwóch kwestii. Kiedy wyjeżdżacie i kiedy Wasza uczelnia przewiduje sesje? W moim przypadku było tak, że leciałam 22.06, a sesja zaczynała mi się już 15.06. Udało załatwić mi się parę egzaminów jeszcze przed sesją, a część zdawałam w sesji. Było ciężko, nie ukrywam. Udało mi się wszystko zdać bez problemu, pomimo, że w ciągu dnia miałam nawet po 2 egzaminy. Jeśli jednak lecicie znacznie wcześniej i nie macie możliwości podejścia do sesji w maju, to zawsze pozostaje jeszcze kampania wrześniowa. Wiem, że to zawsze gorzej jechać na wakacje życia, ze świadomością, że jeszcze trzeba zdać po powrocie sesje, ale czego się nie robi dla marzeń? Przynajmniej nie rozchorujecie się przed wyjazdem na Campa, jak to mnie się przytrafiło – intensywna sesja + stres przed wyjazdem = antybiotyk…

Planowanie podróży po USA

Warto już zacząć przed wyjazdem! Ja wiem, że większość z Was czeka do ostatniej chwili, bo nie rzadko jedziecie sami i dołączacie się do ekipy. Zastanówcie się choć przez chwilę, co WY naprawdę chcecie zobaczyć w USA. Chyba lepiej, żeby to ktoś dostosował się do Waszego planu widząc, że macie już wstępną trasę? Ja np. na miesiąc przed wyjazdem wiedziałam już, że 09.09 będę lecieć z Chicago do Californii, w której spędzę tydzień, a potem jeszcze pojadę na 4 dni do NYC. Miałam też wstępny plan przejazdu przez Kanadę do tego Chicago. Szczerze Wam powiem, że nie obchodziło mnie zbytnio czy ktoś pojedzie ze mną czy nie. Jasne, liczyłam na to, że komuś przypadnie do gustu moja trasa, ale nie przeszkadzałaby mi też samotna podróż. Na szczęście koleżance z Campu przypadł do gustu mój plan i pojechałyśmy we 2! 🙂

Pakowanie – co zabrać do USA

To kluczowy element Waszej podróży. Ja się oczywiście źle zapakowałam, bo wzięłam za dużo rzeczy. Gdybym miała pakować się jeszcze raz to na pewno do plecaka, a nie walizki. Było mi z nią bardzo ciężko, a poza tym mogłam wziąć więcej rzeczy niż do plecaka… a rzeczy miałam za dużo. Niektórych nawet ani razu nie ubrałam. Jak będziecie się pakować to pamiętajcie: Lepiej mniej, a resztę najwyżej dokupicie. Wszystkie przywiozłyśmy ze Stanów jakieś ciuchy, więc nie było z tym problemu. Moja walizka ledwo co się domykała, pomimo, że pozbyłam się z niej np. ciuchów pracowniczych z Campa. Poza tym, nie raz było tak, że było bardzo dużo do przejścia z tym bagażami. Podczas gdy moja koleżanka pomykała ze swoim plecakiem, to ja szarpałam się ze swoją walizką jak niedoszła księżniczka…

Jeśli chodzi o rzeczy, które warto zabrać to przede wszystkim śpiwór (w nocy może być bardzo zimno na Campie – sama nie rzadko spałam w śpiworze w nocy. Warto też zabrać laptopa – mi na początku tablet na Campie nie chciał się połączyć z siecią Wi-Fi i nie miałam jak skontaktować się ze światem (zasięgu na telefonie też nie było). Na szczęście udało mi się połączyć na laptopie. Poza tym, laptop był też przydatny do zrzucania zdjęć z aparatu (niestety nie miałam tak dużej karty pamięci, żeby zapisać wszystkie foty z 3 miesięcy).

A no i zdecydowanie polecam zabrać więcej rzeczy letnich niż ciepłych! W USA o tej porze potrafi być bardzo ciepło!

Relax 🙂

Pieniądze. Ile zabrać do USA?

Pytanie, które zadaje sobie każdy. Pytanie, które uważane jest za najważniejsze. Nie dziwie się. Trochę słabo lecieć samemu za Ocean, nie wiedząc ile pieniędzy zabrać, prawda? Ja też nie wiedziałam. Pytałam wszystkich. Nawet tych, którzy nie jechali. Żeby coś doradzili. W końcu podjęłam decyzję. 1200 zł i 300$. To były pieniądze, które zabrałam. I była to idealna kwota. Wydałam wszystko. Przyznam, że nie oszczędzałam też szczególnie, ale większość noclegów spędziłam na couchsurfingu lub u znajomych. Jedynie w Nowym Jorku miałam wynajęte mieszkanie z grupą 8 osób z Camp America.

