Tajemniczy Kap Arkona
Kap Arkona to najbardziej wysunięty na północ przylądek Rugii. Wysoki na 43 metry kredowy klif, był kiedyś znanym miejscem kultu słowiańskiego bożka – Świętowita. Była to także znana osada rybacka, która istnieje po dzień dzisiejszy, tylko w nowocześniejszej formie. Wciąż można tam zjeść świeże ryby i poczuć się tak, jakby czas stanął w miejscu. Na Kap Arkona znajdują się także dwie latarnie morskie i ogromne połacie pól uprawnych! Bajkowo-sielankowy krajobraz powinien być obowiązkowym przystankiem dla wszystkich turystów odwiedzających Rugię 😊
Jak dojechać z Sassnitz?
-
…to może jednak tym rowerem?
Tym razem postanowiliśmy ominąć informacje turystyczną i od razu udaliśmy się do wypożyczalni rowerów w Sassnitz. Jest ich kilka, my trafiliśmy do pierwszej lepszej przy głównej drodze. Odległość między dwoma miastami wynosi 34,5 km. Byliśmy tego w pełni świadomi, ale mimo to chcieliśmy spróbować swoich sił. Koszt wypożyczenia roweru na 24h wynosił 8€. Zagadaliśmy do Pana po niemiecku, ale niestety konwersacja nie do końca się układała pomyślnie, ponieważ Pan zapytał czy chcemy rower „kleinemeineeine” czy „einekleinemeine”. Wszystko fajnie, ale po pierwsze, to nie znam takiego rowerowego słownictwa. Po drugie średnio znam się na rowerach, więc nawet nie potrafiłam się domyślić o co może chodzić 😛 Darek, też nie wiedział. Zaproponowałam po angielsku, ale wtedy Pan zaproponował, że po prostu pokaże. Pokazał, a my dalej staliśmy jak słupy soli i nie wiedzieliśmy o co chodzi. W końcu Pan zapytał się dokąd się wybieramy. Jak usłyszał, że na Kap Arkona to zwątpił. Pomimo, że w jego interesie było wypożyczenie nam rowerów, to zdecydowanie nam odradził ten pomysł, twierdząc, że za daleko, że lepiej autobusem jechać itp. Zwątpiliśmy po raz kolejny. Podobno taka rowerowa wyspa, a tu nam wszyscy rower odradzają xD.
-
No to znowu autobus 😀
Podobno z Sassnitz miał być bezpośredni autobus, ale nie do końca tak było. Była już prawie 11, a nasz autobus miał być za jakieś 1,5h. Niby miał być też jakiś za 10 min, który jechał tylko połowę trasy swojego przejazdu, ale co nam z tego? Mimo to postanowiliśmy spróbować i pojechać tym autobusem, licząc, że uda nam się potem gdzieś przesiąść. Całe szczęście, że tak zrobiliśmy. Okazało się, że w miejscowości do której jedzie autobus, będzie czekał kolejny autobus, który zabierze nas prawie do celu! Pan kierowca wszystko nam elegancko wytłumaczył i polecił nam kupić bilet dzienny. Nie pamiętam dokładnie ile kosztował, ale jest to wydatek rzędu kilkunastu euro. Po pierwszej przesiadce okazało się, że czeka nas jeszcze jedna przesiadka w Altenkirchen.
Altenkirchen
Jak sama nazwa wskazuje, w miejscowości znajdował się stary kościół. Nasz autobus miał podjechać dopiero za 20 min, a kościół był dokładnie na przeciwko przystanku. Mając spory zapas czasu, skorzystaliśmy z tej niewybrednej okazji! Zwłaszcza, że to nie byle jaki tam stary kościół, tylko najstarszy kościół na Rugii pochodzący z XII wieku.
Większe zdziwienie spowodowała tylko restauracja w tej małej miejscowości, która miała dość sporo klientów 😳. Właściwie, nie licząc jednej pary w kościele, to ludzie w restauracji byli jedyni jakich spotkaliśmy w tym miejscu…
Miejscowość obfituje także w piękne domy 😍
Putgarten
Autobus do Putgarten jechał już ok 10 min. Był to przystanek końcowy i na Kap Arkonę lub Vitt można było dojechać małą kolejką (chyba 6€ wszystkie przejazdy) lub (jak ktoś jedzie) autem! Można też dojść na nogach, co my uczyniliśmy. Trasa jest dość krótka (ok 1 km) i bardzo przyjemna. Spokojnie można ubrać lekkie obuwie (nawet sandały) na całą wycieczkę. Za pierwszy punkt obraliśmy sobie Kap Arkonę, a potem dopiero Vitt. Zanim wyruszyliśmy, sprawdziliśmy o której mamy ostatni autobus. Wy też to zróbcie, bo okazało się, że ostatni jechał chyba koło 18;00. Tak więc mieliśmy około 5-6h na ogarnięcie całego przylądka.
