Program MOST Programy Studenckie

Program MOST – wszystko o co chciałbyś mnie zapytać

3 listopada 2017
Po co ten wpis?

Jakiś czas temu, zupełnie przypadkiem odkryłam, że w wiadomościach na Facebooku, w folderze „inne” dostaje od Was mnóstwo zapytań w związku z programem MOST. Było mi przykro, że pozostały one bez odzewu, więc teraz nadrabiam straty. Z doświadczenia wiem, że takie programy (brałam udział w 4 różnych programach studenckich) generują mnóstwo pytań i wątpliwości. Natłok informacji sprawia, że nie rzadko gubimy się w tym wszystkim. Na domiar złego, zasady tego typu programów lubią się często zmieniać, więc chroń nas o złowieszczy losie przed dotarciem przypadkiem do archiwalnych tekstów. Żeby pomóc Wam uniknąć tego typu rzeczy i dać Wam kilka rad, postanowiłam spisać swoje wspomnienia z tego programu. Traktujcie ten wpis jako przewodnik/poradnik/wspomnienia z rekrutacji/ przebiegu programu. Zawsze jednak kierujcie się oficjalną stroną i swoimi uczelnianymi koordynatorami. A gdyby czegoś w tym wpisie brakowało, to dajcie znać – UZUPEŁNIMY! 🙂

Co to jest program MOST?

Na to pytanie mam już od dawna gotową odpowiedź! 😀 To taki jakby Erasmus tylko, że w Polsce. 😉 Działa już od kilkunastu lat w Polsce, ale nadal mam wrażenie, że więcej z Was kojarzy program Erasmus niż MOST. Ja też dowiedziałam się o nim zupełnie przypadkiem, klikając różne zakładki na stronie mojej macierzystej uczelni.

Kto może pojechać na MOST?

Generalnie każdy kto ma status studenta lub doktoranta, ale:

  • studenci po ukończeniu drugiego semestru jednolitych studiów magisterskich;
  • studenci po ukończeniu drugiego semestru studiów I stopnia;
  • studenci po ukończeniu pierwszego semestru studiów II stopnia;

W moim przypadku wyjazd był realizowany po zakończeniu pierwszego roku studiów II stopnia. Oznacza to, że brałam udział w rekrutacji kwiecień/maj, czyli po ukończeniu pierwszego semestru studiów II stopnia.  Jeżeli chcecie jechać na semestr letni, to powinniście wziąć udział w rekrutacji październik/listopad.

Na ile mogę wyjechać?

Tutaj pojawiają się pierwsze różnice między MOSTem a programem Erasmus. Na program MOST możecie wyjechać maksymalnie na rok. Jednak, jeden semestr możecie spędzić na uczelni A, a drugi na uczelni B. Mogą być to też dwa semestry na jednej uczelni, np. najpierw jedziecie na semestr letni na uczelnie A, ale tak Wam się spodobało, że w następnym już roku akademickim postanawiacie zostać jeszcze jeden semestr (czyli zimowy) na tej samej uczelni A. Ten ostatni sposób wykorzystała moja koleżanka – więc mamy potwierdzenie, że tak jak jest napisane, tak w rzeczywistości jest! 🙂 A gdyby ktoś miał wątpliwości, to tutaj można poczytać i przy okazji się zarejestrować! 🙂

Dokąd można wyjechać?

W tym wypadku odsyłam od razu na stronę, bo tutaj właśnie program działa dynamicznie. To znaczy, że jakaś uczelnia może zrezygnować lub przyłączyć się do programu. Dlatego takie kwestie, warto sprawdzać na oficjalnej stronie MOST!

Źródło: https://most.amu.edu.pl/index.php/program-most/dokad-mozna-wyjechac

 Gdzie ja wyjechałam i co studiowałam?

