Quebec – moje ulubione kanadyjskie miasto!
Pamiętam jak dostałam pierwszą pocztówkę z miasta Quebec (podkreślam słowo miasto, gdyż jest też kanadyjska prowincja o tej samej nazwie). Patrzyłam na nią z podziwem i nadzieją, że może kiedyś będzie mi dane zobaczyć to piękne miasto. Nie sądziłam, że moje marzenie spełni się tak szybko! 🙂 Pół roku później wiedziałam już, że dostałam się na Camp America w New Hampshire! Będąc tak blisko Kanady musiałam po prostu się tam wybrać. Poza tym, mam tam też swoją kanadyjską przyjaciółkę, którą bardzo chciałam odwiedzić. Jeszcze przed wyjazdem słyszałam od znajomych, że Quebec na pewno mi się spodoba. Tak pozytywnie nastawiona, wsiadłam do pociągu i z utęsknieniem wypatrywałam stacji końcowej. Nie zawiodłam się. 🙂 Quebec okazał się być jeszcze piękniejszy niż to sobie wyobrażałam.
Ale wszystko po kolei. Najpierw kilka spraw logistycznych (czyli dokumenty, transport, koszty itp.), a potem już tylko przyjemności!
Trasa podróży
Quebec był kolejnym przystankiem podczas mojej miesięcznej podróży. Dopiero co skończyłam pracę na Campie (Program Camp America) w New Hampshire i wsiadłam do autobusu w stronę Kanady. Moim pierwszym przystankiem był Montreal, w którym spędziłam 2 dni. Dopiero z Montrealu pojechałyśmy do Quebecu, w którym zatrzymałyśmy się na 3 dni. Była to końcówka sierpnia 2015 roku.
Dokumenty
Kilka miesięcy wcześniej dostałam specjalną wizę J1, która umożliwiała mi pracę w ramach programu Camp America. No tak, ale jak wygląda kwestia z Kanadą? Przyznam szczerze, że najadłyśmy się trochę strachu kiedy z koleżanką przekraczałyśmy granicę, gdyż nie do końca wiedziałyśmy czy nasze dokumenty spełniają wymagania. Wcześniej trzeba było wysyłać paszport na adres podany na stronie Camp America w celu uzyskania specjalnej pieczątki, która umożliwiała wjazd na terytorium Kanady. Jednak, od 2015 roku procedury uległy zmianom i nie trzeba było mieć już tej pieczątki, choć wszyscy nam powtarzali, że dobrze ją mieć. Oczywiście w naszym przypadku lenistwo wzięło górę i nie wysłałyśmy paszportów. Na szczęście, na granicy też nie było żadnych problemów. 🙂 Jednak, w związku z dynamicznymi zmianami w tej kwestii polecam przed każdym wyjazdem zerknąć na portal MSZ do zakładki „Polak za granicą” gdzie znajdziecie wszystkie ważne informacje i potrzebne dokumenty do wjazdu. Tu znajdziecie informacje o Kanadzie.
Transport
Podobnie jak w USA, transport w Kanadzie nie jest tak rozwinięty jak w Europie. Oznacza to, że mieszkańcy preferują podróże samolotem lub prywatnym samochodem. Same byłyśmy zdziwione, że pomiędzy Montrealem i Quebeciem nie jeździ żaden autobus. :O Na szczęście udało się znaleźć pociąg za całkiem przyzwoitą cenę – 23,5$ CAN. Polecam rezerwować wcześniej, można sporo zaoszczędzić. Poniżej wrzucam linki na pociągi i autobusy po Kanadzie.
Mieszkanie
Wiem, że dla Was będzie to mało pomocne, ale gdyby ktoś pytał to nocowałyśmy u mojej przyjaciółki. Jestem jej bardzo wdzięczna gdyż nie dość, że ugościła nas fantastycznie, to jeszcze pokazała nam sporą część swojej okolicy! <3
Jak zakochać się w Quebecu? Oto miejsca, które musisz zobaczyć 🙂
Na szczęście większość atrakcji Quebecu jest w centrum więc najlepszą opcją jest spacer. Zwłaszcza, że miasto jest pełne kolorowych i zadbanych uliczek po których po prostu trzeba pochodzić!
