Barcelona Europa Hiszpania

Barcelona w 4 dni! Co warto zobaczyć?

2 czerwca 2017
Barcelona w 4 dni!

No właśnie, Barcelona w 4 dni! Co warto zobaczyć? Jest tego sporo, nie da się ukryć, ale myślę, że 4 dni są jak najbardziej optymalne. Ciężko w to uwierzyć, ale dla nas był to pierwszy raz w Barcelonie. Tyle już widzieliśmy, ale dopiero teraz dotarliśmy do pięknej stolicy Katalonii. No dobrze, ja byłam jeszcze 20 lat temu, ale ile można zapamiętać mając 5 lat? 🙂 Tak więc, postanowiliśmy w końcu i my odwiedzić ten popularny kierunek wśród naszych rodaków. Nic dziwnego, że większość z Was już tam była. W końcu Barcelona to piękne, duże miasto, z mnóstwem niesamowitych atrakcji i zabytków, a do tego jest położona nad ciepłym Morzem Śródziemnym! Wszędzie rosną palmy, tryskają piękne fontanny, a piaszczyste plaże nie mają końca! Jak zatem ogarnąć to wszystko, tak żeby nacieszyć oczy i nie zachodzić się na śmierć? Zobaczcie nasz plan! A jeśli się zastanawiacie kiedy się wybrać do Barcelony, to sprawdźcie nasz poprzedni wpis – Musisz TO wiedzieć przed wyjazdem do Barcelony!

Koniecznie zobaczcie nasz filmik z całej objazdówki po Hiszpanii!

Dzień 1 – Śladami Gaudiego

W Barcelonie lądujemy krótko przed godziną 13. Już samo lądowanie na lotnisku El Prat dostarcza wielu wrażeń i niesamowitych widoków na barcelońskie wybrzeże!

Szybko wysiadamy i chcemy już lecieć do wyjścia, ale spowolnił nas trochę odbiór bagaży. Kiedy już je mamy, ruszamy żeby znaleźć autobus. Wyczytaliśmy, że jest to najtańszy sposób na sprawne dotarcie do miasta. Udało się i kilkanaście minut później, biedniejsi o ok. 2 euro, jesteśmy na Placa Espanya. Stąd wsiadamy do metra i kierujemy się na nasze mieszkanko w okolicach Sagrady Familii (o szczegółach mieszkanka możecie poczytać w poprzednim poście z Barcelony). Zostawiamy nasze bagaże, szybciutko zarzucamy jakieś lżejsze ciuchy i lecimy na mia… obiad. 😉 No, było już trochę późno, a śniadanie zjedliśmy dość wcześnie, więc żołądek dawał o sobie znać. Zaczynamy zatem od obiadu!

  • Casa Milà

Było już po godzinie 16 jak byliśmy gotowi, by w końcu ruszyć w drogę. W sumie to całkiem sporo czasu do zmierzchu, ale o 19:15 mieliśmy wejście do Sagrady, więc byliśmy trochę „uwiązani”. Na szczęście w okolicy były przecież słynne budyneczki Gaudiego, które postanowiliśmy wziąć na pierwszy ogień.

Tak zawędrowaliśmy do najbardziej eleganckiej ulicy w Barcelonie. Miejcie tutaj oczy szeroko otwarte bo wszystkie budynki w stylu Art Nouveau są naprawdę piękne. Wiadomo, że te wykonane przez Gaudiego skupiają na sobie największą uwagę, ale warto też popatrzeć na inne fasady czy zdobienia!

Najpierw dotarliśmy do Casa Milà. Wybudowano go przed I Wojną Światową, jako odpowiedź na brak ciekawych budynków w Barcelonie. Na początku projekt Gaudiego nie spodobał się mieszkańcom Barcelony i nazwali budynek kamieniołomem, pomimo że konstrukcja ma nawiązywać do wzburzonego morza. 🙂 Fakt, że nie jest on tak piękny jak Casa Batllo, ale mimo to przyciąga wzrok i ma swój urok. Darowaliśmy sobie wejście do środka, ale dla chętnych zostawiamy link do biletów.

Casa Milà

  • Casa Batllo vs. Casa Amatller

Nieopodal, przy przystanku Passeig de Gracia znajdują się kolejne dzieła Gaudiego. Niewiele starsze od Casa Mila, ale to one są właśnie najbardziej rozpoznawalnymi kamienicami w Barcelonie. Od 2005 roku Casa Batllo znajduje się nawet na liście Światowego Dziedzictwa Unesco. Co ciekawe, Casa Batllo wybudowano jeszcze w XIX wieku, ale już na początku XX wieku postanowiono zburzyć budynek. Właściciel Batllo zdecydował się ostatecznie tylko na przebudowę, którą nadzorował Gaudi. Casa Batllo nawiązuje do motywów zwierzęcych. Dach pokryty jest łuskami, które mają nam się kojarzyć ze smokiem, a fasady balkonów przypominają czaszki. Cała kamienica wygląda tak, jakby ktoś ją wyciągnął ze świata fantasy. Budynek jest tak niesamowity, że trzeba podziwiać go z każdej perspektywy żeby nam nic umknęło. Sama robiłam im sesje fotograficzną z drugiej strony ulicy, spod samego budynku, a także z rogu ulicy.