Na program MOST wyjechałam w październiku 2015 roku będąc już na II roku studiów II stopnia. Studiowałam Stosunki Międzynarodowe na Uniwersytecie Jagiellońskim. Podczas składania dokumentów wybrałam tylko jedną uczelnie i jeden kierunek – Stosunki Międzynarodowe, specjalizacja Dyplomacja na Uniwersytecie Warszawskim. Dlaczego wybrałam tylko jedną uczelnie? Nie miałam ochoty przeprowadzać się do innego miasta, a poza tym tylko ta oferta była dla mnie interesująca. Warszawa dawała mi też znaczne możliwości odbycia praktyk, bo jak wiecie na ostatnim roku zawsze jest mniej zajęć, więc nadmiar czasu można spożytkować na rozwijaniu swojej kariery. 🙂

Stolica moim nowym domem

Jak ogarnąć rekrutacje na MOST?

Wbrew pozorom nie jest to trudne przedsięwzięcie, a na dodatek wszystko jest ładnie opisanie. Na oficjalnej stronie programu MOST znajdziecie dokładny przewodnik po rekrutacji, do którego Was odsyłam. No bo po co mam robić kopiuj/wklej? 🙂 Dam Wam jednak kilka wskazówek, bo nie zawsze wszystko jest jasne, albo uczelnia może o Was zapomnieć. 😛

Na co mogę się zapisać?

To bardzo fajna możliwość w programie, dzięki której możemy rozwinąć/poszerzyć nasze zainteresowania. Wytłumaczę Wam na moim przykładzie o co dokładnie chodzi. Studiując Stosunki Międzynarodowe nie musiałam koniecznie rejestrować się na taki sam kierunek. Mogłam zarejestrować się także na kierunki pokrewne tj. Europeistyka, Politologia, Orientalistyka, czy nawet Prawo lub Historia. Wszystko ze względu na to, że mój kierunek składał się z elementów tych kierunków, więc przedmioty realizowane na nich wpisują się w program moich studiów. Tak więc przy wyborze kierunków/przedmiotów możecie zaszaleć, ale pamiętajcie, żeby to miało sens. Jasne, możecie też zaliczyć przedmiot, który nie będzie pasował do profilu Waszych studiów, ale wówczas może on zostać zaliczony jako coś dodatkowego, a Wy i tak będziecie musieli zrealizować przedmioty programowe. Nie wiem jak do końca miałoby to wyglądać, więc tutaj wypadałoby dopytać uczelnie/koordynatorów.

Wyprawa na uczelnię macierzystą

Po dokonaniu rejestracji w systemie IRK i wyborze uczelni oraz kierunków, idziecie zanieść podanie na uczelnie. Oprócz Waszego podpisu powinien się tam znaleźć 1 z 3 dopuszczalnych podpisów: Dziekana, prodziekana lub pełnomocnika dziekana ds. studenckich. W tym celu musicie udać się do Waszego Instytutu lub Wydziału (zależy od struktury Waszej uczelni). W moim przypadku, udało mi się zastać jedną z tych osób u mnie na Wydziale. Bez problemu otrzymałam podpis. Niestety, tego dnia nie było mojej koordynatorki od programu MOST. Panie w sekretariacie z Wydziału zaproponowały mi jednak możliwość zostawienia dokumentów, a one je przekażą koordynatorowi. Zgodziłam się. ALE NIE RÓBCIE TEGO!!! Wiecie co się stało? Moje dokumenty zaginęły. Zorientowałam się, kiedy w moim koncie IRK po wynikach rekrutacji nic nie było. Ani „TAK”, ani „NIE”. Zdziwiona zadzwoniłam do sekretariatu. Okazało się, że moje dokumenty do Koordynatora nie dotarły. Jakimś cudem też się znalazły w stosie tych uniwersyteckich papierów w sekretariacie. Na szczęście oprócz mnie nikt nie złożył na ten kierunek co ja, więc mnie zakwalifikowali. Także polecam zanieść osobiście dokumenty do Koordynatora. 😛 😛 😛

Ta błoga nieświadomość, kiedy nie wiesz co się dzieje z Twoimi dokumentami z którymi męczyłaś/eś się całą noc 😀

Co napisać w Liście Motywacyjnym?

