Europa Małopolska Podróże Polska

Kalatówki – w poszukiwaniu krokusów

15 kwietnia 2018
Kalatówki – alternatywa dla Doliny Chochołowskiej

Krokusowe szaleństwo na dobre ogarnęło Polaków! Kiedy media podają liczbę turystów, jaką w danym roku przyciągnęły krokusy, wszyscy łapią się za głowę. Mimo to, fioletowe dywany nie odstraszają, a cieszą się coraz większą popularnością. Ma to swoje plusy i minusy, ale w końcu nie na co dzień dane nam jest oglądać tak wspaniałe oblicze natury. Choć w zeszłym roku znaleźliśmy się wśród 60 tys. osób, które odwiedziły Dolinę Chochołowską, to w tym roku też zapragnęliśmy znaleźć się w tłumie chętnych do zobaczenia krokusów. Jednak tym razem, zamiast Doliny Chochołowskiej, wybraliśmy Kalatówki. Dolina Chochołowska to nie jedyne miejsce, w którym rosną krokusy. Dlaczego jest zatem popularniejsza od Kalatówek? No i gdzie podobało nam się bardziej? 🙂

Kalatówki: Dojazd + Parking

Startowaliśmy z Krakowa i jechaliśmy bla bla carem (podobnie jak w przypadku wycieczki do Doliny Chochołowskiej). Zabraliśmy się w dwie strony z tymi samymi ludźmi. Koszt przejazdu wyniósł nas 28 zł w dwie strony. Z Krakowa wyjechaliśmy po godzinie 6 i ok 8 byliśmy już na miejscu. Jeśli wybieracie się na Kalatówki, Kasprowy Wierch czy Halę Gąsienicową, to najlepiej zostawić auto przy ul. Bronisława Czecha. Koszt zostawienia auta to 20 zł na cały dzień. Nasz kierowca utargował się do 15 zł, gdyż powiedział, że zwiniemy się do 13;30.

Stacja Kuźnice + trasa na Kalatówki

Gdy tylko wysiedliśmy z auta, odpaliłam Google Maps, żeby mniej więcej zobaczyć ile dzieli nas do polany Kalatówki. Jak się okazało, z parkingu jest to ok 3 km i trasa na 50 min. No i faktycznie – jak pokazał google, tak było! 😉

Na początku czeka Was krótki spacer wzdłuż drogi, z którego potem są wejścia na różne szlaki lub wjazd kolejką na Kasprowy Wierch. Ceny kolejki możecie sprawdzić tutaj. Wejście na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego to wydatek 5 zł. Kalatówki są częścią TPN, dlatego przygotujcie sobie drobne! 🙂

Trasa na Kalatówki nie jest wymagająca, ale na pewno mniej przyjemna niż do Doliny Chochołowskiej. Jest trochę większe nachylenie, a ścieżka jest głównie kamienista, co może być męczące i niezbyt komfortowe dla mniej wysportowanych osób. W każdym razie, obuwie górskie nie jest potrzebne. Co ciekawe, widzieliśmy też rodzinę z wózkiem, ale nie uważam to za dobry pomysł… Choć trasa jest naprawdę krótka (krótsza niż na Chochołowską, bo to zaledwie 20 min)., tak jak wspomniałam, idzie się po kamieniach, a w miejscach zacienionych może długo zalegać lód.

Tego dnia najwyraźniej dopisało nam szczęście, bo było znacznie mniej ludzi niż się spodziewaliśmy! Choć pogoda była naprawdę piękna i była to sobota! Na szczęście większość osób, za swój cel obrała sobie Dolinę Chochołowską. Kiedy dotarliśmy do celu, zrozumieliśmy dlaczego Dolina Chochołowska cieszy się większą popularnością.