Obok Casa Batllo nieśmiało stoi Casa Amatller. Trochę jakby w cieniu Casa Batllo, ale prawdziwy podróżnik dostrzeże także piękno tego budynku. Zwłaszcza jego kolorowe wykończenia, które śmiało mogą konkurować z mozaikowym dachem Casa Batllo. Choć jest trochę jaśniejszy niż Casa Batllo, to i tak nie potrafi zwrócić na siebie należytą uwagę.

Miejsce polecam fotografować przed południem, kiedy słońce oświetla budynki. My robiliśmy zdjęcia pod słońce, stąd są one trochę ciemne. Poza tym, uważam, że obydwie kamienice lepiej podziwiać w miesiącach kiedy drzewa są puste, gdyż potrafią one skutecznie przysłonić oba budynki! 😛 Ponownie darowaliśmy sobie wejście do środka. Dla chętnych polecam zakup biletów online.

Piękny widok 🙂

Casa Batllo

  • Sagrada Familia

Powoli zbliżała się nasza godzina wejścia do Sagrady. Zawróciliśmy więc w jej stronę, tak żeby zdążyć jeszcze na małą sesję zdjęciową przed wejściem. Sagrada jest naprawdę wielkim dziełem sztuki, choć nie wszyscy chcą ją zaliczać do twórczości Gaudiego. Zwłaszcza, że budowana jest od 1882 roku. Jej misterna konstrukcja zdaje się usprawiedliwiać tak długi okres budowy, ale czy można ją nadal nazywać dziełem Gaudiego, skoro jest już budowana przez tyle lat? Pracuje i pracowało nad nią wielu architektów, którzy starali się wprowadzić jak najwięcej wizji Mistrza. Choć mówi się, że jeszcze za życia Gaudi porzucił ten projekt.

Jak już wspomniałam, Sagradę warto obejść z każdej strony. My na początku zachodzimy ją bardziej od tyłu, gdzie jeszcze nie ma tylu turystów. Moim zdaniem, stąd katedra prezentuje się nawet piękniej!

Tym razem weszliśmy do środka i muszę przyznać, że był to najdroższy kościół jaki odwiedziłam. Jeszcze 20 lat temu jak byłam z rodzicami, Sagrada nie była dostępna od wewnątrz, dlatego postanowiłam nadrobić straty. Wrażenia? Na pewno niezapomniane! Wystrój niesamowicie oryginalny, przypominający połączenia nerwowe w tkankach ludzkich. 😀 Jednak 15 euro za wejście, to przesada, zwłaszcza, że Sagrada w porównaniu do innych wnętrz budynków sakralnych nie jest ani duża, ani też bogato zdobiona. Nie żałuję, że weszliśmy, ale ta kwota pozostawia delikatny niesmak, zwłaszcza, że nawet nie zawierała audioguide, który był dodatkowo płatny, nie wspominając już o dodatkowo płatnym wejściu na wieżę. Bilety polecam kupić online.

Sagrada Familia – widok od strony Carrer de Sardenya

Wnętrze Sagrady Familii

  • Wieczorem…

Po wyjściu z Sagrady i zrobieniu ostatnich fot zrobiło się już późno. A my, pomimo że zobaczyliśmy dzisiaj tak niewiele, przeszliśmy w sumie 14 km. Całkiem niezły początek, prawda? Zrobiliśmy zakupy w spożywczaku obok naszego mieszkanka i udaliśmy się na zasłużony spoczynek! 😛

Barcelona, dzień 2 – znowu Gaudi, wzgórze Tibidabo, a wieczorem Ice Bar!

Rozpoczynamy już o godzinie 9:00. Na 11 mamy bilety do Parku Güell, a jeszcze trzeba się ogarnąć, coś zjeść i jakoś dojechać.

  • Jak dojechać i którym wejściem najlepiej wejść do Parku Güell?