Nie wiem czy wszyscy z Was zauważyli ten element, ale do Waszego wniosku MOŻECIE (czyli nie musicie 🙂 ) dołączyć list motywacyjny. Wolałam nie ryzykować i również taki list napisałam. Wiem też, że nie dla każdego z Was jest to proste i łatwe zadanie, dlatego podpowiem na własnym przykładzie, co w takim liście możecie napisać!

  • Możecie napisać, że na danym kierunku są przedmioty, które bardzo Was interesują, a nie ma ich na Waszej uczelni lub pomogą Wam w pisaniu pracy licencjackiej/inżynierskiej/magisterskiej
  • Uczelnia realizuje projekt/badania/koło naukowe, w których/którym chcielibyście wziąć udział
  • Na uczelni pracuje osoba, która może Wam pomóc w projekcie/pracy zaliczeniowej, albo u której chcecie zrealizować jakiś kurs/program
  • W danym mieście macie możliwość odbycia praktyk zgodnych z Waszym profilem
  • Chcecie skorzystać z księgozbioru danej biblioteki

To takie oczywiste przykłady, z których sama skorzystałam, ale myślę, że Wasza kreatywność może jeszcze wyjść poza te granice, byle miałoby to tylko sens. 😛

Pora na relaks – reszta nie zależy już od Nas

Jak już oddaliśmy wszystkie dokumenty, to czeka nas chwila relaksu. Musimy cierpliwie czekać na wyniki. Ale to jeszcze nie koniec przygód, bo na pewno nurtuje Was jeszcze mnóstwo pytań.

Czy dostanę akademik?

We wniosku możesz zaznaczyć taką opcję, co ja też zrobiłam. Nie można jednak wybrać konkretnego miejsca, co uważam za spory minus. Jest do wyboru jedynie opcja tak lub nie. Wyniki zazwyczaj dostaje się na ok. 2 tygodnie przed rozpoczęciem roku akademickiego. Tymczasem, ja już czekałam dość długo na te wyniki, aż w końcu zadzwoniłam. Był wtorek, a już w najbliższy pon miałam jechać do Warszawy. Pani przez telefon powiedziała mi, że akademik już mam i żebym potwierdziła miejsce bo inaczej je stracę. Fajnie, ale ja nie dostałam żadnej informacji? Chwile potem dostałam e-mail, że zostałam przydzielona do akademika na Kickiego, popularnie zwanym KIC. Koszt to 330 zł miesięcznie. Ucieszyłam się, że tak tanio, a po moim pobycie w Szwecji i dobrych doświadczeniach z akademikiem nie miałam większych obaw co do warunków bytowych. Jak bardzo się myliłam…

  • Dom studenta KIC

Kiedy przyjechałam pod akademik moim oczom ukazał się potężny budynek w stylu socjalistycznym. Nie zniechęciło mnie to jeszcze.  Udałam się do recepcji do mojego budynku, ale tam odesłali mnie do biura po przeciwnej stronie. Ledwo udało mi się wyprosić portiera, żeby popilnował mi walizki, bo nie miałam ochoty gonić z tymi wszystkimi tobołami. Dostałam klucz i pokój 3-osobowy na 2 piętrze. Wchodzę do pokoju i co widzę? SYF I BRUD. Siedzą jakieś 2 dziewczyny, po podłodze walą się śmieci. Na szczęście okazało się, że jedna z nich jeszcze się nie wyprowadziła, więc ja nie miałam miejsca. Uradowana wróciłam do biura. Ok, dostałam kolejny pokój na samej górze. Musiałam wdrapać się na 3 piętro (a schody nie były małe) ze wszystkimi walizkami. Po drodze nawdychałam się wyziewów z farby i innych syfów, bo akademik był w trakcie remontu. Nie ważne, że ludzie chodzili tu i tam. Tym razem w pokoju jeszcze nikogo nie było. Ale nie było lepiej. Pleśń, pozdzierany tynk ze ścian, jedna szafka na 3 osoby, jakaś obsrana lodówka. W kuchni jakieś dwa palniki na krzyż, a na blacie warstwa brudu. Łazienki też w tragicznym stanie. Chciało mi się płakać.

