Walencja w 1 dzień
Gustowna Walencja w 1 dzień to całkiem spore wyzwanie, nawet jak dla nas. Doskonale o tym wiedzieliśmy planując naszą podróż po Hiszpanii. Przeglądając blogi podróżnicze i inne strony internetowe związane z Walencją, doszliśmy do wniosku, że w Walencji zostaniemy 1 dzień. Jak na tak duże miasto, to dość mało czasu, ale jakoś nas Walencja specjalnie nie przekonywała. Właściwie to nie oczekiwaliśmy od niej zbyt wiele (z wyjątkiem centrum nauki), ale mimo to miasto zaskoczyło nas bardzo pozytywnie. Jest to też pewnie zasługa Karoliny, która nie dość, że nas wspaniale ugościła, to jeszcze pokazała nam całkiem spory kawałek Walencji.
Słowem wstępu: Przyjechaliśmy do Walencji w czwartek wieczorem z Barcelony. Podróż trwała ok. 4h więc można ją jeszcze zaliczyć do całkiem znośnych. Jechaliśmy autobusem ALSY, które niestety do najtańszych nie należą. Jednak, jeśli kupicie bilet odpowiednio wcześnie (tak jak my), wtedy cena nie jest taka zła. Mieliśmy zatem cały piątek do rozdysponowania, bo nasz następny autobus (do Almerii) mieliśmy dopiero o 00;30 w sobotę.
Koniecznie zobaczcie nasz filmik z całej objazdówki po Hiszpanii!
Majowa Pogoda
Zanim opowiem Wam co widzieliśmy, to kilka słów o pogodzie. Była pierwsza połowa Maja i o ile w Barcelonie temperatura była bardzo przyjemna, o tyle już w Walencji robiła się nieznośna. Nie było dramatu, jednak upał już doskwierał. Widać, że im dalej na południe tym gorzej pod tym względem. Nawet wieczory był już na tyle ciepłe, że można było spacerować bez kurtki.
Dworzec Północny/Arena Byków – Xativa
Zwiedzanie rozpoczynamy od podróży metrem do centrum miasta. Niestety, pierwszą połowę dnia spędzamy sami, gdyż Karolina musiała iść do pracy. Tak więc na początku jesteśmy zdani wyłącznie na siebie. Nie byłby to tak duży problem, gdybyśmy znali hiszpański, ale niestety obydwoje mówimy po angielsku i niemiecku. W Walencji, niekoniecznie znają te języki, a my pomimo, że mieliśmy mapę i plan metra, nie wiedzieliśmy, przy której stacji będzie nam najlepiej wysiąść. W końcu dogadaliśmy jakoś na migi z miejscowymi i wysiedliśmy na Dworcu. Wyszło całkiem nieźle, bo znaleźliśmy na najbardziej popularnym placu w Walencji i względnie niemalże w centrum miasta. Z jednej strony mieliśmy bardzo ładny budynek dworca północnego, z drugiej zaś słynną arenę byków. Nie jesteśmy fanami corridy, stąd nie zachwycił nas ten widok i zdjęcia też jakoś nie mamy…
Plac Ratuszowy – Plaza del Ayuntamiento
Był to nasz drugi przystanek podczas dzisiejszego zwiedzenia. Jest to największy plac Walencji, który otacza piękna, modernistyczna zabudowa. Tylko ratusz wybudowano w stylu barokowym. Miejsce jest naprawdę uroczę i bardzo zadbane. Wszystkie budynki są czyste i eleganckie. Dopracowane do najmniejszego szczegółu. Dlatego też zrobiliśmy zdjęcia z każdej strony tego placu. Obok placu znajduje się pięknie położona fontanna, wokół której kwitną kolorowe kwiaty. Bardzo gustowne miejsce, choć pod względem samych zabytków to nic specjalnego. Jednak podczas wizyty w Walencji nie może Was tutaj zabraknąć! 🙂
Kolorowy Bank
Nie pamiętam już w jaką dokładnie ulicę weszliśmy, ale trafiliśmy na różowy budynek banku! Nie miałam go nawet zaznaczonego w przewodniku, choć powinien tam być, ze względu na swoje oryginalne kolory i nietuzinkowe zdobienia.
Església de Sant Tomàs Apostol i Sant Felip Neri
Kierowaliśmy się do Katedry, jednak jak to my, po drodze łapaliśmy jeszcze inne atrakcje. Tak doszliśmy właśnie do tego kościółka, którego nazwy nie jestem wstanie nawet przetłumaczyć. 😀 Jak widać, Walencja rządzi się swoimi prawami i prędzej to Ty się nauczysz tu hiszpańskiego, niż miejscowi angielskiego. W każdym razie, udało mi się dowiedzieć, że jest barokowy kościół wybudowany w XVIII wieku. Udało nam się takze wejść do środka w ostatniej chwili przed zamknięciem, ale ogólnie to nic specjalnego.