Ktoś może mi zarzucić, że przecież takie rzeczy można sprawdzić w Google Maps, jak to zazwyczaj się robi, ale nie do końca tak jest. Mi, za każdym razem (w zależności od godziny) pokazywały inną drogę. Skąd takie zamieszanie? Park Güell jest sporych rozmiarów – w końcu miało to być miasto w mieście, stąd na mapie pokazanych jest kilka wejść. Nie inaczej jest z płatną częścią, do której też jest kilka wejść. Na szczęście, po dokładnym przeglądnięciu mapy udało mi się ustalić najlepszą trasę i wejść najlepszym (przynajmniej my tak uważamy) wejściem. Jechaliśmy autobusem spod Sagrady, a konkretnie z przystanku Marina Av Diagonal linią V21. Na Padilla – Túnel de la Rovira przesiedliśmy się na H6 i podjechaliśmy do CAP Larrard. Stamtąd weszliśmy od razu na ulicę Carrer de Larrard i kilka minut później byliśmy już przed Parkiem. Po drodze miniecie mnóstwo sklepów z pamiątkami. Co ciekawe, nie wpuszczali głównym wejściem do Parku. Musieliśmy przejść wzdłuż muru, tak jak macie zaznaczone na mapce. Dopiero tam, było wejście.

Tego dnia dopiero o 11 było dopiero pierwsze wejście, więc jak nas wpuścili to było pusto. Byłam zszokowana, że udało mi się zrobić zdjęcie z Salamandrą bez tłumów ludzi! Czytałam na innych blogach jak to barceloński park jest okupowany przez turystów. Dlatego dobrze, że mieliśmy wejście przy Salamandrze, gdyż nie wszyscy zdążyli do niej dotrzeć! 😛

  • Park Güell – na co zwrócić uwagę

Dla mnie to cała Barcelona jest piękna, ale jak widać nie wszystkim się podobała, skoro Gaudi postanowił wybudować w niej piękne miasto dla bogaczy. Taki był właśnie cel budowy Parku Güell. Prace trwały w latach 1900-1914, ale nigdy nie zostały ukończone. Powstało jedynie 5 budynków, a w jednym z nich mieszkał nawet sam Gaudi. W 1922 roku, miasto wykupiło osiedle i przekształciło je w park miejski. W 1984 roku Park trafił na Światową Listę Unesco.

Ku naszemu zdziwieniu, pierwsza godzina (11:00) dla turystów do części płatnej okazała się perfekcyjna. Udało nam się zrobić zdjęcia Parku bez tłumów, o których pisaliście na swoich blogach. Na początek, pobiegliśmy do Salamandry. Jest naprawdę piękna i nie dziwne, że wszyscy o nią pytają. Kilka schodów wyżej znajduje się ławka, która przypomina trochę grotę. Kiedy w końcu wyjdziemy na samą górę znajdziemy się przy sali stu kolumn. Nazwa jest jednak myląca, bo znajduje się tam zaledwie 86 kolumn zbudowanych w stylu greckim. Miejsce to miało służyć jako targ.

Salamandra

Nad pawilonem kolumnowym znajduje się taras, który był nazywany przez architekta teatrem greckim. To na nim znajduje się słynna ławka. Jej szczegółowy projekt dopracował Josep Maria Jujol. Z tarasu mamy także piękny widok na pobliskie ogrody, Barcelonę i urocze, przypominające pierniki domki. W jednym z nich mieszkał Gaudi, a obecnie znajduje się tam jego muzeum. Cała ta część jest płatna, a bilety polecam kupić online.

Widok na słynne budyneczki z ławeczką 🙂

Na części płatnej nie skończyło się zwiedzanie Parku. Pochodziliśmy jeszcze po nim ze 2h, podziwiając piękną roślinność, widoki na Barcelonę i ukryte perełki architektury!

Widok na Sagradę

  • Wzgórze Tibidabo – jak dojechać na zwykłym bilecie miejskim

Dzisiejszy dzień nie był specjalnie intensywny pod względem ilości zabytków, ale odległości i obszar miejsc, które zwiedzaliśmy wyjaśniały dlaczego poświęciliśmy na nie tak dużo czasu!

Ogólnie dojazd jest trochę skomplikowany i musieliśmy się przesiadać aż 4 razy, gdyż jechaliśmy z Parku Guell. To tylko potwierdza fakt, jak ogromnym miastem jest Barcelona.

No więc wsiadamy znowu na Larrard do autobusu nr 24. Wysiadamy na Pl. Gal·la Placídia i schodzimy do podziemi na stację Gracia. Tu musicie uważać, gdyż na tym samym peronie podjeżdża pociąg z napisem Tibidabo. Nie wsiadajcie do niego, chyba, że chcecie przejechać się zabytkowym tramwajem za 3 euro. Jeśli nie, wsiadamy do S2 w kierunku Sabadell i jedziemy do Peu del Funicular. Tam przesiadamy się na kolejkę linową (tak, nasz bilet też ją obejmuje) i jedziemy do samego końca. Na górze czeka nas już ostatni etap podróży. Wsiadamy do autobusu nr 111 i jedziemy już do samego końca. No i jesteśmy! Wszystko na jednym bilecie.