Poniżej zamieszczam plan atrakcji zlokalizowanych na Kap Arkona i Vitt. Ominęliśmy 1-3 (bunkry). Pod 5 i 6 znajdują się latarnie morskie (starsza i młodsza). Jeżeli macie ochotę zejść na plaże (koniecznie) to na 4. Pod 7 posąg Świętowita. 8 to wieża radarowa. 9 to najbardziej wysunięty punkt na Kap Arkona. 10 to kolejne zejście na plaże, ale chyba było zamknięte jak my przechodziliśmy (choć tu głowy nie dam). No i 11 to piękna wioska rybacka Vitt.
Kap Arkona
Trasa na Kap Arkona była bardzo przyjemna jak już wspomniałam. Nie licząc natrętnych muszek, które znowu dały nam o sobie znać, ale tym razem ze zdwojoną siłą!! Nawet nie chce wiedzieć ile ich zjadłam, ile czarnych kropek ruszało się na moim ciele i ile z nich spłynęło pod prysznicem. Mimo tych drobnych nieprzyjemności, nasz aparat nie miał chwili wytchnienia. Latarnie i wieża radarowa pośród pola wyglądały przepięknie!
-
Latarnie morskie (i okolica)
Za kilka euro można wejść na latarnie morską i zobaczyć symboliczną wystawę w środku. My postanowiliśmy sobie darować i pooglądać latarnie z bliska i z daleka! Podobnie postąpiliśmy z Wieżą Radarową. Wokół latarni znajdują się także stare kotwice i boje, które można podziwiać bez ograniczeń. Są też co najmniej ze dwie budki w których można kupić jedzenie.
-
Plażing vol 3.
Podążając dalej za ścieżką, możecie dojść do wejścia na plaże. Najpierw czeka Was krótkie przejście przez las, a potem długie zejście po schodach 😊. Zanim jednak zejdziecie, dajcie się na chwilę oczarować pięknymi widokami!
Plaża jest niezwykła. Nie wiem czy zauważyliście, ale jest ona głównie zielona, z niewielką nutką szarości przy samym wejściu do morza. Nie widziałam jeszcze plaży w takich kolorach. Pomimo kamienistego dna, morze i tak jest bardzo zanieczyszczone glonami. Na szczęście nie psuje to całego uroku tego miejsca. Jeśli lubicie ekstremalne spacery, to plażą też można dojść do Vitt.
-
W drodze do Vitt
Jak już wyżej wspomniałam, do Vitt możecie zarówno dostać się plażą jak i przejść górą po klifie. Zdecydowanie polecamy ten drugi wariant z względu na widoki, ale także komfortową ścieżkę (komfortową w porównaniu do kamienistej plaży). Wioska rybacka oddalona jest ok 1,5 km, więc w 20 min można do niej dojść. My potrzebowaliśmy trochę więcej czasu ze względu na robienie zdjęć. Przez większość drogi idzie się w zarośniętej „puszczy” i oprócz krzewów nic nie widać. Jest tylko jeden punkt widokowy, z którego można podziwiać przylądek:
Niestety, z tego miejsca nie widać ani latarni morskich, ani wieży radarowej. Wynika to z ukształtowania terenu i gęstych zarośli, które skutecznie je zasłaniają.
Vitt
Czujemy się prawie jak na prawdziwej wsi! Przed wejściem do wioski, przemierzamy pola pełne zbóż. Schodzimy coraz bardziej w dół, żeby w końcu znaleźć się na miejscu. Wychodzimy na skromną uliczkę wzdłuż której rozciągają się białe domy, których dachy wyglądają jak ze słomy (ale raczej z niej nie są, tylko tak wyglądają :P). Zrobiliśmy ukradkiem kilka zdjęć, bo jakby na to nie patrzeć były to prywatne domy. Chyba nie czulibyście się zbyt komfortowo, gdyby turyści robili sobie zdjęcia z waszym domem?! Nie mniej jednak, ta ciekawa i jednocześnie piękna zabudowa, miała nawiązywać do dawnego klimatu i historii osady.
-
Plażing…. vol 4?