Katedra
Wreszcie dotarliśmy na Plaza de la Reina. To tutaj znajduje się jedna z najbardziej reprezentatywnych budowli Walencji – katedra. To obowiązkowy punkt, dla wszystkich odwiedzających Walencję. Znajduje się tu Święty Graal, jednak o jego autentyczności i prawdziwym zastosowaniu nie będziemy tutaj dyskutować. 😛
Wejście do Katedry kosztuje 5 euro i cena ta obejmuje też audioguide. Nie wiem ile jest dokładnie dostępnych języków, ale oczywiście polskiego nie było. Skorzystaliśmy w zamian z angielskiego. Ku naszemu zdziwieniu w Katedrze dostępne jest też Wi-Fi, które ma zapewne służyć do ewentualnego uzupełniania informacji podczas zwiedzania Katedry, jednak Facebook jak i cały internet też nam pięknie śmigał na komórce. 😀 Na co zatem warto zwrócić uwagę? Pomijając już kwestię Świętego Graala, warto przyjrzeć się z bliska niesamowitemu ołtarzowi. Wyróżniają go nie tylko bogate zdobienia, ale także głęboko nasycone kolory.
Zaraz za ołtarzem znajdują się relikwie świętego (zapomniałam już kogo). Powiedziałabym, że to jest coś dla ludzi o mocnych nerwach, bo zasuszona ręka z biżuterią nie należy do moich ulubionych widoków. Dla złapania oddechu polecam popatrzeć w górę, a konkretnie na witraże. Są także dość ciekawe!
Dzwonnica Miguelete
To 50 metrowa wieża, która jest częścią katedry. Mimo to nasz bilet nie obejmuje już wejścia na górę i musimy zaopatrzyć się w kolejny za 2 euro. Oczywiście warto, bo Walencja z góry prezentuje się znacznie lepiej niż z dołu. 🙂 Wszystko to za sprawą dość kolorowej zabudowy. Poza tym, jest też kilka dachów pokrytych „połyskującą” dachówką, która naprawdę dodaje uroku całej scenerii.
Przygotujcie się tylko na niezłe wietrzysko. Może w samym mieście jakoś specjalnie nie wiało, za to na górze chciało nam głowy urwać. Mało tego, mieliśmy też ogromnego pecha będąc na wieży. Nie zapominajcie, że tak naprawdę jest to też dzwonnica, z wielkimi dzwonami. 😀 Pech chciał, że byliśmy tam o pełnej o godzinie. Kiedy rozległo się niespodziewane, głośne bicie dzwonów, o mało co nie umarliśmy na zawał. Huk był taki, że nie jestem w stanie go do niczego innego porównać. Darek myślał, że w ogóle wieża się wali. Małe dzieci płakały. Ja prawie też. Nie polecam takich atrakcji 😀
Mercado
Na tym etapie skończyło się nasze samotne zwiedzanie Walencji. Karolina wyszła z pracy i umówiła się z nami w tym samym miejscu, do którego na początku przyjechaliśmy (czyli pod Dworcem Północnym). Była już godzina późno obiadowa, więc wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że pora na posiłek. Udaliśmy się pod Mercado, na przeciwko którego znajduje się kilka knajpek, które za 10 euro serwują dwa dania obiadowe + kawę lub deser. Deal godny uwagi, więc nie wybrzydzamy i do stołów zasiadamy. Oczywiście polecam Owoce Morza, które są naprawdę przepyszne w Hiszpanii.
Jeśli chodzi o Mercado, to na szczęście było już zamknięte. 😀 Jakoś zwiedzanie kolejnego targu nie było szczytem moich marzeń. Pomimo, że jest to największy targ w Europie – jego powierzchnia wynosi 8160 m2! Mimo to, wystarczyło mi podziwianie samego gmachu Mercado, kolorowych budynków znajdujących się na przeciwko, oraz lunch w wspaniałym towarzystwie. 😀
Ogrody Turii/Zielona Rzeka/Sucha Rzeka
Postanawiamy odpocząć od budynków i gwaru miasta, a jednocześnie chcieliśmy dotrzeć do Centrum Nauki i Sztuki. Najlepszym rozwiązaniem był zatem spacer po dawnym korycie rzeki. Opuszczamy więc miejskie mury i wkraczamy do zielonej dżungli!