  • Tibidabo

Godzinę później jesteśmy w końcu na Tibidabo. Już z Parku Guell mamy piękną panoramę Barcelony, ale tutaj to dopiero jest widok! Niby nie jest tak wysoko, bo wzgórze ma zaledwie 512 m. n.p.m., ale wystarcza to na podziwianie niesamowitej panoramy, zielonej Barcelony. Na wzgórzu Tibidabo znajduje się m.in. kościół Najświętszego Serca, który jest widoczny z każdej części miasta, również w nocy. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam zdjęcie kościoła, zanim pomyślałam, to powiedziałam, że to bazylika Sacre Ceur w Paryżu. 😀 Okazało się, że nie aż tak bardzo się pomyliłam, bo twórca naszego barcelońskiego zabytku wzorował się na paryskiej bazylice. Posąg Jezusa nawiązuje natomiast do tego w Rio de Janeiro. 🙂

Wejście do kościoła jest darmowe. Jednak o ile zewnętrzna część jest niezwykle imponująca, o tyle wewnętrzna już niekoniecznie. W niczym nie przypomina tego co widzimy na zewnątrz. Można wyjechać też windą na wieżę za 2 euro, ale ja polecam Wam inną atrakcję w tej cenie. 🙂

Na wzgórzu znajduje się sporych rozmiarów luna park. Skorzystaliśmy z jego usług, a konkretnie z najwyższej karuzeli, której główną atrakcję jest przepiękny widok na Kościół!! Zobaczcie sami!

Widok z karuzeli

Widok z przystanku autobusowego 😛

  • Ice Bar

Tak akurat wyszło, że w Barcelonie wypadały moje imieniny. Prawda, że wymarzone miejsce na świętowanie? 😀 Postanowiłam uczcić to w Ice Barze. Dla Darka był to pierwszy raz, ja miałam już porównanie ze sztokholmskim Ice Barem. Bilety kupiłam online. Nie miał on jakiś rewelacyjnych opinii w internecie, ale fatalnych też nie. Żeby jednak nie tracić czasu za dnia, wybraliśmy się tam wieczorem!

Ice Bar znajduje się na plaży, więc mamy dość spory przeskok temperatur i klimatu. 😛 Weszliśmy do środka, ubrani w kurtki i rękawiczki. Byliśmy sami. Barman zrobił nam drinki, które mieliśmy w cenie biletu, a potem nas zostawił. Niby było fajnie, ale trochę dziwne uczucie, że przez 30 minut siedzieliśmy sami zamknięci w kupie lodu. W każdym razie, było SPOKO!

Przy okazji tak wyszło, że byliśmy dopiero po raz pierwszy na plaży! Gdy tylko wyszliśmy z Ice Baru, ściągneliśmy buty i ruszyliśmy plażą przed siebie. Nie mogliśmy się powstrzymać żeby nie zanurzyć chociaż stóp w wodzie. 🙂

Ice Bar!!!

Barcelona, dzień 3 – Gotyk, fontanny, parki i plaża!
  • Łuk Triumfalny

Dzisiejszy dzień zaczynamy mniej więcej o tej samej porze co wczoraj. Mamy zdecydowanie więcej do zobaczenia, ale za to znacznie mniejsze odległości. Na początek kierujemy się pod Łuk Triumfalny, który też był całkiem niedaleko naszego mieszkanka.

Jak przystało na każde szanujące się miasto, łuk triumfalny musi być! Ostatnio mam wrażenie, że widuję ich aż za dużo!  Wybudowano go z kolorowych cegieł w stylu Mudejar pod koniec XIX w. na wystawę światową, a zaprojektował go Josep Vilaseca. Znacznie wyróżnia się on na tle innych łuków triumfalnych w Europie. Wszystko to za sprawą kolorowych cegieł, które go zdobią. Inspiracje zaczerpnięto z architektury muzułmańskiej, stąd jego oryginalny wygląd. Nie ukrywam też, że podoba mi się bardziej niż te, które widziałam w Paryżu czy w Monachium.

Barceloński Łuk Triumfalny

  • Parc de la Ciutadella

Powoli oddalamy się od łuku, idąc piękną aleją wokół której rosną palmy. Co chwilę jeszcze rzucamy okiem na malejący powoli łuk. Nawet z daleka wygląda pięknie. W końcu jednak wchodzimy do Parku, a łuk całkowicie znika z naszego pola widzenia.