Przede wszystkim, Dolina Chochołowska jest najdłuższą i największą doliną w polskich Tatrach i ma ok. 10 km długości. Już ta informacja wystarczy żeby uświadomić Was, jak wielkie pole do popisu mają Krokusy w Dolinie Chochołowskiej. Poza tym, sam przemarsz jest dużo dłuższy i już na trasie można spotkać ogromne skupiska kwiatów. Na Kalatówkach, było ich dużo mniej, a na trasie nie zobaczyliśmy ich w ogóle. Ciężko było też dostrzec fioletowe dywany, które to podziwialiśmy w zeszłym roku w Dolinie Chochołowskiej. Byliśmy zawiedzeni, ale też nie można powiedzieć, że nie było na co popatrzeć! 🙂 Po prostu, Kalatówki nie robią takiego wrażenia jak Dolina Chochołowska. 😛

Kalatówki – ciekawostki

Żeby nie było, że więcej informacji sprzedałam Wam o Dolinie Chochołowskiej, to postaram się jeszcze nadrobić straty i opowiedzieć Wam o Kalatówkach trochę więcej. Przede wszystkim, jest to polana reglowa, która znajduje się na wysokości od 1160 do 1250 m n. p. m. Nazwa doliny pochodzi od nazwiska dawnych właścicieli, Kalatów, którzy już w XIV wieku byli sołtysami w miejscowości Szaflary. Była regularnie koszona i używana do wypasu owiec. Po zniesieniu pasterstwa, obszar uległ częściowemu zalesieniu. Jednak po dzień dzisiejszy ostało się kilka szałasów, które przypominają dawne dzieje polany. Na Kalatówkach znajduje się także hotel, który jest jedynym hotelem górskim w Polsce. Ceny za nocleg nie należą do najtańszych, a podobno i warunki w hotelu pozostawiają wiele do życzenia. 😉

Nasze krokusowe szaleństwo trwało znacznie krócej niż ostatnio. Oprócz podziwiania tych przepięknych kwiatów, porządnie się zrelaksowaliśmy i zjedliśmy drugie śniadanie na świeżym powietrzu. Choć z jednej strony brakowało nam większej ilości krokusów, to z drugiej cieszyliśmy się, że nie było „dzikich tłumów” jak ostatnio.

A czy Wy mieliście już okazje być w obydwu w miejscach? Gdzie Wam się bardziej podobało? 🙂 Co cenicie sobie bardziej: więcej krokusów i więcej ludzi, czy mniej krokusów i mniej ludzi? 😀

Podobał Ci się wpis? Chcesz nas docenić? Zostaw serduszko/komentarz pod postem lub polub nas na facebooku albo zaobserwuj na Instagramie. Ciebie nic nie kosztuje, a nas do dalszej pracy motywuje! 🙂 <3

4 komentarze

  • Odpowiedz Monika | Podróżowisko.pl 24 kwietnia 2018 at 23:58

    My w tym roku w ciągu jednego dnia odwiedziliśmy i Chochołowską i Kalatówki. Byliśmy w tygodniu, więc aż takich tłumów jak to w weekendy bywa na szczęście nie spotkaliśmy. A porównując oba te miejsca zdecydowanie wolę jednak Kalatówki 🙂 Trafiliśmy tam w momencie pełnego rozkwitu krokusów – fioletowy dywan cudownie prezentował się w promieniach zbliżającego się powoli ku zachodowi słońca. Wydaje mi się, że na Chochołowskiej zagęszczenie kwiatów było wtedy mniejsze, poza tym w niektórych miejscach już powoli przekwitały. Zapraszam do porównania krokusowych widoków z 12 kwietnia – sporo zdjęć zawarłam na stronie 😉

    • Odpowiedz womenofpoland 25 kwietnia 2018 at 10:06

      Cześć Monika! Dzięki za wiadomość! Byłam na Waszym wpisie i faktycznie! Kalatówki wyglądają zupełnie inaczej! To chyba wszystko zależy faktycznie jak się utrafi. W następnym roku przyjedziemy trochę wcześniej. 🙂

  • Odpowiedz Adela 26 kwietnia 2018 at 16:23

    Krokusy! Dużooooo krokusów! Magia i piękno w najczystszej postaci. Uwielbiam ten czas, gdy przyroda budzi się do życia. Krokusy to taka cudowna oznaka wiosny. Piękne zdjęcia!

    • Odpowiedz womenofpoland 26 kwietnia 2018 at 16:45

      Cześć Adela! Dzięki za komentarz! Masz rację, wiosna to piękny okres! 🙂

    Zostaw komentarz