Ogrody Turii, Zielona Rzeka czy Sucha Rzeka (wszystkie nazwy w użyciu) swoja historię rozpoczyna jeszcze w 1957 roku. Walencja została wówczas nawiedzona przez tragiczną powódź (niesamowite), w której zginęło wówczas 80 osób. Żeby w przyszłości zapobiec tego typu wydarzeniom, władze miasta postanowiły zmienić koryto rzeki, a stare koryto odpowiednio zagospodarować. Muszę przyznać, że wyszło im to znakomicie. Teren jest po prostu bajeczny. Przygotowany zarówno na aktywny jak i leniwy wypoczynek. Można tutaj odpocząć od miejskiej smażalni, gdyż roślinność skutecznie zasłania gorące promienie słoneczne. Spacer tutaj to czysta przyjemność. Również dzieci znajdą tu coś dla siebie, gdyż co jakiś czas mijamy po drodze zjeżdżalnie, huśtawki itp. Naprawdę, miejsce to zrobiło na nas ogromne i bardzo pozytywne wrażenie. Wielki plus za tak niesamowite, piękne i perfekcyjnie zagospodarowane miejsce! No i dzięki Karolina, że nas tam zabrałaś! 🙂
Miasteczko Sztuki i Nauki
Najbardziej pożądane i wyczekiwane przez nas miejsce w Walencji!! Po dość długim spacerze po suchej rzecze, w końcu dotarliśmy do najbardziej nowoczesnej części Miasta. To także najbardziej rozpoznawalna część Walencji. Obiekt został zaprojektowany przez Santiago Calatrava oraz Felixa Candela. Co ciekawe, milionowa inwestycja oraz zatrudnienie jednych z najlepszych architektów, w cale nie wystarczyło do zbudowania pięknych i niezniszczalnych arcydzieł architektury. Jak się okazuje, miasteczko wymaga stałej obserwacji i kosztownych remontów, gdyż budynki trochę się sypią…
W centrum Sztuki i Nauki znajdują się: Planetarium, największe Oceanarium w Europie, Muzeum Nauki, Pałac Sztuki oraz L’Umbracle czyli punkt widokowy. Jak możecie się domyślić, do żadnego z nich nie weszliśmy. Mieliśmy na początku plan wejść do Oceanarium, ale przyszliśmy 15 min za późno. Jednak koleżanka, która w nim była stwierdziła tylko, że nic nie straciliśmy. Cóż, kwestia gustu, ja już kiedyś w Oceanarium byłam, więc też nie czułam dużej potrzeby wejścia. Jeśli chcecie posprawdzać bilety i godziny otwarcia to zaglądnijcie na oficjalną stronę.
Podsumowując
W tym miejscu zakończyło się nasze zwiedzanie Walencji. Poszliśmy jeszcze na Sangrie, a potem na małe zakupy. Czekało nas jeszcze 9h w autobusie do Almerii, więc trzeba było się jakoś zaopatrzyć. Ogólnie to jesteśmy bardzo zadowoleni. Wiadomo, że było jeszcze coś do zobaczenia – można byłoby dłużej pochodzić po mieście, czy nawet po suchej rzece czy centrum nauki, ale jak na ten 1 dzień, Walencja wypadła całkiem nieźle. Znowu zrobiliśmy mnóstwo km., bo aż 20, ale było warto. Z ciekawostek, polecam też zwracać uwagę na nazwy ulic – niektóre tabliczki są naprawdę godne uwagi! 🙂
Chcesz wiedzieć jak zorganizowaliśmy sobie taką wycieczkę? Ile nas to dokładnie kosztowało, kiedy kupowaliśmy bilety, kiedy noclegi, itp.? Przeczytaj nasz dedykowany wpis, w którym znajdziecie odpowiedzi na te (i inne) pytania!
Dołączcie też do naszej grupy: Najpiękniejsze Plaże – Polska, Europa, Świat!
Podobał Ci się wpis? Chcesz nas docenić? Zostaw serduszko/komentarz pod postem lub polub nas na facebooku albo zaobserwuj na Instagramie. Ciebie nic nie kosztuje, a nas do dalszej pracy motywuje! 🙂 <3
8 komentarzy
Jak zawsze- piękne zdjęcia i ciekawa relacja. Kolorowe kamieniczki – cudo.
Dzięki Edyta 😊
Walencja to bardzo elegnackie, zadbane miasto! Lubię pobyty tam! A lokalna paella to niebo w gębie! Nie bez powodu to danie wywodzi się właśnie stąd! Walencję warto także odwiedzić w jej największe święto Fiesta de La Fallas! To zupełnie inne oblicze miasta!
Cześć Monika! Tak, Walencja nas bardzo pozytywnie zaskoczyła i jest eleganckim i zadbanym miastem. Słyszałam o tym festiwalu i widziałam niesamowite zdjęcia! Może jeszcze nadarzy się okazja żeby go zobaczyć 😊
Świetny opis miasta. Bardzo dokładny. Będę lecieć do Walencji pierwszy raz, ale po przeczytaniu i obejrzeniu zdjęć czuje, jakbym już tam kiedyś była 🙂
Pozdrawiam!
Cześć Ela! W takim razie bardzo się cieszę i życzę udanej wycieczki! 😉😉
Jesteśmy w Alicante po weekendzie jedziemy do Walencji. Dziękujemy za przyblizenie nam co w 1 dzień warto zobaczyć.
🙂
Cześć Renata! Bardzo się cieszę! Bawcie się dobrze 😊