Parc de la Ciutadella (park Cytadeli) jest najstarszym, najczęściej odwiedzanym i najbardziej atrakcyjnym parkiem Barcelony. Jeszcze w XVIII wieku znajdowała się tu forteca z dość dużą liczbą żołnierzy, którzy mieli ochraniać miasto. W drugiej połowie XIX wieku, miejsce zostało przekazane miastu, a jego władze ogłosiły publiczny przetarg na zagospodarowanie okolicy i utworzenie ogrodów. Zwyciężył Josep Fontseré; jego projekt zatwierdzono w 1873 r., ale dopiero w 1888, w roku Wystawy Światowej, park stał się faktem.

Najciekawszym miejscem w Parku jest majestatyczna fontanna! Nie tak duża jak ta przy muzeum sztuki współczesnej, ale za to bardziej stylowa i oryginalna. Przypomina trochę pałac na wodzie. Zaprojektowana przez Fontsere, ale majstrował przy niej też Gaudi!

Bajkowa fontanna 🙂

  • Parlament Katalonii

Oprócz pięknej fontanny i ogrodów, w parku znajdziemy też parlament Katalonii. Jest on pozostałością dawnej twierdzy, a obecnie służy głównie politykom. Podobno, raz na jakiś czas organizowane są dni otwarte i wówczas można zobaczyć wnętrza budynku.

Parlament

  • Barri Gòtic – Dzielnica Gotycka

Do dzielnicy Gotyckiej mamy już tylko rzut beretem z Parku. Skręcamy nieplanowo do pierwszej uliczki i już jesteśmy oczarowani zupełnie inną architekturą.
Skomplikowany układ ulic w dzielnicy oraz większość budynków datuje się na okres średniowiecza, chociaż była ona przebudowana częściowo w XIX i XX wieku. Dobrze jest się tutaj trochę „powałęsać” żeby poczuć jej klimat i odkryć skarby. My np. kierowaliśmy się na Kościół Santa Maria del Mar, ale po drodze znaleźliśmy się przypadkiem w dość ciekawym miejscu… Zwróćcie uwagę na ten niesamowity mural! I ta ławeczka… jakby zaprojektowana na sesję zdjęciową. 🙂

Odkrywamy dzielnicę gotycką

Odkrywamy dzielnicę gotycką

Odkrywamy dzielnicę gotycką

  • Kościół Santa Maria del Mar

Jest prawdziwą perełką dzielnicy Gotyckiej. Wybudowano go w XIV wieku, choć trzęsienie ziemi, a później pożar sprawiły, że nabrał on także kilku elementów innych stylów. Gęsta zabudowa dzielnicy sprawiła, że prawie go przegapiliśmy. Wychodząc z uliczki wpadliśmy na tyły kościoła myśląc, że to jakiś zwykły budynek. Koniecznie zajrzycie do środka, zwłaszcza, że wejście jest darmowe. 🙂

Santa Maria del Mar

  • Pałac Muzyki Katalońskiej

Tylko na moment opuszczamy dzielnicę gotycką, żeby zobaczyć mieszczący się nieopodal Pałac Muzyki Katalońskiej. Wybudowano go zaledwie w 3 lata i jest jednym z najważniejszych zabytków katalońskiej secesji. Obecnie odbywają się tutaj koncerty muzyki orkiestrowej i instrumentalnej oraz występy chóralne. Niestety, gęsta zabudowa uniemożliwia podziwianie tego obiektu w pełnej okazałości… 🙁 Poza tym, nie wiem czy od tak można wejść do środka, żeby zobaczyć jego piękne wnętrza. W naszym przypadku budynek był zamknięty.

Pałac Muzyki Katalońskiej

Pałac Muzyki Katalońskiej

Pałac Muzyki Katalońskiej

  • Katedra Świętej Eulalii

Choć Barcelona to nie Rzym, w którym jest mnóstwo kościołów do odwiedzenia, to jednak w stolicy Katalonii jest kilka obiektów godnych uwagi. Oprócz Sagrady, Tibidabo i kościoła Santa Maria del Mar na waszej liście obowiązkowo musi się także znaleźć Katedra Świętej Eulalii!

