Sassnitz – Najlepszy wybór…ale dla kogo?
Sassnitz zdecydowanie nie jest najlepszym miejscem dla leniuchów i plażowiczów! Tutejsze wybrzeże to głównie sporych rozmiarów port, molo no i oczywiście piękne klify. Owszem, są pod nimi skromne plaże, aczkolwiek z niezbyt bezpiecznym wejściem do morza. Ponadto, trzeba mieć na uwadze fakt, że wszędzie przed wejściem na plaże z klifami są tabliczki, które informują o możliwości osunięcia się klifów. Tak więc plażowanie w tym rejonie, nie należy do najbezpieczniejszych! Poza tym, w morzu jak i na brzegu jest dość dużo glonów, które nie dość, że po prostu cuchną, to jeszcze przyciągają mnóstwo natrętnych muszek (podobno była w tym roku plaga, którą dotkliwie odczuliśmy). Podsumowując: komfortowego plażowania tutaj nie uświadczysz!
-
Zdecydowanie na tak dla osób, które chcą zobaczyć jak największą część wyspy
Tymczasem, jeżeli ktoś jest nastawiony głównie na zwiedzanie wyspy, to miejsce jest super. Noclegi tańsze niż w kurortach, jedzenie także, a do tego świetnie usytuowana miejscowość, która pozwala na dojazd do wielu zakątków wyspy. Nie wspomnę już o bliskości do największej atrakcji Rugii – czyli klifów w Parku Jasmund. Czyli nie dość, że mamy całkiem dobre połączenia do innych miejscowości to na dodatek mamy najlepszą atrakcję pod nosem! Swoją ostatnią stacje ma tutaj także pociąg, dlatego można łatwo i szybko dostać się do dużych miast. Ponadto, w Sassnitz jest też duży port, z którego wypływają promy nawet do Szwecji.
Gdzie się przespać?
Rugia do najtańszych nie należy, o czym się przekonaliśmy, zwłaszcza, że wybraliśmy się tam w sezonie. Bardzo ciężko było nam coś znaleźć na nasze możliwości i w dodatku coś przyzwoitego. Udało się na bookingu! Wyszło 710 zł na naszą dwójkę na 3 noce i w porównaniu z innymi możliwymi ofertami była to najtańsza opcja. Wiele osób wynajmuje w swoim domu pokoje z łazienkami! Byliśmy bardzo zadowoleni z naszego lokum, gdyż było bardzo komfortowe i czyste. Właścicielka bardzo uprzejma i pomocna. Nie wiem tylko, jak u nich z językiem angielskim, gdyż my akurat posługiwaliśmy się niemieckim. Jedynym minusem był brak Internetu. Wyżywienie na koszt własny. Na szczęście w pobliżu były dwa duże supermarkety, w których można było zakupić prowiant.
Polecamy Panią! https://tnij.org/okzvjh8
Co warto zobaczyć?
Nasze zwiedzanie Sassnitz trwało dwa dni, choć oczywiście miasto jest małe i bez problemu można obejść wszystko w jeden dzień. My byliśmy zmuszeni rozłożyć na dwa dni, ze względu na czas i pogodę.
Dzień 1
Przyjechaliśmy późnym popołudniem, głodni jak wilki. Ponieważ supermarket był najbliżej, to w nim zaopatrzyliśmy się w jedzenie i wróciliśmy jak najszybciej do domu, żeby je przygotować. Było już trochę po 18, ale dzień na szczęście był długi i pogoda dopisywała. Zapowiadał się piękny zachód słońca, dlaczego by go nie zobaczyć z plaży? (Tak, wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że w Sassnitz nie ma takiej plaży jak sobie ją wyobrażaliśmy). Doszliśmy do portu i za cel wybraliśmy sobie spacer po molo, skoro nie było naszej plaży. Po drodze spotkaliśmy dość sporo Polaków ku naszemu zaskoczeniu, w tym nawet dzieci z kolonii. Byliśmy zmęczeni i robiło się już późno, ale jak to ja, ubzdurałam sobie, że właśnie teraz muszę się przejść po najdłuższym molo w Europie. Tak więc z krótkiego spaceru, zrobiły się ponad 3 km! Molo ma długość 1500 m. i zostało wybudowane na przełomie XIX i XX wieku. Na końcu, stoi mała, ośmiokątna zielono-biała latarnia morska, która na tle czerwono-różowego nieba wygląda po prostu cudnie. Niestety, zachodu nie było widać, bo był zupełnie po drugiej stronie miasta. Zrobiliśmy trochę zdjęć, a następnie wróciliśmy do domu odpocząć przed jutrem.
Dzień 2
Poranek przywitał nas ulewnym deszczem. Przynajmniej mogliśmy się trochę wyspać bez wyrzutów sumienia. Dopiero koło południa deszcz ustał. Wybraliśmy się do pobliskiego punktu informacji po kilka szczegółów. Byli naprawdę bardzo pomocni i ułatwili nam podjęcie kilku decyzji, m. in. Jak dojechać na klify. Niestety, w internecie nie ma zbyt wielu relacji z Rugii, stąd część naszej wiedzy uzupełnialiśmy na miejscu. Relacje z Parku Jasmund znajdziecie w osobnym poście.