  • Chcieli mnie oszukać

Oddałam klucze na drugi dzień, bo chciałam zrezygnować. Tak się pokłóciłam z dyrektorką, że wyszłam ze łzami w oczach. To babsko dokładnie wiedziało, w jakich warunkach oferują te pokoje, ale jak ktoś chciał zwrot pieniędzy to straszyła wszystkich, że już za cały semestr trzeba zapłacić. Zirytowana całą sytuacją, ściągnęłam do pomocy babcię i koleżankę. Jak postraszyłyśmy prawnikiem i policją, to nagle wszystko dało się odkręcić. Zwrócono mi kaucje i pieniądze wpłacone za cały miesiąc. Zapłaciłam tylko za 1 dzień pobytu. Trzymajcie się z daleka od tego miejsca. Ostatecznie, udało mi się załatwić mieszkanie na Pradze, które dzieliłam z dziewczyną, z którą miałam być w pokoju w tym akademiku. Przynajmniej mieszkałyśmy w godnych warunkach.

Warszawa nie zawsze taka kolorowa jak mogłoby się wydawać…

Czy przysługuje mi stypendium?

Niestety, tu kolejna (niedobra) różnica z programem Erasmus. Program MOST nie oferuje dodatkowych stypendiów. Co najwyżej możecie pobierać przyznane Wam stypendia socjalne, naukowe, itp…

Jak ułożyć porozumienie o programie zajęć?

Zadanie wydaje się być proste, zwłaszcza już dla starszych studentów, ale nie do końca… 😛 Na początku mam dla Was dobrą informację, bo zazwyczaj na wypełnienie tego dokumentu macie czas do 30 października. Dzięki czemu, możecie udać się na różne zajęcia, zobaczyć czy Wam odpowiadają i zdecydować czy będziecie na nie uczęszczać. Co ciekawe, możecie wybrać nawet tylko jeden przedmiot, który chcecie zaliczyć! 🙂

Na czym polega więc problem?

A no na tym, że obowiązują Was zasady i regulamin uczelni macierzystej. W nim, może być zapis, który mówi, że jeżeli student chce zaliczyć dany semestr musi zdać wszystkie przedmioty OBOWIĄZKOWE. I to słowo „obowiązkowe” jest tutaj bardzo ważne, więc nie mylcie go z fakultetami (nieobowiązkowymi). Oznacza to tyle, że ten przedmiot musi zostać zrealizowany w Waszym programie studiów, jeśli chcecie je ukończyć. Teraz są dwa ważne pytania:

  • Co jeśli na uczelni przyjmującej mam taki sam przedmiot obowiązkowy jak na uczelni macierzystej?

    Tutaj wszystko sprowadza się do dwóch kwestii: Trzeba porównać syllabus obydwu przedmiotów. Jeśli się pokrywa, to jest szansa, że prowadzący przedmiot na macierzystej uczelni (tak, to od niego zależy) zgodzi się na zaliczenie przedmiotu na uczelni przyjmującej. Chociaż nie jest to gwarancją sukcesu, bo takie przypadki też znam. Może się uprzeć, że przedmiot ma być zdany u niego i koniec kropka. Nie ma dyskusji. Podobnie jest w przypadku wyjazdu na Erasmusa.

  • Co mam w takim razie zrobić?