Tak więc ponownie jesteśmy w dzielnicy Gotyckiej. Było trochę przed godziną 13. Wchodzimy po schodach, już się pakujemy do drzwi, a tymczasem strażnik oznajmia nam zimnym głosem, że jest zamknięte. Szybko się okazuje, że Katedra jest po prostu otwarta od 13, o czym kompletnie zapomnieliśmy, choć w przewodniku napisane jak BYK. 😛 Postanowiliśmy zaczekać te kilkanaście minut i trochę odpocząć. Tymczasem, nie wiem czy to za sprawą faktu, że dużo ludzi postanowiło już zaczekać do 13, czy skoro stwierdzili, że robi się gdzieś kolejka to jest coś godnego uwagi, ale w kilka minut do drzwi u stawiło się kilkadziesiąt osób! Do żadnej atrakcji jeszcze takich tłumów nie widzieliśmy. 😛 Nie martwcie się, jest jeszcze jedno boczne wejście, które niemal stoi puste…

8 euro później, a raczej 8 euro mniej byliśmy już w środku. Katedra jest naprawdę olbrzymia i piękna. Bardzo surowa zabudowa, ciemne wnętrza i wysokie sklepienie – typowa reprezentantka gotyku. Katedra Świętej Eulalii została wzniesiona w kilku etapach w XIII – XV w., na miejscu starszej świątyni wybudowanej przez Rzymian. Koniecznie odwiedźcie też zewnętrzny krużganek, który wygląda bardzo egzotycznie!

Katedra Św. Eulalii

Wnętrza Katedry

  • Spacerując w Gotyku

Tak jak już Wam wyżej wspomniałam, po dzielnicy Gotyckiej trzeba po prostu się porządnie przespacerować. Każda uliczka jest mniej lub bardziej ciekawa, ale gwarantuję Wam, że nawet bez konkretnego planu zwiedzania, natraficie na prawdziwe perełki. Nie bójcie się tylko skręcić w małe uliczki. Ja wszystkie te miejsca znalazłam „na czuja”.

Ostatnio bardzo popularny na Instagramie stał się piękny Most Westchnień, który znajduje się zaraz przy ulicy przylegającej do Katedry. To XIX wieczny łącznik Palau de la Generalitat z Casa dels Conoges, oficjalną rezydencją prezydenta Katalonii. Na pewno go znajdziecie, ale o zdjęcie nie łatwo! Bardzo zatłoczona uliczka…

Gotyckie zakamarki – Most Westchnień

Gotyckie zakamarki

  • Port

Z dzielnicy gotyckiej dotarliśmy do dzielnicy portowej. Znajduje się tu kilka ciekawych budynków, na których warto wyostrzyć obiektyw. Jednak pierwsze skrzypce gra tutaj posąg Krzysztofa Kolumba. Nie wiedziałam, że można do niego wejść, a nawet wdrapać się na samą górę. Jakie wrażenia, ceny i czy warto – tego niestety nie wiem.

Z ciekawostek, podobno Krzysztof wskazuje w stronę Nowego Świata, ale nie do końca jest to prawda. Gdzieś tam czytałam, gdzie on to dokładnie kieruję tą rękę, ale już nie pamiętam! 😀

Tak przy okazji, wierzycie w najnowsze badania, że Krzysztof Kolumb był Polakiem – synem Władysława Warneńczyka? 😀

  • La Rambla

Pora na pierwszy negatywny komentarz dotyczący Barcelony! Choć nadal jestem zakochana w mieście, a Barcelona ma u mnie bardzo pozytywną opinię, to jednak nie mogę tego samego powiedzieć o La Rambli. Nie rozumiem, skąd zachwyt tym miejscem. Nie widziałam tu nic ciekawego. Może dlatego, że było za dużo turystów, więc niewiele widziałam. Poza tym, stragan na straganie z pamiątkami. Ewentualnie budki z lodami lub naleśnikami, albo drogie restaurację. To mają być niby te atrakcje? No nie wiem… Przeszliśmy całą La Ramblę, ale żeby ją polecać jako must see w Barcy, czy nawet w top atrakcjach to raczej nie u nas!

  • La boqueria

Wielki bazar miejski przy La Rambla i kolejny zawód. Tyle się o nim naczytałam, że aż sama nie wiem czego oczekiwałam. Owszem, jest kolorowo i smacznie, ale czy w innych krajach nie mamy takich bazarów? Jasne, jest ogromny, ale potwornie zatłoczony. Żadna przyjemność po nim spacerować. Ciężko nam było się w nim odnaleźć. Planowaliśmy nawet zjeść na nim nasz obiad, ale skończyło się jedynie przekąskami, które też nie były jakieś nie wiadomo jak zachwycające. Ceny też mało satysfakcjonujące. To chyba kwestia gustu, ale w każdym razie nie wrócilibyśmy drugi raz w te miejsca. 😛

La boqueria

  • Plac Kataloński

Znajduje się na samym końcu La Rambli. Elegancki plac z imponującymi budynkami, w których mieszczą się hotele i sklepy. Ważny węzeł komunikacyjny dla miasta. Zeszliśmy tutaj do metra i udaliśmy się na Plac Hiszpański, żeby zobaczyć magiczne fontanny, muzeum sztuki i kolejną, piękną panoramę miasta!