Konto w Banku

Ok., wiecie ile już zabrałam pieniędzy, ale pewnie chcecie wiedzieć czy miałam konto czy świnkę skarbonkę? 😉 Otóż, założyłam sobie konto walutowe (dolarowe) w BZ WBK. Do tego, zamówiłam sobie też kartę kredytową dla studentów z limitem do 1000 zł. Jeśli spłacę ją w ciągu miesiąca, to wtedy nie ponoszę żadnych odsetek! Polecam, bo czasami zwykła debetówka nie działała mi jak robiłam płatności online w USA. Nie była to reguła, ale czasem się zdarzało. No dobrze, a co zrobiłam z tym 1200 zł? Miałam je na swoim koncie złotówkowym, a w tygodniu, w określonych godzinach pracy banku, mogłam je wymienić po kursie w kantorze na dolary bez wychodzenia z pokoju. Pieniądze trafiały z jednego konta na drugie. Dlatego w razie nagłej potrzeby, rodzice zawsze mogli mnie wspomóc złotówkami, a ja mogłam je sobie później wymienić w Bankowości Internetowej na $$$.

Dodam też, że podczas zakładania karty kredytowej była super promocja, w której dostałam 50 zł na drobne wydatki. Wystarczyło, że zrobiłam kartą kredytową 5 transakcji na kwotę powyżej 50 zł, a bank w następnym miesiącu zwracał mi te pieniądze!

Część osób zakładało też konto na miejscu. Niestety, nie wszystkie banki chciały nam otworzyć konto na tak krótko. W końcu, jeden się zgodził, ale problem z nim był taki, że nie miał wszędzie oddziałów i ciężko potem było zamknąć konto podczas podróży. Dlatego ja, otworzyłam sobie konto, na które wpłaciłam odpowiednią część pieniędzy z Campa, kupiłam wszystkie bilety internetowe, które potrzebowałam i zamknęłam konto przed opuszczeniem Campa. Tak, resztę pieniędzy miałam przy sobie, w różnych częściach bagażu…

Dzięki za uwagę! Pora lecieć do USA!! 😀

To już na tyle, ale nie wykluczam updatów w tym poście. Nie wiem czy poruszyłam wszystkie kwestie, bo czasami wychodzą pewne rzeczy dopiero podczas Waszych pytań. Także jak coś to pytajcie, chętnie Wam podpowiem co i jak! 🙂

Polecam Wam także:

Relacje z wyprawy na Mount Washington (1917 m n.p.m.)

Co warto zobaczyć w New Hampshire

Typowy dzień na Campie

Podobał Ci się wpis? Chcesz nas docenić? Zostaw serduszko/komentarz pod postem lub polub nas na facebooku albo zaobserwuj na Instagramie. Ciebie nic nie kosztuje, a nas do dalszej pracy motywuje! 🙂 <3

2 komentarze

  • Odpowiedz Natalia 11 marca 2019 at 21:19

    Bardzo pomocny wpis, jade w tym roku na Campa i kwestia pakowania będzie zdecydowanie pomocna 🙂
    Mam pytanie jak z telefonem? Brałaś jakiś numer na kartę w Stanach, nie mam pojęcia jak to działa poza granicami Unii Europejskiej.

    • Odpowiedz womenofpoland 11 marca 2019 at 23:25

      Hej Natalia! Cieszę się, że moje doświadczenia przydadzą Ci się w planowaniu podróży! 😊 co do sieci komórkowej, to generalnie dostałam kartę sim od biura Camp America. Nie wiele z niej korzystałam, bo będąc na Campie w ogóle nie miałam zasięgu! Zarówno z polskiej jak i z amerykańskiej karty! W trakcie podróży po Ameryce także niewiele z niej korzystałam, gdyż głównie wysyłałam wiadomości przez Internet do znajomych bądź rodziny. Od mojego wyjazdu minęły już 4 lata, wiec mogło się trochę zmienić w tej kwestii. Mimo to, nie zaprzatalabym sobie tym głowy przed wyjazdem! Zobaczysz na miejscu jak to będzie wyglądać i ewentualnie wtedy podpytają właścicieli Campow jaką opcje wybrać! To chyba najlepsza rada na ten moment! 😊

    Zostaw komentarz