-
Parlament
Zwiedzanie rozpoczynamy od budynku parlamentu. Podobno wejście jest darmowe, ale nam nie udało się dostać do środka. Choć w sumie nie pamiętam już czy to nam się nie chciało wejść, czy budynek był po prostu zamknięty. 😛 Zadowoliłyśmy się jedynie zewnętrznym wyglądem. Budynek parlamentu wybudowano w XIX wieku i znajduje się on poza historycznymi murami miasta. Otaczają go wspaniale zadbane ogrody, które mienią się wszystkimi kolorami za sprawą kwitnących kwiatów. Niestety, zdjęcie robione pod słońce nie oddaje w pełni uroku tego miejsca.
-
Fontaine de Tourny
Na przeciwko parlamentu znajduje się piękna fontanna – Fontaine de Tourny. Choć jej inauguracja była stosunkowo nie dawno, bo zaledwie w 2007 roku, to jej historia sięga aż XIX wieku! Od 1857 do 1960 roku znajdowała się we francuskim Bordeaux. Miasto jednak pozbyło się fontanny, która trafiła na pchli targ. W końcu pewien bogaty człowiek (Peter Simons – o którym nigdy nie słyszałam i nic o nim nie wiem) odkupił fontannę i w ramach wdzięczności (mieszkańcy Quebecu wspierali jego przedsięwzięcia handlowe) podarował ją miastu. No cóż, trzeba przyznać, że dość oryginalna sprawa z tą fontanną 🙂
-
Kolorowe uliczki vol 1
W Quebecu można się zgubić i nie będzie to faux pas. Uliczki są naprawdę piękne, więc może się okazać, że uda Wam się pospacerować wśród pięknych zakątków miasta! Kierując się od z Parlamentu do Château Frontenac przechodziłyśmy przez takie oto uliczki: 😉
-
Château Frontenac
Już przed przyjazdem zachwycałam się tym niesamowitym budynkiem! Choć w jego murach znajduje się wysokiej klasy hotel, to większość woli nazywać go zamkiem niż hotelem! Chateau Frontenac otwarty jest nie tylko dla gości hotelowych, bo w jego murach znajdują się także wszelakiego rodzaju galerie. Ach, co ja bym dała, żeby móc przespać się w tak niesamowitym miejscu! Gdyby ktoś miał ochotę, to nocleg można zarezerwować tutaj.
Wspaniały zamek obeszłyśmy z każdej możliwej strony. Podziwiałyśmy go nawet z Cytadeli. Szkoda tylko, że nie udało się go zobaczyć z przeciwległego brzegu rzeki.
Château Frontenac otwarto pod koniec XIX wieku, jednak od tamtego momentu był on jeszcze wielokrotne przebudowywany.
-
Cytadela
W pobliżu Chateau Frontenac znajdują sporych rozmiarów fortyfikacje. Największe wrażenie robią z lotu ptaka. Można je zwiedzić, oczywiście za niemałe pieniążki, ale moja kanadyjska przyjaciółka odradziła nam tą atrakcję. Bez większych wyrzutów sumienia zgodziłyśmy się pójść dalej.
-
Capitole de Québec
Następnie udałyśmy się zobaczyć budynek starego teatru. Kolorystycznie bardzo podobny do Château Frontenac.