  • Magiczne Fontanny i Muzeum Sztuki Współczesnej

Barcelona to miasto fontann. Na większości skrzyżowań możemy podziwiać to mniejsze, to większe fontanny. Ja tam nie mam nic przeciwko, bo sama uwielbiam patrzeć na te strumienie wody i wyszukane formy! Nie inaczej jest z magicznymi fontannami przy Muzeum Sztuki Współczesnej. A raczej z zespołem fontann, które możemy podziwiać na różnych poziomach. Jest naprawdę na czym zawiesić oko i ciężko się oderwać od tego widoku. Niestety, nie załapaliśmy się na nocny pokaz. Podobno są one od piątku do niedzieli (albo nawet od czwartku), a my byliśmy akurat poniedziałek-czwartek. Szkoda. Choć przyznam, że jak byłam 20 lat temu w Barcelonie, to byłam na tym pokazie fontann, i była to jedyna rzecz jaką pamiętam z tamtej wycieczki. 😀

Do Muzeum nie wchodziliśmy. Już o tym pisałam, że fanką tego typu atrakcji nie jestem. Ale muszę przyznać, że budynek muzeum idealnie komponuje się w otoczeniu tych fontann i różnych kolumn. Przez chwilę mam nawet wrażenie, że jestem w Grecji. 😀

Wspomniałam, że fontanny znajdują się na różnych poziomach, co oznacza, że trzeba się trochę pogimnastykować pod górkę. Owszem jest trochę schodów, ale są one ruchome, więc dacie radę! 😀

Plac Hiszpański

Magiczne Fontanny

I piękne widoki na Barcelonę 😉

  • Ponownie Port

Wróciliśmy jeszcze raz do Portu. Chcieliśmy dojechać na Barcelonetę, ale wysiedliśmy z metra w Porcie i stamtąd powolnym krokiem, trochę naokoło, doszliśmy na plażę.

  • Barcelonetta

To właśnie ta dzielnica została stworzona dla tych, których wysiedlono z terenów obecnego Parku Cytadeli. Oczywiście polecam na nią zaglądnąć ze względu na piękną, dużą i piaszczystą plażę. Wokół macie mnóstwo barów. Są trochę droższe, jak to przy plaży bywa, ale wiemy, że głód czasem nie wybiera idealnych momentów. Poza tym, przespacerujecie się też promenadą. Powiedziałabym, że to taka nasza europejska Floryda czy Los Angeles, bo dzielnica wygląda naprawdę imponująco! Budynki na bogato, wszędzie palmy, z drugiej strony morze i złocista plaża, a po deptaku śmigają na deskorolkach wylansowani na maksa ludzie. 😉

Hotelik

Promenada

Barcelona, dzień 4 – dzień na luzie 😉

Dzisiaj wieczorem wyjeżdżaliśmy już do Walencji. Na szczęście w Barcy zobaczyliśmy wszystko, co nas interesowało! Także w dzień na luzie, możemy jeszcze poodkrywać te mniej ważne miejsca, co też uczyniliśmy. Zaczęliśmy dość późno, bo dzień przywitał nas ulewą… Na szczęście przed 12 wypogodziło się już na dobre. Zostawiliśmy bagaże na dworcu autobusowym (skrytka kosztuje 5 euro – stan na maj 2017) i ruszyliśmy w miasto!

  • Torre Agbar

Postanowiliśmy przyjrzeć się z bliska temu biurowcowi. Nie owijając w bawełnę, powiem Wam, że przypomina mi on męskie przyrodzenie. 😉 Coś w tym jest, bo nawet sam architekt – Jean Nouvel – przyznał, że był zainspirowany górą Montserrat koło Barcelony i „jej fallicznym kształtem”, jak i wyglądem tryskającego w górę gejzeru. 😀 😀 Wieczorem wieżowiec jest podświetlany, więc nie ważne, czy odwiedzicie go za dnia czy nocą. Tak czy siak, nacieszycie swoje oczy tą nowoczesną architekturą. 🙂

Torre Agbar

  • Gotyk po raz drugi

Postanowiliśmy jeszcze raz wybrać się na podbój dzielnicy gotyckiej. Nie był to głupi pomysł, bo udało nam się znowu znaleźć kilka fajnych miejscówek i przejść zupełnie innymi uliczkami niż wczoraj. Najpierw trafiliśmy na bardzo ciekawy mural – pocałunek. Co ciekawe, nie było tam prawie w ogóle turystów. Tylko jakieś gimnazjalistki, które przez pierwsze minuty nie chciały w ogóle zejść ze sceny. 😛

Następnie odkryliśmy mosiądzowy napis „Barcelona”, który stoi na tym samym placu co Katedra. Szczerze powiedziawszy, w ogóle nie zobaczyliśmy go wczoraj, więc w sumie wyszło nam na dobre, że ponownie wróciliśmy w te rejony.