Znowu znaleźliśmy się na plaży. No, ale jak już się bywa nad morzem, to trzeba skorzystać ile się da, zwłaszcza, że nie każdy ma je na co dzień. Przy samej plaży znajduje się bar, gdzie można zjeść świeże rybki. Nie wiemy jak z jakością i smakiem to wygląda, gdyż nie jestem fanką ryb, a Darek beze mnie nie chciał jeść :P. Jak ktoś z Was próbował to dajcie znać jak smakowało! Ominęliśmy także molo, do którego przycumowane były małe łódeczki – idealne na łowienie rybek na obiad. Ruszyliśmy na plażę i do wody. Plaża była kamienista, ale za to w wodze był już przyjemny dla stóp piasek. O dziwo nie było glonów. Tylko czysta i gładka tafla wody. Taka gładka tafla ma też jednak swoje minusy w postaci meduz. Jeśli morze faluje, wówczas meduzy nie podpływają zbyt blisko brzegu, w obawie przed wyrzuceniem je na brzeg. Jeśli jednak tafla jest gładka lub są małe fale, wtedy znacznie częściej można je zaobserwować przy brzegu! Podobno te z Bałtyku tak czy siak nie parzą… ja tam jednak nie wiem – nie próbowałam i wolę dmuchać na zimne. Trzymam się od nich z daleka!
-
Pora wracać…
Trochę ponad godzinę zostało nam do odjazdu autobusu, a my jeszcze musieliśmy wrócić do Putgarten i w końcu coś zjeść. Jeszcze po drodze mijaliśmy piękny, oryginalny stary kościółek. Ze względu na ograniczenia czasowe, podziwialiśmy go już tylko z daleka.
Znowu Putgarten
Putgarten to mała miejscowość, ale ze względu na kwitnącą turystykę jest tu dość sporo domów (które na dodatek przypominają te z Vitt), a także kilka restauracji czy nawet sporych sklepów z pamiątkami. My ponownie skusiliśmy się na Currywursta, ale tym razem nie był on już tak dobry jak ten z Binz.
To już koniec!
Na tym kończy się nasza podróż po Rugii. Wróciliśmy do Sassnitz autobusem, zrobiliśmy małe zakupy spożywcze, a potem czekało nas pakowanie. Wyjechaliśmy na drugi dzień rano. Ja, z powrotem do Lipska, a Darek do Polski.
Byliście na Kap Arkonie? Jakie są Wasze wspomnienia? A może się dopiero wybieracie? Dajcie znać!
Przeczytaj także:
Jeżeli lubisz podróżować po Niemczech tak jak my i chcesz być z nami na bieżąco, albo chcesz może pochwalić się swoimi odkryciami w tym pięknym kraju, to zapraszamy na grupę: Podróże po Niemczech 🙂
Podobał Ci się wpis? Chcesz nas docenić? Zostaw serduszko/komentarz pod postem lub polub nas na facebooku albo zaobserwuj na Instagramie. Ciebie nic nie kosztuje, a nas do dalszej pracy motywuje! 🙂 <3
8 komentarzy
Wybieram się z mężem na Rugię w Majówkę. Podziwiam piękne zdjęcia :). Mamy też zamiar dojechać na Kap Arkona. Widoki po prostu przepiękne!
Cześć Iza! Super, że wybieracie się na Rugię w maju! Mam nadzieje, że pogoda dopisze, bo przy pięknej pogodzie już nic Wam więcej nie trzeba 😊😊
uważam ,że zdjęcie „bez opisu” przedstawia boję sygnałową 😉
Cześć Jędrek! Dzięki za podpowiedź. Gdzieś tam nam świtało w głowie, że to pewnie jakaś boja, ale nie sądziłam, że są one takie duże!!! Dlatego wolałam nie podpisywać i poczekać na jakiegoś wybawiciela w tej kwestii! 😁
Właśnie zakończyliśmy nasze niemieckie wakacje z czego 5 dni spędziliśmy na Rugii w okolicach Arkony a 3 w Berlinie. Rugia jest przepiękna a do Vitt planujemy wrócić. Droga z Arkony do Vitt kamienistym brzegiem trwa dłużej ale pozwala na kąpiel w cudownej zimnej, miękkiej wodzie.
Cześć Kaśka! Dzięki za podzielenie się swoimi doświadczeniami! Ja nie miałam okazji się wykąpać wtedy w Bałtyku, bo nie było tak ciepło, a poza tym odstraszały nas meduzy! 😛 Pozdrawiam i być może do zobaczenia na Rugii!! 🙂
W kościele Altenkirchen znajduje się kamień Świętowita – warto zobaczyć i poczytać na necie skąd się wziął itd 😉
Hej Swojski Chłop! Dzięki za informacje 😉