Po powrocie z Parku…
Zbierało się znowu na deszcz, a my po raz kolejny umieraliśmy z głodu. Znaleźliśmy przyzwoitego kebaba za 4€ przy głównej drodze w Sassnitz. Podczas gdy my jedliśmy, rozpadało się na dobre. No cóż, przynajmniej zdążyliśmy wrócić z klifów️. Na szczęście deszcz minął szybko, więc postanowiliśmy ruszyć na dalsze podboje – w końcu była dopiero 17!
Wzdłuż Promenady
Po przyzwoitym posiłku pora na deser. Wybór był dość spory, gdyż wzdłuż pięknie zagospodarowanej promenady ciągną się (dość drogie) restauracje. Nam udało się wypatrzeć ogromny kufel lodów waniliowych z truskawkami i bitą śmietaną za 4€. Pomimo, że kupiliśmy tylko jedną porcję i była ona przepyszna, to i tak nie byliśmy wstanie jej zjeść!
Drewniane Molo
W Sassnitz znajdują się dwa mola. Jedno, odwiedziliśmy już wczoraj, ale oprócz tego jest jeszcze stare, drewniane molo, które znajdziemy kierując się w stronę klifów. Warto na nie wejść, gdyż rozpościera się z niego piękny widok na zabytkowy hotel/villę. Muszę jednak Was ostrzec, że molo wygląda mało stabilnie, ale jak widzicie – my przeszliśmy po nim i nadal żyjemy, więc Wam też się pewnie uda!
Zapas sił powoli nam się kończył, a poza tym niebo ponownie nie wyglądało zbyt przyjaźnie. Postanowiliśmy kierować się powoli w stronę naszego mieszkanka, zahaczając po drodze o centrum, o którym też warto wspomnieć. Ale zanim do tego przejdziemy, to jeszcze jedno kolorowe zdjęcie z portu!
„Centrum miasta”
Centrum miasta, albo raczej miasteczka, jest bardzo spokoje. Właściwie to jest tam willa na willi. Jedne są starsze, bardziej zabytkowe i wymyślne pod względem architektonicznym, inne zaś zwykłe, bardziej lub mniej nowoczesne, nie zwracające w ogóle naszej uwagi. Gdzieniegdzie małe puby, restauracje i sklepiki. Zdecydowanie w budownictwie dominują jasne kolory, zwłaszcza biały. Co ciekawe, panuje tu niesamowita cisza. Jak widać, całe życie miasteczka skupione jest wzdłuż promenady, która i tak nie jest aż tak oblegana jak na mój gust. Ku naszemu zdziwieniu, Ratusz nie znajduje się na rynku, ale przy drodze głównej i to dość spory kawałek od rynku. Trzeba przyznać, że całe miasto (no może oprócz dworca) jest bardzo zadbane i czyste. Jednak, jeśli Wy nie macie czasu, to możecie darować sobie tą część. Lepiej wybrać się na najdłuższe w Europie molo i przejść się wzdłuż promenady.
Byliście w Sassnitz? Jakie są Wasze wrażenia? A może się tam wybieracie? Dajcie znać, chętnie podpowiemy co i jak!
Przeczytaj także:
Jeżeli lubisz podróżować po Niemczech tak jak my i chcesz być z nami na bieżąco, albo chcesz może pochwalić się swoimi odkryciami w tym pięknym kraju, to zapraszamy na grupę: Podróże po Niemczech 🙂
Podobał Ci się wpis? Chcesz nas docenić? Zostaw serduszko/komentarz pod postem lub polub nas na facebooku albo zaobserwuj na Instagramie. Ciebie nic nie kosztuje, a nas do dalszej pracy motywuje! 🙂 <3
2 komentarze
Super to opracowałaś. Wybieramy sie z mężem we wrześniu do Rugii i juz teraz zaczęłam zbierać materiały. Bardzo zainteresowały mnie Twoje relacje . Mam tez mnóstwo pytań i pomysłów. Ponieważ będziemy tylko jeden dzień, a chcielibyśmy zobaczyć jak najwięcej. Na szczęście będziemy samochodem i odpadnie nam oczekiwanie na autobusy. Bardzo chcielibyśmy popłynąć rejsem dookoła klifu. Ale prawdę powiedziawszy nie mogę znaleźć dokładnego rozkładu godzinowego tych rejsów. Do tego gdzie kupuje się bilety itd. Najlepszy byłby kontakt telefoniczny lub mailowy . Gdyby nie było kłopotu to bym sie bardzo cieszyła.
Bardzo dziękuję za miłe słowa! Rugia jest piękna, oby tylko pogoda dopisała bo więcej do szczęścia nie potrzeba. Jeżeli chodzi o rejsy to sama niestety nie pamiętam dokładnie godzin wypłynięcia. Na pewno są ze 3-4 do wyboru. Co do miejsca, to trzeba szukać w okolicach wejścia na molo (to długie, nie to stare). Tam widziałam kasy. Jeżeli ma Pani więcej pytań to zapraszam na kontakt poprzez kliknięcie koperty na górze, po prawej stronie. Można też napisać do nas na facebooku. Chętnie odpowiemy na dalsze pytania. 🙂