Następnie skręciliśmy do bocznych uliczek, które przemierzaliśmy wzdłuż i wszerz. Nie ma tu co pisać zbytnio, trzeba po prostu zobaczyć foty!

Taki Mural

  • No to plaża

Na koniec ponownie poszliśmy wyluzować się na plaży. Nie mieliśmy już dalszych planów. Zgodnie stwierdziliśmy, że nasze 4 dni w Barcelonie wykorzystaliśmy w pełni. Nie pojechaliśmy jedynie na Montjuic, ale szczerze powiedziawszy jakoś nie przekonały mnie te ruiny zamku. Może gdybyśmy mieli 5 dni, to wtedy dałabym się namówić. Ale zamiast tego, zdecydowanie wolałabym odwiedzić Montserrat, na które też już nie starczyło nam czasu. No, ale może jeszcze kiedyś tu zawitamy? 🙂

W każdym razie, nasze 4 dni w Barcelonie uważam za bardzo udane! W końcu przeszliśmy przez te 4 dni aż 60 km! 🙂 A do zwiedzania polecam jak zawsze aplikacje Triposo! Wszystkie zabytki/puby/restauracje/hotele na jednej mapce, w Waszym telefonie! Wieczorem, pojechaliśmy do Walencji 🙂

Chcesz wiedzieć jak zorganizowaliśmy sobie taką wycieczkę? Ile nas to dokładnie kosztowało, kiedy kupowaliśmy bilety, kiedy noclegi, itp.? Przeczytaj nasz dedykowany wpis, w którym znajdziecie odpowiedzi na te (i inne) pytania!

Dołączcie też do naszej grupy: Najpiękniejsze Plaże – Polska, Europa, Świat!

Podobał Ci się wpis? Chcesz nas docenić? Zostaw serduszko/komentarz pod postem lub polub nas na facebooku albo zaobserwuj na Instagramie. Ciebie nic nie kosztuje, a nas do dalszej pracy motywuje! 🙂 <3

6 komentarzy

  • Odpowiedz planodo.com 4 kwietnia 2019 at 10:36

    Mega zdjęcia 🙂 Barcelona jest jeszcze piękniejsza na Waszych zdjęciach!

    • Odpowiedz womenofpoland 4 kwietnia 2019 at 16:13

      Hej Planodo! Bardzo się cieszymy w takim razie! 😊 dzięki i pozdrawiamy 😊

  • Odpowiedz madi 17 kwietnia 2019 at 12:26

    Witam,
    Świetnie napisany „przewodnik” po Barcelonie. Dzięki Wam na pięciodniowym pobycie w tym pięknym mieście zwiedziliśmy fantastyczne miejsca, nie miotając się bez sensu z jednego końca miasta na drugi.
    Ciekawie i bardzo praktycznie opisane zwiedzanie.
    Kilku miejsc w ogóle nie było w kupionym książkowym przewodniku, tak więc drugiego dnia zwiedzania już go ze sobą nie zabrałam, towarzyszyła mi tylko Wasza opowieść o Barcelonie.
    Na niektóre miejsca bardzo się upierałam tylko dlatego, ze fajnie je opisaliście, chociaż mój mąż kręcił nosem, ale zawsze już na miejscu przyznawał mi racje.
    Tak było na przykład z Pałacem Muzyki Katalońskiej… Piękny budynek.
    Dzielnica gotycka tak nas urzekała, że zwiedzaliśmy ją w sumie dwa i pół dnia. Rano w południe i wieczorem, o każdej porze dnia wyglądała inaczej i za każdym razem odkrywaliśmy coś nowego.
    Na pewno będę do Was wracać po ciekawe opisy innych miast i miejsc.

    Dziękuję za Barcelonę i życzę wielu ciekawych i fascynujących podróży

    • Odpowiedz womenofpoland 17 kwietnia 2019 at 17:19

      Hej Madi! Rany, nie wiem od czego zacząć! To chyba najpiękniejszy komentarz jaki kiedykolwiek pojawił się na tym blogu!! Bardzo, bardzo Ci dziękuję za tak miłe i motywujące do dalszej pracy słowa! Ogromnie się cieszę, że Wasza wycieczka do Barcelony była świetną przygodą i że mieliśmy na to odrobinę wpływu! 😊😊 jeszcze raz bardzo dziękujemy i również życzymy wielu dalszych, wspaniałych przygód 😊

  • Odpowiedz Matt 27 września 2020 at 07:03

    Czy z lotniska jest metro do centrum?

  • Zostaw komentarz