    Polecam pójść na łatwiznę. Wyjeżdżałam dwa razy na Erasmusa i raz na MOST, a zawsze miałam taką właśnie strategię. Zapisywałam się na przedmioty obowiązkowe na mojej uczelni, a na uczelniach przyjmujących realizowałam przedmioty, które potem mój uniwersytet zaliczał jako przedmioty fakultatywne. Nie ważne, czy te przedmioty na uczelni przyjmującej były fakultatywne czy obowiązkowe, często nie miało też znaczenia czy są to przedmioty licencjackie czy  magisterskie i za ile są punktów. Pod tym względem był swobodny wybór, bo uczelnia zawsze liczyła je w przedziale od 1 do 3 ECTS (czasami można było starać się o 4 ECTS), ale nie mogły być to przedmioty, które zostały już zrealizowane w Twoim toku studiów. Wiem, że to niesprawiedliwe trochę i nie tak to powinno wyglądać, ale taki podpisaliście regulamin idąc na studia. Osobiście, nigdy na tym źle nie wyszłam, nie miałam żadnych problemów z zaliczaniem przedmiotów, więc aż tak bardzo mi ten system nie przeszkadzał.

Karta okresowych osiągnięć

Pamiętajcie, że na programie MOST nie rejestrujecie się nigdzie na zajęcia!! Żadnych usosów, czy nawet wpisów do indeksów. Oznacza to tyle, że jak przychodzicie na zajęcia to przedstawiacie się prowadzącemu i pytacie, czy możecie brać udział w zajęciach. Plan zajęć powinien być na stronie instytutu. Jeśli nie będziecie mogli go znaleźć to piszcie do koordynatora!! Ja wybrałam sobie 4 przedmioty i na żadnym nie spotkałam się z odmową. Na koniec semestru jesteście oceniani tak jak inni studenci, ale Wasza ocena musi być wpisana do karty okresowych osiągnięć. Nie zgubcie jej, bo to bardzo ważny dokument, potwierdzający zaliczenie przedmiotów. Kartę po powrocie zanosicie na Wasz Wydział/do Waszego Instytutu. Przedmioty i oceny będziecie mieć potem wypisane na suplemencie do dyplomu. Podobno dostaje się jeszcze dyplom zaliczenia programu MOST, który wydaje uczelnia przyjmująca, ale ja się go nigdy nie doczekałam. 😀 Pamiętajcie też, żeby poinformować prowadzących zajęcia na Waszej uczelni macierzystej, że nie będziecie uczestniczyć w zajęciach w związku z wyjazdem na wymianę (dobre wychowanie się kłania!). 🙂

Moje wrażenia

Nie licząc wpadki z akademikiem, swój wyjazd uważam za bardzo udany! Przedmioty prowadzone na Uniwersytecie Warszawskim spełniły moje oczekiwania. Bardzo dużo się nauczyłam (np. pisania korespondencji dyplomatycznej), poznałam mnóstwo świetnych ludzi i inspirujących wykładowców, a także zrealizowałam wyznaczone sobie cele. Występowałam na konferencji z referatem, relacjonowałam w mediach społecznościowych przebieg innej konferencji, a w końcu udało mi się nawet zrealizować praktyki w Komisji Europejskiej. Nie ukrywam też, że wszystko zawdzięczam rodzicom, bo bez nich nie byłoby tego wpisu w ogóle. 😉 Nie musiałam też pracować czy dorabiać sobie, dlatego mogłam w pełni skoncentrować się na wyznaczonych sobie celach. Wam również życzę takich możliwości! 🙂

Czasami Warszawa da się lubić! 🙂

To wszystko co dla Was przygotowałam. Mam nadzieję, że wpis jest logiczny i czytelny dla Was. W razie wątpliwości piszcie, postaram się pomóc. 🙂

Jeżeli ciekawią Was moje przygody na innych programach studenckich to zapraszam >>tutaj<<

Podobał Ci się wpis? Chcesz nas docenić? Zostaw serduszko/komentarz pod postem lub polub nas na facebooku albo zaobserwuj na Instagramie. Ciebie nic nie kosztuje, a nas do dalszej pracy motywuje! 🙂 <3

Brak komentarzy

Zostaw komentarz