-
Kolorowe uliczki vol 2
Chwilę póżniej znów byłyśmy na kolorowych uliczkach starego miasta. Tym razem jednak zmierzałyśmy w stronę
czyli do najstarszej dzielnicy Quebecu, wpisanej także na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Zanim jednak do niej dotarłyśmy, zrobiłyśmy sobie małą przerwę na lody. Polecam wypróbować smaki z syropem klonowym. 🙂-
Quartier Petit Champlain
Muszę przyznać, że moja kanadyjska przyjaciółka świetnie wymyśliła naszą trasę zwiedzania. Najpierw przeprowadziła nas przez urocze uliczki swojego rodzinnego miasta, a wisienką na torcie była jego najpiękniejsza dzielnica! Specjalnie obeszłyśmy miasto tak, żeby nie wspinać się po ogromnych schodach, tylko zejść z nich prosto do serca Quebecu. Pełno na niej historycznych i zadbanych domów, a także wszelakiego rodzaju butików i galerii. 😉
-
Place Royale
Następnie udałyśmy się na Place Royale, który uważany jest za miejsce najstarszego francuskiego osiedla na kontynencie. Cała osada rozwijała się bardzo szybko, dopóki nie została zniszczona przez najazd Brytyjczyków w XVIII. Na skutek szybkiego rozwoju portu w Montrealu, Place Royale podupadło jeszcze bardziej zmieniając się w ruinę. Na szczęście rząd w latach 60-tych ubiegłego wieku zdecydował się na odbudowę tego miejsca. Co ciekawe, postanowiono odbudować plac w stylu z XVIII wieku (czas panowania francuskiego), co oznaczało również rozbiórkę budynków XIX-wiecznych (zbudowanych za czasów panowania brytyjskiego). Nie wiem jak wyglądała zabudowa w stylu brytyjskim, ale nie ma się nad nią co rozwodzić! Spójrzcie tylko na te francuskie domki! Po co komu angielskie? 😉
Przy Place Royale znajduje się także kościół Notre-Dame-des-Victoires, zbudowany w XVII wieku! To najstarszy kamienny kościół w Ameryce Północnej.
-
Port
Warto też przejść się wzdłuż portu. Może najpiękniejszego widoku z niego na przeciwległy brzeg rzeki nie ma, ale za to ponownie możemy podziwiać Château Frontenac z zupełnie innej perspektywy.
-
Portowe uliczki
Na koniec przeszłyśmy się raz jeszcze wzdłuż portowych uliczek Quebecu.
Podsumowując Quebec…
Czy ja znowu jestem w Europie? To chyba nie tylko moje odczucia po wizycie w Quebecu! 😉 W każdym razie, europejski styl się podoba, bo często się słyszy, że Quebec to najpiękniejsze kanadyjskie miasto! 😉
Z mojej strony to już tyle! Byliście w Quebecu? Dajcie znać jak Wam się podobało! 🙂
W osobnym poście znajdziecie relacje z wyprawy na wodospad Montmorency i do Parku Narodowego Jacques Cartier
Podobał Ci się wpis? Chcesz nas docenić? Zostaw serduszko/komentarz pod postem lub polub nas na facebooku albo zaobserwuj na Instagramie. Ciebie nic nie kosztuje, a nas do dalszej pracy motywuje! 🙂 <3
10 komentarzy
Fajnie opisane 🙂
Bardzo dziękuje! 😊😊
Faktycznie piękne miejsce 🙂 super, ja właśnie wracam z Erasmusa i już planuję kolejnego i most! O wyjeździe do USA też słyszałam, ale nie wiem czy uda mi się zakończyć sesję w połowie czerwca :/
Hej Kociel! Tak, Quebec jest uroczy. Super plany, mam nadzieję, że wszystko się uda. Dużo zależy od Twoich studiów i wykładowców. Fakt – nie każdy na studiach może sobie pozwolić na taki wyjazd. Mam nadzieję, że jednak Ci się uda 😊 pozdrawiam!
Rozumiem, że z 4 miast Toronto, Montreal, Ottawa i Quebec z powodu braku czas najlepiej pominąć stolicę?
Cześć Michał! Chyba tak bym zrobiła! Na pewno nie omijaj Quebecu! 😊😊
Spędziłem dwa trimestry na Universite Laval.Niezapominana atmosfera ,fantastyczni ludzie….Je me souviens.
Hej Ted! Wow, to tylko pozazdrościć! 😍
Wiesz, prawie 30lat mieszkam w Montrealu ,zawsze z przyjemnościa jadę do Quebecu , własnie dzis znowu zarezerwowałem hotelik w Starym Miescie . Ciekawie opisujesz swoje wrażenia no i te zdjecia WOW
Cześć Krakusie! O wow, to rzeczywiście w fajnym miejscu mieszkasz! Zazdroszczę tej bliskości do Quebecu! 😍 Baw się dobrze i udanej wycieczki ❤️